Zdaniem byłego piłkarza reprezentacji Polski – Piotra świerczewskiego, w polskiej drużynie w środowym meczu eliminacji mistrzostw Europy z Serbią zabrakło zawodnika, który umiejętnie pokierowałby grą zespołu.
„Moim faworytem był Mirek Szymkowiak, który potrafi zaskoczyć niekonwencjonalnymi podaniami. Niestety, rozczarował mnie bardzo słabym występem przeciwko Finlandii. Okazuje się, że brakuje w Polsce piłkarza na tę pozycję. W poprzednim sezonie podobali mi się łukasz Surma i Marcin Burkhardt, ale teraz też grają trochę słabiej. środek pola grał zbyt statycznie, mało ofensywnie. Brakowało błysku w ich grze. Ja na pewno nie zagrałbym gorzej, a myślę, że nawet lepiej” – powiedział 70-krotny reprezentant Polski, występujący obecnie w Groclinie Dyskobolii Grodzisk.
Zdaniem świerczewskiego przeciwko Serbii najlepiej w reprezentacji zagrali Wojciech Kowalewski i Ireneusz Jeleń. „Obaj są w wysokiej formie. Kowalewski miał kilka świetnych interwencji, nieprzypadkowo jest uznawany za najlepszego bramkarza ligi rosyjskiej. Jeleń był niezwykle waleczny, nie bał się pojedynków jeden na jeden”.
Pomocnik Groclinu nie krył też rozczarowania powołaniami nowego selekcjonera – Leo Beenhakkera. „Po to ściągaliśmy trenera z zagranicy, by nie był uwikłany w to nasze polskie +piekiełko+. Liczyliśmy, że nikt mu nie będzie sugerował, kto ma grać w kadrze. Tymczasem z tego co wiem, to duży udział przy powołaniach miał trener Bogusław Kaczmarek. A uważałem go za fachowca dużej klasy” – stwierdził.
„Mamy grupę bardzo silną, wyrównaną. Przed nami jeszcze sporo spotkań i uważam, że eliminacje nie są jeszcze przegrane” – podsumował świerczewski
