Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 04:34
Reklama KD Market
Reklama

Jillian Rose Bernas: w Illinois konieczne są reformy

Jillian Rose Bernas: w Illinois konieczne są reformy
/a> Jillian Rose Bernas fot.www.votejillian.com


Jillian Rose Bernas jest republikańską kandydatką na posłankę stanową z 56. okręgu na północno-zachodnich przedmieściach Chicago. Okręg obejmuje część Schaumburga, Hoffman Estates, Rolling Meadows, Elk Grove Village, Roselle i Hanover Park, a więc rejony, gdzie mieszkają Polacy. W rozmowie z nami Bernas upatruje trudnej sytuacji ekonomicznej Illinois w błędnej polityce prowadzonej przez rządzących od dziesięcioleci. Według niej konieczne są reformy.

Alicja Otap: Pani nazwisko, Bernas, wskazuje na polskie pochodzenie?

Jillian Rose Bernas: Mam polskie korzenie. Dziadkowie moich rodziców urodzili się w Polsce i na Węgrzech. Mam sporą wiedzę na temat historii polsko-amerykańskiej społeczności w Chicago. Wiele dowiedziałam się od moich rodziców, którzy dobrze znają różne miejsca w mieście związane z Polakami. Jesteśmy spokrewnieni także ze Stevem Bernasem, szefem BBB w Chicago. Jestem dumna z mego pochodzenia i dziedzictwa narodowego. Polacy są ważną częścią społeczeństwa Illinois.

Dlaczego kandyduje Pani na urząd posłanki?

− Gdy powróciłam do Illinois po kilkuletnim pobycie w Ameryce Południowej, zauważyłam, że wielu moich przyjaciół wyprowadza się ze stanu. Zastanowiłam się nad tym zjawiskiem i doszłam do wniosku, że młodzi ludzie nie chcą mieszkać w Illinois w rezultacie błędnych decyzji władz w Springfield. Ale ja nie chcę się wyprowadzać. Chcę być blisko mojej rodziny i tu wychować dzieci. Chcę, żeby Illinois było miejscem przyjaznym do życia, dobrym dla rodzin, dostępnym cenowo. Gospodarka stanu potrzebuje stymulacji i reformy. Rodziny nie powinny ponosić konsekwencji złych decyzji, które były podejmowane w Illinois przez minione dziesięciolecia.

Najważniejszym problemem w Illinois jest w tej chwili impas budżetowy. Czy według Pani gubernator Bruce Rauner ma rację, uzależniając swój udział w debacie budżetowej od zatwierdzenia pakietu ustaw jego projektu określanych jako „Turnaround agenda”?

− Gubernator jest w trudnej sytuacji. Odziedziczył po poprzednich administracjach system, który nie funkcjonuje i nie ma środków na swoje utrzymanie. Przez wiele lat rządzący składali społeczeństwu obietnice bez pokrycia. Dlatego rozumiem, że gubernator chce zmian i że chce naprawić wadliwy system. Oczywiście spotyka się z ogromną opozycją, głównie ze strony spikera izby niższej Michaela Madigana i przewodniczącego Senatu Johna Cullertona, którzy chcą utrzymać dotychczasowe status quo. Ten system korzystny jest tylko dla nich, ale nie dla rodzin, dla społeczeństwa. Jeśli ten system nie zostanie zmieniony teraz, to nigdy to nie nastąpi.

Illinois potrzebuje nowych źródeł dochodu. Co myśli Pani o podwyżce podatków?

− Nie opowiadam się za żadnymi nowymi podatkami ani za podwyżką dotychczasowych. Myślę, że musimy zweryfikować najpierw wszystkie inne dostępne opcje oraz wprowadzić reformy, zanim zaczniemy się zastanawiać nad podwyżkami podatków.

Mówiąc o reformach, ma Pani na myśli program gubernatora Raunera?

− Tak. Chodzi o programy probiznesowe, które będą stymulowały rozwój ekonomiczny. Dzięki nim stan uzyska dochody ze wzrostu gospodarczego i dotychczasowej bazy podatkowej, a nie z nowych podatków nałożonych na rodziny.

Co myśli Pani o propozycji ograniczenia kadencji wybieralnych urzędników?

− Moim zdaniem ograniczenie kadencji jest potrzebne, bo niektórzy politycy pozostają przy władzy przez ponad trzydzieści lat i służą grupom interesu, a nie społeczeństwu.

Chicago jest w Illinois jedynym miastem z radą szkolną, której członkowie są mianowani. W innych dużych miastach w kraju rady są wybierane. Czy w Pani opinii w Chicago powinno być tak samo?

− Jestem za wybieralną radą szkolną, choć ma ona też swoje wady. Obecnie członkowie rady szkolnej są sojusznikami politycznymi burmistrza, który ich mianował. Z kolei rada wyłoniona w toku wyborów też będzie miała swoich stronników politycznych i nie będzie wolna od różnych wpływów. Jednak z tych dwóch opcji preferuję wybieralną, a nie nominowaną, radę szkolną.

W prawyborach 15 marca nie weźmie udziału wielu uprawnionych do głosowania. Niektórzy wyborcy uważają, że prawybory nie są tak ważne jak wybory powszechne. Co by Pani powiedziała takim wyborcom?

− Głosowanie to przywilej, z którego powinniśmy korzystać zawsze, gdy tylko jest ku temu okazja. To bardzo ważny proces demokratyczny mający bezpośredni wpływ na nasze życie. Uczestnictwo w głosowaniu umacnia demokrację naszego kraju. Powinniśmy być zawsze wdzięczni za ten przywilej.

Dziękuję za rozmowę.

[email protected]



Jillian Rose Bernas jest absolwentką Saint Mary's College i University of Notre Dame (iberystyka i pedagogika), a także University of Chile i University of Chicago (nauki polityczne). Przez pięć lat mieszkała i pracowała w Ameryce Południowej jako nauczycielka języka angielskiego. Obecnie pracuje jako menedżer dla dużego stowarzyszenia medycznego. Mieszka w rodzinnym Schaumburgu. Jest członkiem rady biblioteki publicznej i komitetu ds. zdrowia psychicznego. Udziela imigrantom bezpłatnych lekcji języka angielskiego w lokalnym kościele.

Jillian Rose Bernas

Jillian Rose Bernas


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama