Kolejnym, dość głupim, przykładem zacierania śladów wkładu przeciętnych mieszkańców Maine w budowę i rozwój stanu jest decyzja gubernatora Paula LePage dotycząca usunięcia ze stanowego Departamentu Pracy muriali przedstawiających robotników i pracowników umysłowych. LePage doszedł do wniosku, że widniejące tu od lat murale mają wymowę antybiznesową i jako takie powinny zniknąć.
Laura Boyett, pełniąca rolę tymczasowego komisarza Dept. Pracy, twierdzi, że decyzja ta zapadła z powodu skarg biznesmenów.
Gubernator zalecił także zmianę nazw poszczególnych pokoi konferencyjnych na takie, które odpowiadają przedstawicielom biznesu. W ten sposób pragnie zapewnić, że departament jest otwarty na ich pomysły i problemy. W każdym razie, bez względu na to czy posunięcie to jest słuszne, czy nie, gubernator oświadczył, iż nie podlega debacie.
Prezes AFL-CIO w stanie Mai-ne Don Berry potępił gubernatora mówiąc: „Bez względu na to, jaką nazwę nadasz salom konferencyjnym, ani ile obrazów ściągniesz ze ścian, prawda jest taka, że ten stan wznieśli ciężko pracujący ludzie, których ty nikczemnie lekceważysz. Paul LePage nie może zetrzeć historii ani zamknąć ust pracującej klasie stanu Maine”.
Decyzja gubernatora wywołała kolejną burzę wśród ludzi zrzeszonych w związkach zawodowych.
(PPH – eg)