Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 11 października 2024 23:27
Reklama KD Market

US Open - Raducanu z pierwszym tytułem wielkoszlemowym

Kwalifikantka Emma Raducanu sensacyjnie wygrała turniej US Open, pokonując w finale Kanadyjkę Leylah Fernandez 6:4, 6:3. Niespełna 19-letnia brytyjska tenisistka, która zajmuje 150. miejsce w światowym rankingu, wywalczyła pierwszy wielkoszlemowy tytuł w karierze.

Obecność w decydującym meczu zarówno Raducanu, jak i 73. na liście WTA Fernandez była wielką niespodzianką. O nieco większej, ze względu na mniejsze doświadczenie w rywalizacji wielkoszlemowej i w turniejach WTA, można mówić w przypadku Brytyjki. W głównej drabince wielkoszlemowych zmagań zadebiutowała latem w Wimbledonie. Wówczas - jako 338. rakieta świata - otrzymała tzw. dziką kartę i szansę wykorzystała, docierając aż do 1/8 finału. Dotychczas rywalizowała niemal wyłącznie w turniejach niższej rangi i ma za sobą zaledwie dwa starty w cyklu WTA.

W niczym jej to jednak nie przeszkodziło i jako pierwsza w historii kwalifikantka dotarła do finału nowojorskiej imprezy, a w żadnym z 10 spotkań nie straciła seta.

W sobotę zaczęła dobrze, bo już na początku - po szóstym "break poincie" - zaliczyła przełamanie i objęła prowadzenie 2:0. Urodzona również w 2002 roku rywalka nie zamierzała jednak odpuszczać i zaraz potem wykorzystała czwartą okazję na wygranie gema serwisowego przeciwniczki. Kluczowa dla losów tej partii okazała się końcówka - Brytyjka przy stanie 5:4 zamieniła na punkt czwartą piłkę setową przy podaniu leworęcznej Kanadyjki.

W drugiej odsłonie ta ostatnia miała spore problemy we własnych gemach serwisowych, czego efektem było mnóstwo "break pointów" po stronie Raducanu. Nie wykorzystała wielu z nich, ale i tak zanotowała dwa przełamania, a sama raz straciła podanie. Przy stanie 5:2 zmarnowała dwie piłki meczowe, a potem skorzystała z przerwy medycznej po tym, jak podczas jednej z wymian poślizgnęła się i starła skórę z kolana. Po powrocie na kort nie miała już jednak problemu z dopełnieniem dzieła.

Zawodniczki te zmierzyły się tego dnia po raz pierwszy w seniorskiej karierze. Po drodze w Nowym Jorku pokonały zaś kilka utytułowanych zawodniczek ze światowej czołówki. Łączy je też fakt, że pochodzą z rodzin będących mieszankami kulturowymi. Brytyjka urodziła się w Toronto, a jest córką Chinki i Rumuna. Do Anglii przeniosła się z rodzicami jako dwulatka. Ojciec Fernandez, która przyszła na świat w Montrealu, pochodzi z Ekwadoru, a matka ma filipińskie korzenie. Dodatkowo Jorge Fernandez, były piłkarz, od wielu lat jest trenerem córki.

Poprzednio do finału US Open z udziałem dwóch nastolatek doszło 22 lata temu - 17-letnia wówczas Amerykanka Serena Williams pokonała rok starszą Szwajcarkę Martinę Hingis.

Fernandez, która 19. urodziny świętowała w poniedziałek, po raz siódmy wystąpiła w imprezie wielkoszlemowej, a wcześniej tylko raz - w ubiegłorocznym French Open - dotarła do trzeciej rundy. W poniedziałek przesunie się na 28. miejsce światowej listy.

Jeszcze większe wrażenie robi jednak awans Raducanu, która będzie 23.

W imprezach niższej rangi Brytyjka zarobiła przed Wimbledonem zaledwie 40 tys. dolarów. Z londyńskiej trawy "podniosła" 180 tys., a za triumf w US Open dostanie 2,5 mln dolarów. Fernandez otrzyma połowę tej sumy.

Po finale powiedziały:

Leylah Fernandez: "Trudno będzie się pozbierać po tym dzisiejszym wieczorze, ale Emma zagrała świetnie. Gratulacje dla niej i całego jej zespołu. Jestem bardzo dumna z siebie i z tego, jak grałam przez ostatnie dwa tygodnie. Nowojorska publiczność jest niesamowita. To wspaniałe uczucie, być w finale i takie wsparcie. Zamierzam wrócić tutaj, znów zagrać w finale i zdobyć trofeum – to właściwe trofeum. Wiem, że ten dzień był bardzo trudny dla Nowego Jorku. Mam nadzieję, że będę umieć być tak silna i odporna, jak Nowy Jork przez ostatnie 20 lat".

Emma Raducanu: "Przede wszystkim chciałabym pogratulować Leylah i jej teamowi ostatnich dwóch tygodni. Prezentowała niewiarygodny tenis i pokonywała najlepsze na świecie. Ten finał był bardzo trudny, a jego poziom – bardzo wysoki. Liczę, że będę jeszcze wiele razy grać z Leylah, najlepiej w finałach. Dziękuję wszystkim w Nowym Jorku, dzięki którym czuję się tutaj jak w domu od mojego pierwszego meczu w kwalifikacjach. Spodziewałam się, że Leylah będzie stawiać duży opór w każdym momencie. Ona ma taki charakter i właśnie dlatego doszła do finału. Musiałam się naprawdę mocno postarać, skupić się na każdej piłce. Takie nastawienie pomaga w trudnych chwilach meczu".

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama