Trudno tu mówić o przeoczeniu, skoro tytuł zawierał prawidłowe określenie "Nazi concentration camp". Polacy wielokrotnie protestowali przeciw nazywaniu niemieckich obozów koncentracyjnych na terenie okupowanej Polski – polskimi obozami.
Nie wiadomo, czy jest to wynik niewiedzy, niechlujstwa dziennikarzy, czy umyślne lekceważenie żądań Polaków. Natomiast wiadomo, że takie "niedopatrzenia" są szkodliwe dla wizerunku Polski i polskiego narodu. Na osobną uwagę zasługuje fakt, że amerykańska prasa (i nie tylko) pilnuje, by hitlerowskie obozy nazywać obozami nazistowskimi, bez wyjaśniania, że chodzi o niemieckich nazistów. Jeśli pisze się o polskich obozach koncentracyjnych, to siłą skojarzenia nazistami są Polacy.
Utrwalanie błędnych przekonań to działanie na naszą niekorzyść. Można było przypuszczać, że 68 lat po zakończeniu wojny amerykańscy dziennikarze zapoznają się z faktami. Tak nie jest. Zatem trzeba ich pouczać nieustannie, aż do skutku. Swoją drogą Justin Moyer, człowiek wielu talentów, powinien skoncentrować się na swoim drugim zawodzie i znaleźć wreszcie stałe miejsce w jednym z wielu zespołów muzycznych, z którymi występuje w waszyngtońskich knajpach. Przynajmniej wyrządziłby mniej szkód.
W sprawie użycia określenia "polskie obozy koncentracyjne" ambasador RP w Waszyngtonie Ryszard Schnepf wysłał do Washington Post list protestacyjny. We wtorek w internetowym wydaniu gazety poprawiono błąd.
Czytelników zachęca- my do wysyłania własnych uwag w tej sprawie na adres: www.washingtonpost.com/lifestyle.
Elżbieta Glinka