Arcydzieło graficzne
W połowie XIX wieku Polska, podzielona między trzech zaborców – Rosję, Prusy i Austrię – zmagała się z utratą państwowości. W Królestwie Polskim, będącym częścią Imperium Rosyjskiego, istniała jednak pewna autonomia. To w tym kontekście i w tych warunkach narodził się pomysł wydania polskiego znaczka pocztowego – inicjatywa, która choć praktyczna, kryła w sobie subtelny akt oporu wobec zaborcy.
Pomysłodawcą przedsięwzięcia był hrabia Józef Władysław Grabowski, naczelnik poczty Królestwa Polskiego. Grabowski, będący znakomitym organizatorem i znawcą systemów pocztowych, zauważył, że wprowadzenie własnego znaczka mogłoby usprawnić działanie poczty lokalnej. Jednocześnie zdawał sobie sprawę, że taki znaczek, choć formalnie zatwierdzony przez władze rosyjskie, mógłby stać się symbolem narodowym w sercach Polaków.
Projekt znaczka został powierzony Janowi Nepomucenowi Lewickiemu, znakomitemu grafikowi i rytownikowi, którego prace już wcześniej zdobyły uznanie w Polsce i za granicą. Lewicki stanął przed trudnym zadaniem: musiał zaprojektować znaczek, który jednocześnie spełniałby wymagania rosyjskiej administracji – czyli de facto cenzury – i zawierał polskie akcenty narodowe.
Efektem jego pracy było małe arcydzieło sztuki graficznej. Znaczek o wymiarach 15 x 20 mm, na którym centralne miejsce zajmował herb Królestwa Polskiego – biały orzeł w koronie, na tle rosyjskiej tarczy herbowej z dwugłowym orłem. Wokół herbu umieszczony został napis w języku rosyjskim: „10 копъекъ 1860” (10 kopiejek 1860), wskazujący nominał i rok wydania. Całość została utrzymana w kolorystyce czerwono-karminowej, która finezyjnie nawiązywała do polskich barw narodowych. Znaczek był drukowany na papierze czerpanym, co nadawało mu wyjątkową jakość i trwałość, a także dodawało szlachetności.
Druk znaczków odbywał się w warszawskiej Drukarni Rządowej. Początkowo zamówiono 3 miliony egzemplarzy, co miało zaspokoić potrzeby lokalnej poczty na kilka lat. Koszty produkcji pokryte zostały z budżetu poczty Królestwa Polskiego, a sam projekt zyskał aprobatę władz rosyjskich dzięki zręcznej argumentacji, że poprawi to logistykę przesyłek.
Znaczek był przeznaczony wyłącznie do użytku wewnętrznego, na terenie Królestwa Polskiego. Było to z góry narzucone przez rosyjskie władze, które nie chciały, aby polska symbolika narodowa wykraczała poza granice tego niewielkiego obszaru autonomii.
Krótki żywot, długie echo
Pierwszy polski znaczek wszedł do obiegu 1 stycznia 1860 roku. Szybko zdobył popularność wśród użytkowników poczty. Był używany do opłacania przesyłek lokalnych na terenie Królestwa Polskiego, które obejmowało m.in. Warszawę, Kraków i Lublin. Wzbudzał też powszechną dumę wśród Polaków.
Jednak jego czas w obiegu był krótki – jedynie pięć lat. Po wybuchu powstania styczniowego w 1863 roku represje rosyjskie zostały zaostrzone, a autonomiczne instytucje Królestwa Polskiego zlikwidowane. W 1865 roku rosyjskie władze pocztowe zastąpiły polskie znaczki własnymi, co zakończyło historię tego narodowego symbolu. Polskie znaczki pocztowe stały się nielegalne.
Z 3 milionów wydrukowanych egzemplarzy do dziś przetrwało zaledwie kilka tysięcy. Większość została zużyta zgodnie z przeznaczeniem, a wiele uległo zniszczeniu w codziennym obiegu. Znaczki te są obecnie prawdziwymi rarytasami na rynku filatelistycznym. Ich wartość zależy od stanu zachowania, a egzemplarze w idealnej kondycji osiągają ceny od 50 do 100 tysięcy złotych. Szczególnie cenne są znaczki z błędami drukarskimi, na przykład z niewłaściwą perforacją lub odcieniem koloru, które mogą być warte nawet więcej.
Znaczek z 1860 roku nie jest tylko obiektem kolekcjonerskim – otaczają go liczne historie i anegdoty. Jedna z nich opowiada o pewnym warszawskim filateliście, który w latach 30. XX wieku przypadkiem odkrył niezwykle rzadki egzemplarz z błędem drukarskim w książce kupionej na pchlim targu. Egzemplarz ten, sprzedany za kilka groszy, okazał się wart fortunę i zmienił życie właściciela, który otworzył za zarobione pieniądze mały antykwariat.
Inna legenda dotyczy rzekomego „skarbu znaczka”. W czasie II wojny światowej, gdy Warszawa była bombardowana, pewien kolekcjoner miał ukryć swoją kolekcję zawierającą kilkanaście egzemplarzy pierwszego polskiego znaczka w piwnicy kamienicy, w której mieszkał. Do dziś trwają poszukiwania tego skarbu, choć budynek został zniszczony, a jego fundamenty – przeszukiwane wielokrotnie – nigdy nie ujawniły żadnych śladów kolekcji.
Jeszcze inna anegdota głosi, że pewien egzemplarz pierwszego znaczka, który był częścią większego zbioru, odkryto przypadkiem w skrzynce na strychu warszawskiej kamienicy podczas jej remontu w latach 80. XX wieku. Właściciel, nieświadomy wartości znaleziska, sprzedał cały zbiór za ułamek jego prawdziwej ceny – legenda głosi, że za równowartość ówczesnych 100 dolarów. Dziś ten sam znaczek znajduje się w rękach prywatnego kolekcjonera i jest wyceniany na kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Znaczek z 1860 roku stał się inspiracją dla wielu współczesnych projektantów. W późniejszych latach jego wizerunek był wielokrotnie odtwarzany na jubileuszowych emisjach polskich znaczków, a także w formie grafik na wystawach filatelistycznych. Jest symbolem narodowej dumy i przypomina o czasach, gdy Polacy, mimo ucisku zaborców, potrafili wyrażać swoją tożsamość w wysublimowany, lecz niezwykle znaczący sposób.
Monika Pawlak