Gubernator J.B. Pritzker przedstawił plan reformy podatkowej, którą obiecywał jeszcze w czasie swojej kampanii wyborczej. Obecny podatek stały zastąpiłby ruchomy – uzależniony od zarobków i najbardziej uderzyłby po kieszeni osoby o wysokich dochodach.
Jak zapewnił gubernator Pritzker, 97 proc. pracujących zarobkowo w Illinois nie odczuje żadnej różnicy po reformie. Natomiast podwyżkę z pewnością zauważą podatnicy o zarobkach powyżej 250 tys. dol. stanowiący zaledwie 3 proc. populacji Illinois. Częścią reformy mają być też ulgi w podatkach od nieruchomości.
Po reformie podatkowej Illinois uzyskałby dodatkowe dochody rzędu 3,5 mld dol. rocznie, pozwalające na stopniowe rozwiązywanie licznych problemów finansowych, do których należą m.in. niedobory w funduszach emerytalnych pracowników administracji stanu oraz zaległe rachunki.
Jeśli stopniowalny podatek (ang. graduated income tax) nie zostanie wprowadzony, to – według Pritzkera – jedyną metodą sprostania zobowiązaniom finansowym będzie redukcja wydatków we wszystkich agencjach stanowych oraz podwyżka indywidualnego podatku od dochodu do poziomu co najmniej 5,95 proc.
Plan, choć w powijakach, jest już krytykowany przez sektor biznesowy, który ostrzega, że mieszkańcy i firmy zaczną się wyprowadzać z Illinois.
Pritzker deklarował jeszcze podczas swojej kampanii wyborczej, że zreformuje fiskusa w Illinois, ale nigdy nie podał szczegółów tego planu i przedstawił je dopiero 7 marca na konferencji prasowej.
Reforma systemu potrącania indywidualnych podatków od dochodu musi spełnić wiele wymogów formalnych, zanim wejdzie w życie i prawdopodobnie nie nastąpi to przed upływem kadencji gubernatora Pritzkera.
Wśród wielu przeszkód do pokonania najważniejsze jest wniesienie odpowiedniej poprawki do konstytucji Illinois. Pritzker obiecał, że referendum w tej sprawie odbędzie się już w 2020 roku. Pytanie plebiscytowe ma się znaleźć na karcie do głosowania w przyszłorocznych wyborach.
(ao)
fot.KAMIL KRZACZYNSKI/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama