Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 13 listopada 2024 20:21
Reklama KD Market

Codzienne szanse

Codzienne szanse
fot. Depositphotos.com

Punkty orientacyjne, znaki, wskazówki… Niektórzy uznają, że to melodia przeszłości, bo przecież nasze życie w dużej mierze jest już zautomatyzowane. W czasach kultury „instant” przyzwyczajamy się do tego, że mamy wszystko podane na tacy i nie musimy się zastanawiać, rozmyślać. Kiedy jest inaczej, łatwiej i niejednokrotnie również taniej, bywa skorzystać z pomocy, znaleźć kogoś, kto przebrnie przez trudność za nas.

Nie zawsze jednak tak można, a niekiedy również nie warto. Taki właśnie wyjątek dostrzegam w rodzicielstwie. Nie łatwo tu bowiem o wskazówki, każde dziecko jest przecież inne. Jednocześnie, można wyróżnić kilka kwestii, które wydają się kluczowe, aby wychowanie dzieci  przestało być spacerem po labiryncie, a stało się podróżą przynoszącą radość i satysfakcję.

Dziś chciałabym podzielić się z Tobą, Drogi Rodzicu, tym, co dla mnie wydaje się najważniejsze. Są to moje punkty orientacyjne, do których wracam, kiedy w mojej podróży z dziećmi, pojawiają się trudności, wyzwania. Krótko mówiąc, niemal codziennie 

Kochać

Miłość rodzicielska bywa trudna, wymagająca. Szczególnie kiedy chcemy dla dziecka jak najlepiej, a ono wydaje się zupełnie tego nie doceniać, czy jak to określa niejeden rodzic „dziecko jest roszczeniowe”. Kiedy przeżywamy kolejną awanturę z nieznanego powodu; Gdy dziecko rzuca się w sklepie na podłogę, a starsze zatrzaskuje nam drzwi przed nosem, bądź krzyczy, że jesteśmy najgorszymi rodzicami na świecie… Nie jest wtedy łatwo kochać tego wzburzonego młodego człowieka. A jednocześnie ta nasza miłość jest wtedy najbardziej potrzebna. Co więcej, jest ona najlepszym i najskuteczniejszym lekarstwem.

Niekiedy nawet wychodząc z miłością, odbijemy się od ściany milczenia, lub kolejnej „zaczepki”. Nawet jednak wtedy, warto pamiętać po co to robimy – kochamy i zależy nam na naszym dziecku. Nie ma sensu tego ukrywać, nie ma sensu udawać i szukać wymówek, aby tylko nie okazać własnych emocji. Nasza relacja z dzieckiem pełna jest uczuć. Kiedy o nich mówimy, nie okazujemy w ten sposób słabości, ale uchylamy drzwi, zbliżając się do dziecka.

Wysłuchać

Kiedy uda nam się już podejść nieco bliżej… Kiedy dziecko zaufa nam i zacznie mówić… Nie przerywajmy mu wtrącając swoje: „A nie mówiłam!”, czy inne wszechwiedzące: „Bo to na pewno było tak…”. To nie jest czas na szukanie winnych, ocenianie, powinności, gdybanie, ale przede wszystkim na uważne wsłuchanie się w to, co mówi nasze dziecko. Pozwólmy mu się zwyczajnie wygadać.

Niezależnie czy mamy lat kilka, kilkanaście, czy też kilkadziesiąt, nosimy w sobie potrzebę bycia wysłuchanym. To właśnie dlatego przeszkadza nam, gdy ktoś przerywa, kiedy zaczynamy naszą historię, a ktoś inny ją kończy, gdy ktoś ma na wszystko tysiąc złotych rad. Każdy z nas nosi w sobie najróżniejsze historie. A kiedy zdarza się, że któraś z nich utrudnia nam życie, bardzo często potrzebujemy  tylko, aby ktoś był obok nas w ciszy.

Przytulić

Trudne momenty, czy też wyzwaniowe sytuacje potrafią zbliżyć nas nie tylko emocjonalnie, ale również fizycznie. Przytulenie bowiem, to jeden z najskuteczniejszych sposobów, aby rozładować nerwy, stres i uspokoić rozemocjonowane ciało. Większość z nas lubi się przytulać i potrzebuje tego już od pierwszych chwil życia. Daje nam to poczucie bezpieczeństwa, a połączone z głaskaniem, „wycisza” nasz nerw współczulny.

Potrzeba przytulenia i poczucia bliskości jest również odpowiedzialna za nocne wędrówki naszych dzieci do łóżka rodziców. Choć najczęściej opatrzone są w zgrabne wymówki, to warto wiedzieć, że dzieci są zwyczajnie spokojniejsze i czują się bezpieczniej będąc blisko swoich rodziców.

Wyciągnąć wnioski

Na koniec została nam jeszcze jedna ważna rzecz, która ułatwia przetrwanie trudności i umożliwia pójście na przód. Mam na myśli wyciąganie wniosków z popełnianych błędów. Mówi się często, że „Nie popełnia błędów ten, kto nic nie robi”. Jakie to jest prawdziwe… A mimo to, jako rodzice wymagamy od siebie bycia idealnymi, doskonałymi. Nie będziemy!

Mając jednak w pamięci to, o czym pisałam w zeszłym tygodniu, jesteśmy w drodze. Każdego dnia dostajemy kolejną szansę, aby wyciągnąć wnioski z potknięć, niepowodzeń, poszukać innego rozwiązania i podejmować kolejne próby. Jednocześnie, nie chodzi tu wcale o rozpamiętywanie i nieustanne powracanie do błędów. Spójrzmy raczej na nie na chłodno, bez osądów, bo przecież one już się wydarzyły i szukanie winnych nic tu nie zmieni.

Przy okazji życzę Ci Drogi Rodzicu wytrwałości w tej wspólnej drodze, która bywa wyboista, pełna zakrętów. Mam nadzieję, że te moje punkty orientacyjne będą pomocne i ułatwią Ci dalszą wędrówkę.

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama