REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaPublicystykaPodbój Kosmosu - Świat nauki i techniki

Podbój Kosmosu – Świat nauki i techniki

-

Ludzie są zachłanni i agresywni. Historia większości cywilizacji to pasmo podbojów, rozszerzania swoich terytoriów, nawet, gdy łączyło się to ze zniewoleniem innych grup ludzi zamieszkujących zdobywane obszary.

Po II wojnie kula ziemska została już podzielona i politycy wskazali ludziom inne jeszcze nie zajęte terytorium poza powierzchnią Ziemi – Kosmos. Odbyło się to z podpowiedzią wojskowych, którzy w niby cywilnych programach kosmicznych znaleźli dodatkowo finansowany poligon badań i rozwoju potężnych rakiet.

Kosmos w rozumieniu tych programów, to cienka otoczka Ziemi sięgająca kilkuset, może kilku tysięcy kilometrów, Księżyc i ewentualnie najbliższe planety, Mars i Wenus. Fantazje niektórych pisarzy sięgały też najbliższych nam gwiazd.

REKLAMA

Po 50 latach od chwili, gdy pierwsze rakiety uwolniły się od przyciągania ziemskiego, okazało się (co było wiadomo od początku), że w Kosmosie nie znajdziemy nic materialnego, czego pozyskanie usprawiedliwiłoby ponoszone koszty eksploracji.

Skały Księżyca są podobne do ziemskich a szybko przebiegające na nim procesy geologiczne nie rozwarstwiły minerałów i surowców w takim stopniu jak na Ziemi. Transport z Księżyca tych zwykłych skał kosztowałby tysiące razy więcej niż pozyskanie na Ziemi najdroższych minerałów. Również baza wojskowa na Księżycu widoczna jak „na patelni” nie miałaby większego znaczenia.

Kosmos jest jednak niewyobrażalnie wielki a przy tym przeraźliwie pusty. Obecne silniki rakietowe, stanowiące w zasadzie kres możliwości technologicznych, z trudem pokonują przyciąganie grawitacyjne Ziemi. Później w Kosmosie pozostaje już niewiele paliwa i rakieta może być dodatkowo rozpędzana do szybkości kilku kilometrów na sekundę. Podróż z taką szybkością do najbliższej gwiazdy trwałaby setki tysięcy lat.

Oferta posiadania na własność odległej gwiazdy może być atrakcyjna tylko dla największych snobów. Gdyby jednak rozdzielić pomiędzy ludzi żyjących obecnie na Ziemi wszystkie gwiazdy naszej Galaktyki, to każdy mógłby być „właścicielem” kilkudziesięciu gwiazd. Ale na naszej Galaktyce świat się nie kończy. W zasięgu teleskopów jest kilkadziesiąt miliardów galaktyk a każda licząca setki miliardów gwiazd. Trudno sobie nawet wyobrazić, że ten ogrom przestrzeni i obiektów kosmicznych jest stworzony dla ludzi.

Od dawna ludzi nurtuje pytanie, czy poza Ziemią rozwinęło się gdzieś życie. Poszukując form życia poza Ziemią, musimy najpierw zastanowić się nad cechami, które musi mieć to, co nazywamy żywą materią. Proste definicje, takie jak zdolność do wzrostu i rozmnażania, zawodzą, gdyż można podać wiele paradoksalnych przykładów.

Czy płatek śniegu opadający z chmury jest żywy? Przecież rośnie dolepiając wilgoć z powietrza, tworząc coraz dłuższe, rozwidlające się gałązki. Gdy jakaś gałązka się odłamie, to zacznie się tworzyć nowy samodzielny płatek. Mimo że śnieg powstaje z jednej z najprostszych substancji – z wody, tworzy niezliczoną ilość form i kształtów. Nikt jednak nie uzna płatków śniegu za formę życia.

Biochemicy charakteryzują życie jako wzrost i rozmnażanie specyficznych związków węgla (DNA) złożonych z aminokwasów. Lecz w laboratoriach mogą oni ze skrawka włosa namnożyć całą miskę „zupy” fragmentów DNA – tych fragmentów, które przekazują informację genetyczną o cechach osobnika. Lecz ta „zupa” DNA w potocznym rozumieniu nie jest żywa.
Natomiast za żywe uważane są wirusy pod postacią zamrożonej i skrystalizowanej substancji, która w sprzyjających warunkach zaczyna się rozmnażać w zawrotnym tempie.

