REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaWywiadyW Akron jest nadzieja - z Ireną Hojfeldt, wybitną działaczką ruchu Al-Anonu,...

W Akron jest nadzieja – z Ireną Hojfeldt, wybitną działaczką ruchu Al-Anonu, rozmawia Małgorzata Błaszczuk

-

(Korespondencja z Ohio)

Raz w roku, w połowie czerwca, od 74 lat w Akron w stanie Ohio spotykają się członkowie ruchu anonimowych alkoholików. Wybór Akron nie jest przypadkowy. To właśnie tutaj w 1935 roku Bill Wilson i doktor Bob Smith założyli AA. Do Akron przyjeżdżają więc członkowie AA z całych Stanów Zjednoczonych. Przez trzy dni biorą udział w meetingach AA, w spotkaniach Al-Anonu dla rodzin dotkniętych alkoholizmem, modlą się przy grobie Boba Smitha, odwiedzają jego dom, w końcu spotykają się na wielkim meetingu zbierającym ponad 5 tysięcy osób.

REKLAMA

W Akron, jak sami mówią, podładowują akumulatory swojej trzeźwości. W tym roku pomiędzy 12 a 14 czerwca Akron odwiedziło ponad 15 tysięcy osób. Od lat do Akron przyjeżdżają także Polacy; na początku głównie z chicagowskich klubów AA, od kilku lat także z Nowego Jorku i z Toronto. Od 14 lat Polacy mają w Akron swój przyczółek; jest nim dom Ireny Hojfeldt, która nie tylko otwiera Polakom dom, ale także i serce.
– Ilu miała pani gości w tym roku?
Było 110 osób. Trochę mniej niż w roku ubiegłym; rok temu było 127 Polaków i dosłownie kilku zaprzyjaźnionych z nami Amerykanów, którzy dołączają do nas co roku.
– Czy wśród odwiedzających panią z roku na rok Polaków widoczne są jakieś zmiany?
Mam zawsze ogromną przyjemność z goszczenia rodaków. I muszę powiedzieć, że zarówno u tych, którzy do Akron przyjeżdżają co roku, jak i u tych, którzy wracają tu co kilka lat, zawsze obserwuję przeobrażenia. Widzę, jak się rozwijają żyjąc programem AA, jak nabierają optymizmu. Poza tym, starają się zawsze przywieźć do Akron kogoś nowego, kto ma jeszcze krótką trzeźwość albo zaczyna dopiero stawiać kroki w programie. Właściwie to czekam co roku na to spotkanie, żeby zobaczyć te przemiany dokonujące się u moich gości z AA.

– Jak to się stało, że pani dom został polskim przyczółkiem w Akron?
Przed 14 laty pracowałam w zarządzie Domu-Muzeum doktora Boba Smitha (współzałożyciela AA – przypis red.), który wówczas odwiedziło trzech Polaków z Chicago słabo mówiących po angielsku. Poproszono mnie więc o tłumaczenie. Pokazałam dom i inne miejsca związane z założycielami ruchu. To był początek naszych akronowskich spotkań. Tak więc przed 14 laty była nas czwórka, w tym roku – 110.

– Jest pani prawdziwą ikoną tego miejsca. Akron bez Ireny Hojfeldt dla Polaków nie byłoby tym samym, co z Ireną. Czy to misja, by tak rodaków podejmować?

Trudno nie widzieć w tym boskiego zrządzenia. Kiedy przyjechałam do Stanów, do Chicago, wyszłam za mąż za alkoholika. Z mężem alkoholikiem przeprowadziliśmy się z Chicago do Akron, ponieważ mój były mąż miał tu pracę. Początkowo w ogóle nie zdawałam sobie sprawy, że jest to miejsce, gdzie powstał ruch AA. Kiedy po raz pierwszy trafiłam do domu doktora Boba Smitha (udostępnionego do zwiedzania – przypis red.) od razu zakochałam się w tym miejscu. Miejscu, które odwiedzane jest przez ludzi z całego świata, którzy jadą tu jak do Mekki.

Dla wielu z nich jest to najważniejsza podróż ich życia. Obserwowałam zmiany, które zachodziły w ludziach po odwiedzeniu tego miejsca. Dlatego uznałam, że jest to rodzaj misji: możność porozmawiania z ludźmi, wysłuchania ich historii, uściśnięcia ich dłoni. A kiedy spotkałam tutaj Polaków, nie miałam już wątpliwości, że Pan Bóg to jakoś tak specjalnie zorganizował. Przyjmowanie Polaków, oprowadzanie ich po Akron śladami założycieli ruchu traktuję jako społeczną służbę, bo przecież wielu z nas słabo zna angielski, więc ja tu po to jestem, by im służyć.

– Wielu mówi, że z Akron wraca się umocnionym…
Tak sobie myślę, że dzięki temu, że u mnie przed domem jest to polskie spotkanie i że jest naprawdę wspaniała atmosfera, daje im to siłę na cały rok. Szczególnie w trudnych momentach można przypomnieć sobie o Akron, o tym co się tutaj wydarza. Jestem pewna, że dla niektórych dzięki temu ich trzeźwość może być silniejsza i dłuższa.

– Od wielu lat jest pani również bardzo zaangażowana w Al-Anon, czyli w grupy wsparcia dla rodzin dotkniętych alkoholizmem.

W Al-Anonie działam po prostu z wdzięczności. Kiedy poznałam swojego męża, po pierwsze nie wiedziałam, że jest alkoholikiem, po drugie nie miałam pojęcia, o problemie, który alkohol niesie. W dwa dni po ślubie dowiedziałam się, że mój mąż jest nieuleczalnym alkoholikiem. Nie miałam pojęcia co z tym zrobić. Przede wszystkim było mi bardzo trudno się z tym pogodzić. W kilka tygodni po ślubie mąż zdecydował się na leczenie w jednym z chicagowskich szpitali. To właśnie tam, jeden z prowadzących go terapeutów doradził mi, żebym poszła do Al-Anonu. Pomyślałam wówczas: jeśli nauczą mnie tam kierować tym alkoholikiem, kontrolować go – to dam już sobie z nim radę.

Poszłam na to spotkanie, a tam dowiedziałam się, że podstawowa sprawa, to nie kontrolować alkoholika, że muszę zająć się sobą. W ogóle tego nie rozumiałam: jak to ja, miła, dobra i spokojna mam nad sobą pracować? Nad czym? Szybko okazało się, że jest to wspaniałe miejsce. Tutaj mogłam powiedzieć, że jest mi przykro, smutno, że mam żal do całego świata. Poza Al-Anonem nie miałam z kim się podzielić tymi uczuciami.

Mój mąż ponownie zaczął pić, ale ja w Al-Anonie zostałam, bo tu znalazłam siłę i wiarę, że można żyć mimo wszystko. Mój były mąż w końcu trafił też do AA i był tam przez 30 lat. Ale bez względu na to, dziś wiem, że bez Al-Anonu nie mogłabym funkcjonować. Tu znajduję pomoc i mogę pomagać innym.
– Podobno łatwo rozpoznać, gdzie spotyka się AA, a gdzie Al-Anon…

Tu, w Akron, na naszych spotkaniach Al-Anonu często żartujemy, że jeśli w jednym budynku są spotkania jednego i drugiego ruchu, to nas łatwiej znaleźć, bo u nas jest więcej śmiechu. Często śmiejemy się przez łzy, bo mamy bardzo bolesne i przeżycia, i wspomnienia, ale u nas można nauczyć się nadziei, tego, że można być szczęśliwym bez względu na to, czy alkoholik wytrzeźwieje czy nie. Bo szczęście zależy od nas samych. Al-Anon uczy nas tego, że możemy być takim człowiekiem, jakim my chcemy, a nie człowiekiem, którym się stajemy, kiedy się zamartwiamy, denerwujemy, kiedy w domu są awantury, kiedy nie ma pieniędzy, ponieważ alkoholizm do tego stopnia wyniszczył rodzinę.

– Na czerwcowe spotkanie do Akron zjeżdżają z całego kraju motocykliści widoczni i słyszalni w całym mieście. Skąd tradycja wjazdu na motorach na cmentarz, do grobu doktora Boba Smitha?

Z tymi motocyklami szaleństwo jest po obu stronach, i dla tych co jeżdżą, i dla tych co na to patrzą. Ci, którzy przyjeżdżają do Akron to ci, którym udało się osiągnąć trzeźwość. Nazywają to riding sober. Spotykają się zresztą w tutejszych klubach dla motocyklistów z AA. Tak swoją głośnością demonstrują trzeźwość. Warto też dodać, że policja z Akron w czynie społecznym – darmo – w niedzielę pilnuje porządku w czasie kawalkady motocyklowej, przejeżdżającej przez miasto aż na cmentarz.

– W tym roku pani także wjeżdża na cmentarz na motorze…
Tak, już drugi rok z rzędu polscy motocykliści zabierają mnie na motor. Chciałam pojechać na takim szybkim motorze, ale mi nie pozwolili. Kazali mi jechać z Arturem, ponieważ Artur jest najspokojniejszy, a fotel na jego motorze najwygodniejszy.

Trudno w to uwierzyć, ale wjazd na cmentarz w tej motocyklowej paradzie jest rodzajem niepowtarzalnego przeżycia. Nawet już w momencie zbiórki. Proszę sobie wyobrazić dwa tysiące motocyklistów, wszyscy trzeźwi, uśmiechnięci i życzliwi. A potem ten hałas i ta jazda, dla mnie jest to wręcz duchowe przeżycie. Więc ja, starsza pan
i, jadę na tym motocyklu z polską flagą i nie mogę się tym nacieszyć.
– Planuje pani wkrótce wizytę w Polsce na rocznicowych obchodach polskiego AA.
W tym roku przypada 35. rocznica polskiego AA. Mam pierwsze wydanie tak zwanej Wielkiej Księgi AA; spisanych przez Billa Wilsona historii ponad stu pierwszych alkoholików, którzy wytrzeźwieli dzięki stworzonemu przez założycieli AA programowi 12 kroków. Ta publikacja to sprawa unikatowa, ale obiecałam, że zostawię tę książkę polskiemu AA. To będzie trochę tak jak święta legacja. Polacy, którzy w tym roku przyjechali do Akron i spotkali się u mnie, złożyli się na mój bilet do Polski. Nie mam więc wyjścia, pod koniec sierpnia muszę jechać. Swoją drogą nie wiem, jak oni to w Polsce załatwią, bo przecież ja jestem z Al-Anonu, a jadę na zaproszenie AA, więc muszą się tam ze sobą porozumieć.
– Czy jest coś co łączy Al-Anon i AA?
O tak, myślę, że współpraca i wielka nadzieja.
– Dziękuję pani za rozmowę.
P.S. W Stanach Zjednoczonych blisko 10 mln. osób dotkniętych jest chorobą alkoholową. Według szacunkowych danych na całym świecie do ruchu AA należy ponad 2 miliony osób, które spotykają się w około 115 tysiącach grup. W Chicago działa kilkanaście polskich grup AA. Informacje o miejscu i godzinie spotkań można znaleźć pod numerem tel.: (312) 458-0625 lub pod adresem internetowym: www.POLSKIEAACHICAGO.com

REKLAMA

2090611787 views

REKLAMA

REKLAMA

2090612087 views

REKLAMA

2092408547 views

REKLAMA

2090612370 views

REKLAMA

2090612516 views

REKLAMA

2090612660 views