REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaPublicystykaPolacy o prezydencie-elekcie Obamie

Polacy o prezydencie-elekcie Obamie

-

(Korespondencja własna „Dziennika Związkowego”)
Warszawa – Większość Polaków, dokładnie 52 procent respondentów sondażu, ucieszyła się z wyboru Baracka Obamy na 44. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Pod tym względem Polacy zachowali się jak inni Europejczycy, choć w nieco mniejszym stopniu. Aż 80 procent Francuzów przyklasnęło wyborowi ciemnoskórego prezydenta USA, choć jak wiadomo Paryż na ogół nie pała wielką miłością do Ameryki, a Francuzów nieraz oskarża się o antyamerykanizm. Wielu polskich entuzjastów Obamy prawdopodobnie działało pod wpływem oglądanych w telewizji ulicznych scen zbiorowej euforii w USA i na świecie i chciało w ten sposób podkreślić swoją „europejskość” czy „światowość”.

Prezydent Lech Kaczyński bezzwłocznie pogratulował nowo wybranemu przywódcy jedynego obecnie supermocarstwa, ale nawet tak niewinny gest kurtuazji dyplomatycznej stał się pretekstem do ataku na głowę Państwa Polskiego. Czyhający na najmniejsze przejęzyczenie Kaczyńskiego ludzie Tuska i usłużne im media zarzucili mu, że w przesłaniu gratulacyjnym zamieścił nazwę nieistniejącego kraju: Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Do niedawna, z całą pewnością w czasach studiów Kaczyńskiego, tak się mówiło, choć obecnie zakończenia A. P. już się nie używa.

Znacznie poważniejsze zamieszanie powstało jednak wokół tarczy antyrakietowej. Prezydent-elekt Obama zatelefonował do Kaczyńskiego, a owocem tej rozmowy były oświadczenia jego ministrów, że nowy przywódca USA zobowiązał się kontynuować projekt umieszczenia na terytorium polskim amerykańskiej instalacji antyrakietowej. Z wszystkich agencji prasowych poszło w świat, że „Obama jest za kontynuacją tarczy”. W ciągu zaledwie paru godzin z Waszyngtonu nadeszły dementi: „Prezydent-elekt Barack Obama nic takiego nie powiedział, a jedynie powtórzył to, co cały czas mówił podczas kampanii wyborczej, że najpierw należy sprawdzić wykonywalność projektu”.

REKLAMA

Prezydencki minister Piotr Kownacki musiał się tłumaczyć, że mógł niedosłyszeć, że wychodził z pokoju, były przerwy na linii itp. Ostatecznie sam prezydent oświadczył, że rozmawiano ogólnie o polsko-amerykańskiej współpracy, ale Obama żadnych obietnic w sprawie tarczy nie składał. Nie trzeba chyba dodawać, że obóz rządzący Tuska i sprzyjające mu media prześcigały się w oskarżaniu Kancelarii Prezydenckiej o kłamstwa, nieodpowiedzialność i szkodzenie interesom Polski na ważnej linii Warszawa-Waszyngton, i tu miał dużo racji.

Polskie wydanie tygodnika „Newsweek” pisze, że sprawa ta spowodowała sporo zamieszania w obozie prezydenckim. W artykule zatytułowanym „Wielki szlem Kownackiego” pismo donosi, że „atmosfera była gęsta. Piotr Kownacki i Michał Kamiński obwiniali się nawzajem. Prezydent próbował studzić emocje, ale nic z tego nie wyszło”. Prezydenccy ministrowie w obecności kolegów zarzucili sobie niekompetencję, intrygi i przecieki do mediów kompromitujące prezydenta.
Ale co innego błąd, który każdy może popełnić, a co innego rasistowski atak na amerykańskiego prezydenta-elekta. Tak scena polityczna i większość mediów oceniły wystąpienie sejmowe posła Prawa i Sprawiedliwości Artura Górskiego. Ponieważ wypowiedź ta wywołała międzynarodowe reperkusje medialne, warto ją przypomnieć.