W laboratoriach można prowadzić doświadczenia tworząc warunki podobne do tych, jakie panowały na Ziemi w początkowych okresach jej istnienia. W mieszaninie różnych związków chemicznych tworzą się i takie, które są składnikami żywych organizmów. Biolodzy twierdzą jednak, że w laboratoriach brak nam czasu i przestrzeni, aby w przypadkowy sposób powstały złożone formy życia.

Na dawnej Ziemi czasu i przestrzeni było pod dostatkiem, a rezultaty widzimy dzisiaj. Gdyby gdzieś istniała siostrzana Ziemia, to czy życie rozwinęłoby się na niej podobnie? Przecież prawa Natury powinny być takie same w całym Wszechświecie. Kierunki rozwoju życia są jednak tak różnorodne, przypadkowe i tak wielorakie, że trudno przypuszczać, aby gdzie indziej przebiegały tak samo.

Obecnie astronomowie znajdują coraz więcej dowodów, że są we Wszechświecie miejsca, gdzie mogą występować warunki podobne jak na Ziemi. Potwierdzane są obserwacje i pomiary dające pewność, że wokół gwiazd krążą planety. Odkryto również miejsca, gdzie wokół gwiazdy utworzył się dysk kosmicznego pyłu, z którego zlepiają się bryły materii, podobnie jak to głosi teoria powstawania planet naszego Układu Słonecznego.
Naukowcy obecnie nie mogą nawet podać sposobu jak badać czy gdzieś na odległych planetach, wokół dalekich gwiazd, rozwinęło się życie w jakiejkolwiek formie. Nie można nawet zaproponować sposobu wypraw w okolice najbliższych nam gwiazd. Nawet gdyby istniał silnik napędzający rakietę przez długi czas i jakoś dotankowywany paliwem w czasie podróży, to istnieją naturalne bariery nie do pokonania.

Aby czas podróży skrócić do okresu porównywalnego z czasem życia pokolenia ludzi, należałoby rozpędzać rakietę do szybkości porównywalnej z szybkością światła. Teoria pokazuje tu zaskakujące rezultaty.

Aby astronauci podróżujący w rakiecie czuli się względnie komfortowo, należy rakietę przyspieszać tyle, ile wynosi przyspieszenie grawitacyjne na Ziemi, czyli ok. 10 metrów na sekundę w czasie sekundy. Rakietę należy przyspieszać przez połowę zamierzonego dystansu, a przez drug’ połowę hamować. Taka podróż w jedną stronę potrwałaby kilkanaście lat ziemskich. Zgodnie z Teorią Względności, astronauci odczuliby ją jednak krócej podróżując z szybkością zbliżoną do światła.

Jest to jednak tylko czas hipotetyczny, nie do zrealizowania. Astronauci wyruszaliby w przestrzeń ze świadomością, że nigdy już na Ziemię nie powrócą. Kosmos, którego próżnia jest tak doskonała, że nie można jej wytworzyć w laboratorium, nie jest jednak całkowicie pusty. Na pojedyncze cząsteczki gazu i pyłu kosmicznego rakieta poruszająca się z szybkością bliską światłu napotykałaby się dużo częściej, niż rakieta w górnych warstwach atmosfery i spłonęłaby jak meteor.

Również wszechobecne w Kosmosie promieniowanie mikrofalowe sprawiłoby kłopot nie do pokonania. W promieniowanie to, które ledwo szumi w odbiornikach radioteleskopów kosmicznych, rakieta uderzałaby z tak dużą szybkością, że wyparowałaby w mgnieniu oka. Tak dużych prędkości nie można osiągnąć, a podróż z mniejszą, realną prędkością, musiałaby trwać tysiąclecia.

Kolonizacja Kosmosu jest poza możliwościami ludzi. Wysyłanie ludzi w Kosmos byłoby odsuwaniem ich od społeczeństw, skazywaniem na wieczne wygnanie w nieznane. Argumenty związane z przeludnieniem Ziemi i koniecznością znalezienia pozaziemskich siedlisk są bzdurne. Koszt wysłania człowieka poza Ziemię jest tysiące razy większy niż koszt zapewnienia temu człowiekowi luksusowego życia, chociażby w specjalnie budowanych osiedlach na dnie mórz, na pustyniach czy śnieżnych pustkowiach.

