Międzynarodowe firmy ochroniarskie zbijają grube pieniądze za przetrzymywanie w swoich ośrodkach niechcianych cudzoziemców. Wszystko na życzenie rządów, które tworząc niemal obozy-więzienia dla nielegalnych imigrantów pokazują wyborcom jak twarde prawo imigracyjne prowadzą. Proceder kwitnie nie tylko w USA, ale też na ogromną skalę w Australii.
Zatrudniane firmy ochroniarskie to gigantyczne przedsiębiorstwa-jedna należy do piątki największych pracodawców świata. Ich przedstawiciele twierdzą, że dużo szybciej i po niższych cenach reagują na zapotrzebowanie niż sektor publiczny.
Jednak wraz ze wzrostem sprywatyzowanego więziennictwa, lawinowo przybywają raporty, dokumentacja i sprawy sądowe rozpatrujące przypadki znęcania się nad przetrzymywanymi, czy zaniedbywania ich, czasem ze skutkiem śmiertelnym.
Prywatne więzienia w USA od dawna budzą kontrowersje. Trudno o konkretne wnioski, bo badania często nawzajem się wykluczają. Na pewno jednak korzystają rządzący – przypadek śmierci więźnia lub jego ucieczki prościej potraktować jako „zawodność rynku” niż samemu wziąć za niego odpowiedzialność – mówi Matthew J. Gibney z Uniwersytetu w Oxfordzie.
Zobacz: Strażnicy graniczni łamią prawa człowieka?
Trzy firmy outsorcingowe są głównymi graczami w biznesie więzienia i transportowania niechcianych przybyszów (w Australii niemal całkowicie sprawują kontrolę nad więzieniami imigracyjnymi.)
Pierwsza spółka to GEO Group, z siedzibą na Florydzie, która w USA nadzoruje 7 tys. łóżek więzionych imigrantów. Spółka odnotowała 40-procentowy wzrost zysków w drugim kwartale tego roku. Ponadto John M. Hurley, kierownik GEO Group na Amerykę Północną poinformował o „wzroście liczby nielegalnych przestępców” i chwalił się większymi ośrodkami, dłuższymi kontraktami rządowymi, niektórymi nawet na 20 lat. W ośrodku firmy w hrabstwie Reeves w Teksasie, więzieni imigranci wzniecili zamieszki w 2009 i 2010 roku po tym, jak kilku zmarło w izolatce. Żaden z kierowników GEO nie skomentował sprawy.
W przypadku kolejnej brytyjsko-duńskiej firmy G4S, która zatrudnia ponad 600,000 pracowników w 125 krajach (w tym w USA, gdzie dla DHS eskortują z powrotem do Meksyku nielegalnie przekraczających granice) w 2007 roku Western Australia’s Human Rights Commission odkryła, że w Australii kierowcy eskortujący aresztowanych w upale, ignorowali ich prośby o wodę i wielu było tak odwodnionych, że zmuszeni byli pić własny mocz. Na firmę nałożono karę w wysokości 500 tys. dol. za niehumanitarne traktowanie, ale 3 z 5 ofiar i tak już deportowano. Skargi wycofano bez śledztwa.
Zobacz też: Raport: imigranci przetrzymywani w USA w niehumanitarnych warunkach
Natomiast 5-letni kontrakt firmy Serco podpisany z australijskim rządem w 2009 roku, warty jest już 756 mln dolarów. Niestety liczne raporty wykazywały, że ośrodki spółki są przeludnione, personel źle wyszkolony i szybko zaczęło dochodzić do zamieszek, podpaleń i prób samobójczych więźniów.
W Stanach Zjednoczonych – gdzie w 2010 roku do ośrodków tymczasowo przetrzymujących cudzoziemców trafiło 400 tys. osób – prywatne firmy kontrolują blisko połowę łóżek nielegalnych więźniów. A kto kontroluje zleceniobiorców?
Czytaj: Będą zmiany w kontrowersyjnym programie deportacji
as (na podstawie New York Times)