„Prezydentem, głową największego na świecie mocarstwa, został kumpel lewackiego terrorysty Williama Ayersa, polityk uważany przez republikańską prawicę za czarnoskórego kryptokomunistę – oświadczył z trybuny sejmowej Artur Górski. – Barack Hussein Obama swój sukces zawdzięcza osobistemu urokowi i w znacznej mierze liberalnym mediom, które wśród młodego pokolenia Amerykanów wykreowały modę na obamizm, jak w Polsce na Platformę Obywatelską i Donalda Tuska”.

„Głosami swych wyborców Obama, czarny mesjasz nowej lewicy, zgniótł kandydata republikanów Johna McCaina. Już niedługo Ameryka zapłaci wysoką cenę za ten grymas demokracji. Jak powiedział mój klubowy kolega poseł Stanisław Pięta, Obama to nadchodząca katastrofa, to koniec cywilizacji białego człowieka. Oby się mylił”– zakończył swe wystąpienie 38-letni poseł PiS.
Wypowiedź posła Górskiego zdziwiła ambasadora USA w Polsce, Victora Ashe’a, który powiedział: „Komentarz tego rodzaju jest naganny, ale nie odzwierciedla poglądów Polaków”. Z kolei kolega partyjny Górskiego, poseł Marek Suski bronił go, mówiąc, że nie jest rasistą, a po prostu monarchistą. Do niedawna Górski udzielał się w mikroskopijnym polskim ruchu monarchistycznym, który dąży to przywrócenia w Polsce królestwa polskiego. Prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że medialna burza wywołana przez nagłośnienie oświadczenia posła Artura Górskiego każe zastanowić się nad wolnością słowa w Polsce i w całym cywilizowanym świecie. Dodał, że „wystąpienia poselskie mają charakter indywidualny i nie wyrażają stanowiska całej partii. Powszechne dążenie do ‘poprawności politycznej’ może doprowadzić do tego, że przestaniemy być wolni. Czy za chwilę – zgodnie z przewidywaniami choćby Jana Pawła II – nie obudzimy się w świecie, który nie jest światem wolnych ludzi, tylko światem jednej idei?”

Ale jego brat-bliźniak, prezydent Lech Kaczyński, uznał słowa posła PiS za „zadziwiające, oburzające i niedopuszczalne”. Sam Górski przyznał, że choć kilka sformułowań z jego oświadczenia mogło budzić wątpliwości, była to krytyka nie rasistowska, lecz polityczna, zgodna z jego konserwatywnym światopoglądem. Dodał, że nie miał zamiaru nikogo urazić, ale przeprasza, jeśli ktoś poczuł się obrażony.

Obamę łatwo jest krytykować z pozycji konserwatywnej za to, że propaguje aborcję, lobby prohomoseksualne, nadęte programy społeczne i inne typowo lewicowe rozwiązania. Byłaby to polemika czysto polityczna, gdyby Górski nie włączył do niej takich określeń jak „czarnoskóry kryptokomunista”, „czarny mesjasz”, czy „koniec cywilizacji białego człowieka”. Nic dziwnego więc, że wśród czytelników „Gazety Wyborczej”, której linia polityczna jest zbliżona do demokratów Obamy, aż 82 procent ankietowanych uważa, że posła Górskiego należy przykładnie ukarać za tę wypowiedź sejmową.

Odrębne podejście wyraził znany publicysta „Rzeczpospolitej” Rafał Ziemkiewicz. „Postanowiłem poczytać sobie (w Internecie), jak też sukces Obamy komentują wybitni intelektualiści zachodni. W komentarzach ich okazała się dominować radość, że zwycięstwo Obamy to początek końca dominacji białych mężczyzn oraz stworzonej przez nich patriarchalnej cywilizacji, opresyjnej wobec mniejszości i niszczącej klimat. Mówiąc krótko, zachodnie elity intelektualne mówią dokładnie to samo, co poseł Górski, tylko z wielką radością. Gdyby i on, zamiast katastrofą, nazwał koniec cywilizacji białego człowieka ze wszech miar pożądaną i oczekiwaną Zmianą, byłby noszony na rękach, a nie potępiany. (…) Niepostrzeżenie weszła w użycie jedna z zasad Orwellowskiej nowomowy*, w której te same słowa wypowiedziane przez wroga były złe, a przez partyjnego mówcę dobre”.