Również hipotetyczne nawiązywanie kontaktu z ewentualnymi cywilizacjami, wyrosłymi gdzieś w Kosmosie, jest nierealne, niepotrzebne a nawet niebezpieczne. Przypuśćmy, że jakaś cywilizacja wyrosła daleko poza Ziemią w takim czasie, w jakim rozwijała się ewolucja na Ziemi, ale pełny rozwój techniki osiągnęła o 1% czasu wcześniej. Jeden procent czasu naszej Ziemi to około 50 milionów lat. Gdyby wtedy wysłano na naszą Ziemię zwiadowcze stat
ki (ciągle nie wiadomo jak) to odkryto by, że życie na Ziemi istnieje, ale nie ma z kim nawiązać kontaktu. Wobec miliardów lat istnienia życia, historia człowieka cywilizowanego to zaledwie mgnienie oka.

Wyprawy w dalszy Kosmos są niemożliwe. Niektórzy „entuzjaści” próbują więc na odległość, bezdotykowo poszukiwać kontaktu z Kosmosem. Przypuszczają oni, że gdzieś mieszkają cywilizacje, nawet niepodobne do naszej, ale podobnie będą chciały nawiązać kontakt. Założenie takie jest jednak karkołomne.
Nawet, gdyby na co tysięcznej „ożywionej” planecie ewolucja doprowadziła do powstania „myślących” istot, to czy ich „myślenie” pozwoliłoby na rozmowę? Nasze ziemskie zwierzęta też w jakiś sposób myślą. Mają mózg i reagują na to co się dzieje w ich otoczeniu. Ale czy kot odczuwa potrzebę budowy odbiornika radiowego?
Wysyłanie w kosmos sygnałów z nadzieją, że po kilkudziesięciu lub kilkuset latach ktoś sygnał odbierze, zrozumie i wyśle odpowiedź jest z punktu widzenia naszego pokolenia bezsensowne. Robienie tego dla przyszłych pokoleń też nie ma sensu, gdyż może przynieść odwrotne do zamierzonych skutki. Jeżeli gdzieś prowadzony jest nasłuch radiowy, to może na tej zasadzie jak my lokalizujemy ryby w jeziorze echosondą, aby je złowić.

Historia ludzkości wskazuje, że większość kontaktów pomiędzy odseparowanymi społecznościami zamieniała się w konflikty i stosowanie przemocy. Może jest to cecha natury, nie tylko tej bezrozumnej, ale i „myślącej”. Konflikt ze społeczeństwem stojącym nieco wyżej w rozwoju, mógłby mieć tragiczne skutki.

Argument, że dialog na odległość mógłby przyspieszyć nasz rozwój, też jest wątpliwy. W ciągu ostatnich stu lat nasza wiedza o świecie zwielokrotniła się, można powiedzieć, że powstała od nowa. I to dzięki naszemu własnemu rozumowi. Wysyłanie pytania do obcej cywilizacji i czekanie setki a może i tysiące lat na odpowiedź jest bez sensu, gdyż na zadane pytanie sami potrafimy znaleźć odpowiedź w znacznie krótszym czasie.

Po rozbudzonej fali popierania eksploracji Kosmosu obecnie entuzjazm opadł. Kosmos jest bardziej wrogi i obcy niż sobie to wyobrażano. W czasach intensywnej realizacji programów kosmicznych powstało jednak wiele udogodnień cywilizacyjnych. Bez rakiet nie byłoby telewizji satelitarnej, szybkiej i masowej, telekomunikacji, nawigacji, współczesnej meteorologii itp. W tej chwili jest wiele spraw do rozwiązania w naszym bezpośrednim otoczeniu i w perspektywie życia naszego pokolenia. Sięganie do odległych gwiazd jest niepotrzebnym wysiłkiem.

Argument, że może to zmienić życie następnym pokoleniom, nie wytrzymuje krytyki, gdyż dobrymi chęciami można naszym następcom nieźle namieszać.
(ami)

REKLAMA

2090686749 views

REKLAMA

REKLAMA

2090687049 views

REKLAMA

2092483509 views

REKLAMA

2090687332 views

REKLAMA

2090687478 views

REKLAMA

2090687622 views