Redakcja
Służby ratunkowe uratowały mężczyznę, który w piątek rano maszerował po zamarzniętym jeziorze Michigan w rejonie Hyde Park na południu Chicago. Śmiałek, którym okazał się student spoza Illinois, twierdził, że nie wiedział, iż szedł po lodzie.
Do zdarzenia doszło w piątek 4 lutego przed 8 am w rejonie Muzeum Nauki i Przemysłu w chicagowskiej dzielnicy Hyde Park na południu Chicago. Świadkowie zadzwonili pod numer alarmowy 911 i zgłosili, że ktoś idzie po zamarzniętym jeziorze około 1000 stóp (300 metrów) od brzegu.
Według służb ratunkowych, woda w tym miejscu jeziora ma głębokość około 20 stóp (6 metrów). Jednostka wodna chicagowskiej straży pożarnej odholowała mężczyznę do brzegu za pomocą liny i dmuchanego pontonu. Uratowany student chicagowskiej uczelni pochodzący spoza Illinois miał powiedzieć straży wybrzeża, że nie wiedział, iż szedł po lodzie.
Zdaniem straży pożarnej, po obfitych opadach śniegu, z którymi mieliśmy do czynienia w ostatnich dniach, niedoświadczone i nieznające miasta osoby łatwo mogą pomylić zamarznięte, pokryte śniegiem jezioro ze stałym gruntem. Według świadków, mężczyzna widziany był na jeziorze przez około 40 minut.
Student dostał od policji mandat za zakłócanie porządku.
(jm)
