Szpital w Orlando wystawił rachunek na kwotę 660 553 dolary za poród i leczenie przedwcześnie urodzonego dziecka. Z powodu pomyłki ubezpieczyciela, część płatności, którą miała ponieść rodzina, wynosiła 550 124 dolarów – podało we wtorek radio publiczne NPR.
Dorian Bennett przyszedł na świat w szpitalu AdventHealth Orlando na Florydzie 12 listopada 2020 roku. Urodził się dwa miesiące przedwcześnie. Przebywał na oddziale intensywnej terapii noworodków 56 dni, do 7 stycznia 2021 roku.
Matka, Bisi Bennett, nie martwiła się o koszty. Wybrała AdventHealth Orlando, ponieważ szpital był w jej sieci ubezpieczeniowej.
Rodzice doznali jednak ogromnego zaskoczenia po otrzymaniu rachunku. Niewielką pociechą stało się rozłożenie spłaty na raty na rok w wysokości 45 843 dolary miesięcznie.
"Dorian potrzebował wysoce technicznej, ratującej życie opieki oddechowej i żywieniowej, dopóki jego organy nie dojrzeją. Przebył zabiegi laboratoryjne, radiologiczne, chirurgiczne, kardiologiczne i audiologiczne" – wyszczególniło NPR.
Wyjaśniło, że obciążenie kolosalną kwotą wynikało stąd, że Dorian urodził się w 2020 roku i wymagał opieki szpitalnej także w 2021 roku. Tymczasem pracodawca Bisi Bennett przeniósł swój plan zdrowotny do innej firmy w styczniu 2021 roku. Poinformowała ona AdventHealth o zmianie, ale mimo to system zawiódł.
Rodzice stoczyli prawie roczną walkę z biurokracją. Zmagali się zarazem z problemami zdrowotnymi Doriana, który opuścił szpital z problemami żołądkowo-jelitowymi, a także chorobą ojca, Chrisa, u którego wykryto raka.
Sprawę udało się załatwić dopiero dzięki interwencji KHN, krajowego serwisu informacyjnego, specjalizującego się w problematyce zdrowia. W październiku 2021 roku AdventHealth Orlando zredukował rachunek do 300 dolarów.
Według NPR duża część rozdrobnionego systemu opieki zdrowotnej w USA działa na „autopilocie”, z oprogramowaniem rozliczeniowym, które generuje mylące lub absurdalne rachunki i plany płatności.
"To pokazuje, jak bezsilny jest pacjent. Musisz niemal wyjść poza system i wywierać zewnętrzną presję" – konkluduje radio.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)