W ustach prezydenta Kaczyńskiego, znanego z przekręcania obcych nazwisk, trener reprezentacji piłkarskiej Leo Beenhakker został zamieniony na Benhauer, a piłkarz brazylijski grający w polskiej drużynie narodowej Roger Guerreiro – na Roher Perejro. Z tego też powodu ostatnio zaczęła krążyć w Internecie lista możliwych zniekształceń, jakie nazwisku nowego prezydenta USA może nadać prezydent Polski. Są to: Baba Omama, Oback Barama, Baran Obawa, Barubar Bambama,
Barabar Obameiro, Borubak O’Lama, Brak Banana, Barek Odrana, Burak Osama, Bobek Barana, Szałas Obama, Rumburak Osrama i Obak z Bahama.

Do innych dowcipów krążących po kraju należy stwierdzenie, że Biały Dom zmienia swoją nazwę. Będzie się teraz nazywać Czarny Barak. Zresztą nie tylko Polacy opowiadają dowcipy o nowym gospodarzu Białego Domu. Włoski premier Silvio Berlusconi powiedział o Obamie, że jest „młody, przystojny i nawet równiutko opalony”. Atakowany za rzekomy rasizm, Berlusconi wyjaśnił, że miał to być „żartobliwy komplement”.

Ale co sądzić o rasistowskim dowcipie opowiadanym przez szefa polskiej dyplomacji w rządzie Tuska, Radosława Sikorskiego. Brzmi on następująco: „Czy wiecie, że Barack Obama ma polskie korzenie? Tak, jego dziadek raz zjadł polskiego misjonarza!” Zdaniem europosła Ryszarda Czarneckiego min. Sikorski, tak jak poseł Górski, powinien stanąć przed Komisją Etyki Poselskiej. „Kiedy poseł Górski powiedział w Sejmie o Obamie kilka niepotrzebnych i pewnie złych słów, to wybuchała afera. A minister Sikorski opowiadając taki żart większej grupie osób, nie wzbudza kontrowersji” – mówił Czarnecki.
Sam Sikorski milczał na ten temat, ale rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych szybko wyjaśnił, że minister opowiadał ten dowcip jedynie po to, by zilustrować, jakich dowcipów nie należy szerzyć. Jednakże ta wersja najwidoczniej nie została uzgodniona z górą, bo premier Tusk sprawę zbagatelizował, mówiąc, że nie takie dowcipy opowiadają politycy. Czy znów unosi się duch Orwella, bo jednym wolno, a drugim nie?

Ale żarty na bok. Znacznie ważniejsze bowiem jest pytanie: czy polityka Administracji Obamy będzie korzystna dla Polaków, Amerykanów polskiego pochodzenia, Ameryki i świata? Na razie nie ma na nie odpowiedzi. Z jednej strony, każdemu demokratycznie wybranemu przywódcy należy się szansa wykazania, co potrafi. Z drugiej strony, należy pamiętać, że obietnice przedwyborcze miały na celu jedynie wygranie wyborów. Co z tego wyniknie zależeć będzie nie tylko od zdolności i dobrej woli nowego prezydenta, ale przede wszystkim od oporu materii, z jaką przyjdzie mu się borykać. W pierwszym rzędzie od głębokości i trwałości trapiącego świat kryzysu gospodarczego.

Robert Strybel
* Opublikowana w 1949 r. powieść brytyjskiego pisarza George’a Orwella pt. „Rok 1984” opisuje przyszłe państwo policyjne, w którym wszystkich inwigiluje niewidzialny Wielki Brat, wszelkie informacje i dane nagina się do propagandowych potrzeb reżimu, a jedynym dozwolonym środkiem porozumiewania się jest tzw. „nowomowa”.

REKLAMA

2090621925 views

REKLAMA

REKLAMA

2090622225 views

REKLAMA

2092418685 views

REKLAMA

2090622508 views

REKLAMA

2090622654 views

REKLAMA

2090622798 views