Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 12:16
Reklama KD Market
Reklama

Liga NBA - druga wygrana Celtics w finale

Liga NBA - druga wygrana Celtics w finale
Koszykarze Celtics są coraz bliżej mistrzowskiego tytułu fot. Facebook/Boston Celtics

Koszykarze Boston Celtics są w połowie drogi do rekordowego, 18. mistrzostwa NBA. W niedzielę pokonali we własnej Dallas Mavericks 105:98 w drugim meczu finału i w rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzą 2-0.

Było to czwarte w tym sezonie starcie obu ekip i czwarta wygrana "Celtów", choć najmniej wyraźna.

Po pierwszej, gładkiej wygranej Celtics w finale, tym razem emocji było więcej. Mavericks długo w grze utrzymywał Słoweniec Luka Doncic, który już w pierwszej połowie zdobył 23 punkty, a jego zespół na przerwę schodził, przegrywając tylko 51:54.

Kluczowa okazała się końcówka trzeciej kwarty. Wówczas bostończycy powiększyli przewagę do 13 punktów i już do końca kontrolowali wydarzenia na parkiecie.

Wśród Celtics najlepszy był Jrue Holiday. Zdobył 26 punktów, trafiając 11 z 14 rzutów i nie notując nawet jednej straty. Miał także 11 zbiórek, w tym cztery ofensywne, co u rozgrywających jest rzadko spotykane. Jayleen Brown dołożył 21 pkt. Tym razem najlepszy strzelcem Jayson Tatum skupił się na podaniach - miał 12 asyst.

Doncic po przerwie dorobek powiększył do 32 pkt, ale miał także po 11 asyst oraz zbiórek i mógł pochwalić się tzw. triple-double. Drugim strzelcem gości był P.J. Washington - 17 pkt.

Słoweniec mimo udanego występu wziął na siebie winę za porażkę.

"Moje straty i niecelne rzuty wolne kosztowały nas utratę zwycięstwa. Muszę w tych dwóch elementach spisać się lepiej w kolejnych występach" - przyznał samokrytycznie czwarty zawodnik w historii finałów, którego drużyna przegrała mimo "triple-double" z co najmniej 30 pkt. Przed nim tej goryczy doświadczyli Jerry West, Charles Barlkey i LeBrona James.

Doncica bronił trener "Mavs" Jason Kidd.

"To nie jego wina. Wygrywamy jako zespół i przegrywamy też jako zespół. Dziś w ogóle dał nam szansę na zwycięstwo, zagrał naprawdę dobrze. Musimy jednak znaleźć kogoś, kto dołączy do Luki i Kyriego Irvinga, by wesprzeć ich w zdobywaniu punktów" - wskazał szkoleniowiec.

Ale właśnie postawa Irvinga to na razie największe rozczarowanie fanów Teksańczyków. Zawodnik, który w czterech wygranych meczach z Minnesota Timberwolves w finale Konferencji Zachodniej, uzyskał co najmniej 30 pkt, przeciw "Celtom", byłym klubowym kolegom, zdobywa średnio 15 przy skuteczności 37,1 proc. "Za trzy" jeszcze nie trafił.

"Za dużo we mnie emocji. Czuję, że mogę i powinienem grać lepiej, ale nie jestem sobą jak na razie. Jeśli już szukać winnego, to ja, a nie Luka. Pierwsze dwa mecze finału nie były najlepsze w moim wykonaniu" - ocenił Irving.

Celtics na tytuł czekają od 2008 roku. W historii NBA z 36 drużyn, które finał zaczęły od dwóch zwycięstw, aż 31 cieszyło się z mistrzostwa.

Kolejne dwa mecze odbędą się w Dallas, najbliższy zaplanowano na środę. W tegorocznym play-off ekipa z Bostonu jeszcze nie przegrała na wyjeździe.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama