Rod Blagojevich, były gubernator Illinois, stracił nadzieję na umorzenie lub zmniejszenie 14-letniego wyroku więzienia za korupcję. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych oddalił apelację polityka, tym samym utrzymując w mocy werdykt wydany przez niższą instancję.
Zgodnie z wcześniejszą decyzją federalnego Sądu Apelacyjnego Blagojevich złamał prawo, gdy przed ośmiu laty starał się o korzyści finansowe w zamian za dokonanie nominacji na urząd senatora, który zwolnił Barack Obama po wygraniu wyborów na prezydenta. Ten sam sąd uznał jednak, że nie było przestępstwem staranie się o korzyści osobiste, np. o posadę, w zamian za obsadzenie senatorskiego fotela.
Utrzymanie w mocy wyroku jest również sygnałem dla prokuratorów federalnych, że mogą kontrolować sposoby gromadzenia funduszy wyborczych przez polityków.
Prośba o rozpatrzenie sprawy Blagojevicha była uzasadniona m.in. tym, że sędziowie przysięgli otrzymali podczas procesu niewłaściwe instrukcje przed wydaniem wyroku. Ważnym argumentem był też fakt, że Blagojevich faktycznie nigdy nie otrzymał żadnych łapówek. Adwokaci polityka przekonywali − jak się okazuje bezskutecznie − że podstawą do wyroku nie było wzięcie łapówki, a jedynie domniemana intencja przyjęcia łapówki za nominację na urząd senatora.
Były gubernator twierdził, że w wyniku nadgorliwości i złośliwości federalnego oskarżyciela − Patricka Fitzgeralda − został niesprawiedliwie ukarany za starania o fundusze wyborcze, a więc za to, co robią wszyscy politycy w całym kraju.
Warto podkreślić, że szanse na rozpatrzenie sprawy Blagojevicha przez Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych były niewielkie. Rokrocznie na jego wokandę napływa około 7 tys. przypadków, z których tylko około 80 zostaje rozpatrzonych. Przypomnijmy, że najwyższa instancja federalna rozstrzyga spory dotyczące swobód konstytucyjnych, a także podejmuje decyzje w sprawach, których wynik może mieć charakter precedensowy.
(ao)
Reklama