REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaKultura i RozrywkaOd “Naszej Reduty” do Teatru Ref-Rena - Z dziejów teatralnej sceny polskiej...

Od “Naszej Reduty” do Teatru Ref-Rena – Z dziejów teatralnej sceny polskiej w Chicago (2)

-

Po II wojnie światowej z nową falą emigracji – tej z lat 40. i tej późniejszej z lat 60. do Chicago przybyli także i aktorzy, muzycy, śpiewacy, malarze… Zapisali się oni w dziejach polskiej kultury w Chicago piękną kartą, wnosząc powiew świeżej sztuki i nowego ducha. Rozstrzelone i niepełne – z konieczności – będą tu nasze przypomnienia, tak o dalszych dziejach polskiej sceny w Chicago, jak i o jej twórcach. W latach 70 – 80., jak czytamy w różnych publikacjach – w całych Stanach Zjednoczonych mieszkało i pracowało ok. 40 zawodowych aktorów polskich, z czego w Chicago – kilkunastu. Było więc z kim robić dobry teatr.

I tak oto, wiosną 1968 roku, odbyła się w Chicago dostojna premiera sztuki “Drzewa umierają stojąc” A. Casony, w której główną rolę, będącą “koroną” jej scenicznych kreacji, grała Lidia Pucińska. Tak znakomita, jak “maestra” sceny polskiej Mieczysława Ćwiklińska, dająca również popis w tej roli na chicagowskiej scenie w latach późniejszych. Jesienią 1968 roku wystawiona została świetna rewia “Wesołej Czwórki” – zespołu rewelersów, byłych polskich lotników, którzy pod “dowództwem” niezapomnianego Jana Wojewódki, znanego impresaria, ale i także śpiewaka, dobre ćwierć wieku krzepili ducha żołnierzom na szlaku wojennym II Korpusu i emigrantom na Wyspach Brytyjskich, Kanadzie i w Stanach Zjednoczonych. Jan Wojewódka, co warto przypomnieć, był autorem wielu piosenek, m.in. “My z Polski dziś tułacze” i “Matczyne serce”, które niejedną, emigrancką łzę wycisnęły na twarze słuchaczy. Na scenie, tej wojennej i polonijnej, dzielnie panu Janowi sekundowała pani Wera Pałubińska, prywatnie jego żona.

REKLAMA

Tuż po rewii “Wesołej Czwórki” teatr “Nasza Reduta” pod kierownictwem i reżyserią Elżbiety Dziewońskiej-Krzemińskiej dał “Tango” S. Mrożka, nadzwyczaj wówczas wziętą na polskich scenach sztukę tego autora. I jak to nieraz w życiu teatralnym bywało, po 4 miesiącach pracowitych prób, tuż przed premierą rozchorowała się aktorka, mająca wystąpić w jednej z czołowych ról – Ali. Co tu robić? Teatr zwrócił się do przebywającej wówczas w Chicago krakowskiej aktorki Barbary Denys, która podjęła się w kilka zaledwie dni opanowania roli, “błyskawicznego” więc zastępstwa. Co znaczy profesjonalizm… Z dobrą za rolę tę recenzją.

Barbara Denys, co warto przypomnieć lwowianka z pochodzenia, krakowianka z wyboru, mająca już za sobą udane debiuty i sezony na polskich scenach i estradach, znana już była chicagowskiej – i nie tyko – publiczności. W poprzednim bowiem roku – 1967 – występowała ze ze sprowadzonym przez Jana Wojewódkę do Stanów Zjednoczonych – Zespołem Artystów Polskiej Estrady w programie rewiowym p.t. “Wesoły Rejs” w reżyserii Kazimierza Krukowskiego, u boku m.in. Stefanii Górskiej. W latach późniejszych Barbara Denys dała się poznać lepiej – jako świetna – nikt nie zaprzeczy – aktorka dramatyczna i estradowa.

A we wspomnianym “Tangu” Mrożka wystąpili wówczas Jarek Niepomnik w roli Artura, Nuna Terlecka – znana z czasów jeszcze przedwojennych aktorka warszawska – w roli Eleonory, wuja Eugeniusza grał Stanisław Bezeg, który był posiadaczem unikatowej dokumentacji fotograficznej wszystkich imprez polonijnych. Ciekawe, czy się jeszcze w jakim godnym miejscu zachowały? Stomila – wracając do “Tanga” – kreował Kazimierz Pawłowski, scenografię zaprojektował sam Bolesław Wolski, kostiumy Zofia Jaworska i Stanisław Warzała. Według oceny polonijnych recenzentów, “Tango” było przedstawieniem, które uważać należy za największe – wówczas – osiągnięcie teatru polskiego w Chicago. Najlepsze jednakże miało nadejść…

“My Fair Lady”
Oto w 1969 roku Teatr Aktora, ty razem pod dyrekcją Władysława Salicz-Płoskonia wystawił “Noc Listopadową” S. Wyspiańskiego. Premiera odbyła się oczywiście 29 listopada w Audytorium Lane Technical School. W roli Wielkiego Księcia Konstantego wystąpił Ryszard Krzyżanowski, dając znakomity popis swojego aktorstwa. Podobnie, jak Barbara Denys, przybył do Chicago z Krakowa, mając już swoją sztukę sceniczną oszlifowaną i wycezylowaną m.in. w Teatrze Słowackiego w Krakowie. Na scenie tej występował, będąc jeszcze studentem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, próbował swych wcale nie małych sił obok m.in. Jana Kurnakowicza, Zofii Jaroszewskiej, Władysława Opalińskiego, Zdzisława Mrożewskiego. Grał nawet z legendarnym Juliuszem Osterwą…

A w Chicago dał się już był poznać jako znakomity wykonawca w rozrywkowym, kabaretowymi i rewiowym repertuarze, m.in. w jubileuszowej rewii “Wesołej Czwórki”. Z latami stał się osobowością – i nie żałujmy tego określenia – nie tylko filarem polskiej sceny w Chicago, ale, co podkreślano niejednokrotnie w publikacjach – najwybitniejszym polskim aktorem w Stanach Zjednoczonych.

Ale oto mamy rok 1970 i gremialny udział Polonii w uroczystościach 20-lecia Teatru “Nasza Reduta” pod wodzą Elżbiety Dziewońskiej-Krzemińskiej, drugiej obok Lidii Pucińskiej osobowości sceny polskiej w Chicago. Teatr ten, jeszcze w 1950 roku założył był Juliusz Krzemiński. Po jego śmierci, scenę tę poprowadziła dalej jego żona. Na swój jubileusz Reduta wystawiła “Wodewil warszawski” Gozdawy i Stępnia, z którego Elżbieta Dziewońska potrafiła przy odpowiedniej obsadzie, scenografii i efektach – jak pisali recenzenci – wykrzesać z tego utworu scenicznego więcej niż on zawierał. Tacy, to byli twórcy i twórczynie polonijnej sceny…

W 1970 roku jeszcze Teatr Oper i Operetek, “firmy” Pucińska – Wolski zagrzmiał “Zemstą nietoperza” J. Straussa w reżyserii pani Lidii, a pod batutą pana Bolesława Wolskiego. Operetka ta wystawiona w całej swej okazałości w Audytorum św. Trójcy – przez lata całe głównej sceny polonijnej w Chicago. W roli Rozalindy wystąpiła wówczas – po raz pierwszy gościnnie w Ameryce – primadonna operetki śląskiej Teresa Malec. Trzy lata później teatr ten uraczył publiczność musicalem “My Fair Lady”. Na jeden jego spektakl przybyła specjalnie do Chicago primadonna operetki wrocławskiej Felicja Jagodzińska-Langer odnosząc duży sukces w tym przedstawieniu.

Złota era Teatru
Ref-Rena
W złotej epoce teatrów Lidii Pucińskiej i Elżbiety Dziewońskiej-Krzemińskiej równie silnym blaskiem jaśniała złota – bo jakże ją inaczej nazwać – era Teatru Ref-Rena. Była to, jak najbardziej wiernia polonijnej scenie kontynuacja teatralej i twórczej działalności Feliksa Konarskiego, którą rozpoczął jeszcze jako żołnierz-tułacz, weteran II Korpusu tuż po “zejściu na chicagowski ląd”. A towarzyszyła mu, równie oddana polonijnej Melpomenie, Nina Oleńska, znakomita aktorka, a prywatnie jego żona. W 1979 roku eksplodował niczym bomba, nowy, satyryczny spektakl pióra i reżyserii Feliksa Konarskiego, bo Ref-Ren był nie tylko autorem tej jednej i jakby tylko “jedynej” pieśni żołnierskiej “Czerwne Maki”…Napisał wiele sztuk, nie tylko satyrycznych, także i refleksyjnych, nawiązujących do realiów codziennego życia na emigracji, a nawet i wydarzeń w kraju. Czego wybitnym przykładem była – napisana i wystawiona tuż po tragicznych wydarzeniach w katowickiej kopalni “Wujek” – sztuka “Grudzień 81”, rozgrywająca się w jakże ponurym klimacie ogłoszonego 13 grudnia 1981 roku stanu wojennego w Polsce.

Przypomnijmy, iż 16 grudnia miała miejsce w tej kopaln
i bezprzykładna masakra protestujących strajkiem okupacyjnym górników. Od kul ZOMO zginęło wtedy 9 osób, 21 było rannych. Proces decydentów i sprawców tej krwawej rozprawy trwa do dzisiaj… Radio Wolna Europa – prócz samego faktu – komentowało wówczas głośno także i to niezwykłe teatralne wydarzenie, jakim była premiera tej sztuki na polonijnej scenie w Chicago. Ruszyła wtedy solidarna pomoc Polonii dla Polski i rodaków, a niemały w tym udział mieli także i aktorzy.

Feliks Konarski, ów słynny Ref-Ren, tworzył swój teatr i występował w nim dobre pół wieku. Zawsze pełen pasji, temperamentu twórczego, wnikliwy obserwator polonijnego życia i obyczajów, pełen uśmiechu z siebie samego i bliźnich, jako to satyryk i jak to poeta. Tworzył swoją scenę i repertuar otwartą na wszelkie inicjatywy teatralne “polskiego” Chicago.

Był jedynym aktorem i autorem w Chicago, a może i nawet na całym Środkowym Zachodzie, który żył, nadzwyczaj skromnie ze sztuki, co w tym kraju – jak Państwo sami wiedzą – należy raczej do rzadkości albo nawet i wyjątku.
CDN
Marta Denys
Zdjęcia: Jerzy Skwarek

REKLAMA

2090659289 views

REKLAMA

REKLAMA

2090659589 views

REKLAMA

2092456050 views

REKLAMA

2090659873 views

REKLAMA

2090660019 views

REKLAMA

2090660163 views