Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 12 października 2024 03:28
Reklama KD Market

US Open - ruszył wielki tenis w Wielkim Jabłku

W poniedziałek w Nowym Jorku rozpoczęła się ostatnia tegoroczna lewa Wielkiego Szlema. Mimo absencji wielu czołowych graczy to znowu będzie święto tenisa, w którym najlepsi singliści zgarną po 2,5 mln dolarów. Na trybuny po roku wracają kibice, choć tylko zaszczepieni.

Rywalizacja w głównej drabince US Open ruszyła o godz. 11 czasu lokalnego. Jak zwykle będzie to wielkie święto tenisa i jak zwykle organizatorzy dbają o to, aby turniej był nowocześnie opakowany, ekologiczny i atrakcyjny zarówno dla kibiców, jak i zawodników.

Tych ostatnich - przede wszystkim ze względu na okrojony turniejowo i finansowo rok pandemii - interesują pieniądze, co nie może dziwić, bo gra w tenisa to ich zawód. Zwycięzcy turniejów singlowych wyjadą z Nowego Jorku, który od lat jest określany jako Wielkie Jabłko, z niebagatelną kwotą 2,5 mln dolarów. Jest to największa premia pieniężna w całym sezonie. Drugi pod tym względem był Wimbledon - 2,34 mln USD, a trzeci Australian Open - 2 mln.

Te kwoty robią wrażenie, ale w przeszłości najlepszym płacono jeszcze więcej, np. Rafael Nadal i Bianca Andreescu za wygraną w US Open w 2019 zainkasowali po 3,85 mln dolarów. Obniżka wynagrodzeń to m.in. owoc pracy Professional Tennis Player Association, nowej organizacji przypominającej związek zawodowy, którą założyli - zaraz po wypisaniu się w 2020 ze zrzeszenia ATP Player Council - Novak Djokovic i Vasek Pospisil.

Ta dwójka od początku głośno domagała się transparentności finansowej ATP i sprawiedliwego podziału zysków. Na razie ich wysiłki sprawiły, że organizatorzy turniejów wielkoszlemowych podnieśli pule nagród pieniężnych i zmienili ich podział. Wydaje się on bardziej sprawiedliwy z punktu widzenia mniej utytułowanych lub początkujących tenisistów. Wzrosły bowiem nagrody dla tych, którzy nie przebrnęli kwalifikacji, a 128 zawodników i zawodniczek, którzy odpadną w pierwszej rundzie, otrzyma czeki na 75 tys. dol. Dla porównania tenisiści i tenisistki, którym nie powiodło się na tym etapie dwa lata temu dostali po 58 tys.

Wielkie pieniądze - bo w sumie na wszystkie rodzaje rywalizacji organizatorzy wydadzą rekordowe 57,5 mln dol. - znalazły się także dzięki powrotowi na trybuny kibiców. W ubiegłym roku ze względu na ich absencję budżetowa strata amerykańskiej federacji (USTA) wyniosła 180 mln dolarów.

Organizatorzy zacierają zatem ręce, ale wiedzą też, że w tym roku nie będzie aż tak dobrze jak w 2019, kiedy policzono, że nowojorskie korty w sumie odwiedziło około 700 tys. osób. Wiąże się to z tym, że kwalifikacje rozegrano bez udziału kibiców, a także z piątkowym komunikatem z urzędu Burmistrza Nowego Jorku Billa De Blasio, który - z uwagi na coraz bardziej rozprzestrzeniający się wśród nowojorczyków wariant Delta koronawirusa - zmienił swoje pierwotne postanowienie, że tereny Flushing Meadows będą otwarte dla każdego sympatyka tenisa.

Piątkowe sprostowanie wciąż pozwala na pełne zapełnienie trybun, ale wyłącznie osobami, które przy wejściu będą mogły wylegitymować się zaświadczeniem (wystarczy zdjęcie w telefonie bądź fotokopia) o przyjęciu przynajmniej jednej dawki szczepionki przeciw COVID-19. Dotyczy to wszystkich powyżej 12. roku życia.

Ta zmiana frontu podzieliła kibiców, którzy albo jednoznacznie chwalą zapobiegawczą decyzję De Blasio, albo ją krytykują. Ci drudzy zwracają uwagę, że jedna dawka szczepionki daje tylko szczątkową odporność, więc takie obostrzenie nie ma większego sensu. Nosem kręcą także te osoby, które słusznie zauważają, że sprawdzanie zaświadczeń szczepionkowych znacznie wydłuży czas wejścia na obiekty, który i tak w latach ubiegłych mógł trwać godzinami. Jest wreszcie i trzeci rodzaj publicznych komentatorów, który wytyka organizatorom hipokryzję, bo przecież zawodnicy - mimo obowiązku testowania - nie będą już zmuszeni do koczowania w hotelach i będą mogli włóczyć się po Nowym Jorku. Do gry zostaną także dopuszczeni znani z antyszczepionkowych poglądów Djokovic oraz Grek Stefanos Tsitsipas.

Na Serba oczywiście będą zwrócone wszystkie oczy, bo stanie on przed szansą wygrania każdego turnieju Wielkiego Szlema w tym roku. Takim osiągnięciem może pochwalić się zaledwie pięć osób, z czego ostatnim singlistą był Australijczyk Rod Laver w 1969 roku, a zawodniczką Niemka Steffi Graf w 1988.

Djokovic może także ustanowić rekord w liczbie triumfów w Wielkim Szlemie, który na chwilę obecną wynosi 20 i należy również do Hiszpana Rafaela Nadala i Szwajcara Rogera Federera, których w Nowym Jorku zabraknie.

Dlatego też w oczekiwaniu na tę historyczną chwilę stacja ESPN oddelegowała do pracy na US Open około 600 osób, które wyprodukują ponad 130-godzinny przekaz telewizyjny na cały świat. Po raz pierwszy kamery będą pokazywać mecze ze wszystkich 16 kortów i oprócz kablowych kanałów ESPN, ESPN 2, ESPN 3 i ESPN Deportes będą one dostępne na mobilnych aplikacjach ESPN App i ESPN +.

Na aplikacji ESPN oraz w przekazie satelitarnym DirectTV dostępne będą opcje Multi-screen i Multicam. Ten pierwszy to ekranowa, sześcioczęściowa mozaika z programem głównym ESPN oraz pięcioma wybranymi transmisjami z meczów. Ten drugi będzie dostępny tylko na poziomie półfinałów oraz finałów i pokaże widok z trzech kamer jednocześnie: główny oraz indywidualne zbliżenie na każdego z zawodników.

Inną ciekawostką technologiczną będzie oferowana po raz pierwszy wejściówka wirtualna. Od kilku dni na stronie virtualgrounds.usopen.org po uprzedniej rejestracji można przespacerować się po obiektach, obejrzeć sesje treningowe zawodników, zrobić zakupy w sklepach z pamiątkami czy odwiedzić budki sponsorów.

Żeby uatrakcyjnić i tak już ciekawe przeżycie, organizatorzy dorzucili jeszcze grę w stylu Scavenger Hunt. Polega to na tym, że każdego dnia na wirtualnym obiekcie ukryte jest pięć piłek tenisowych. Wystarczy zebrać wszystkie, aby otrzymać nagrodę w wysokości 10 dolarów do wykorzystania w sklepach na US Open.

Dla bardziej wytrwałych nagrody są jeszcze bardziej atrakcyjne, a ci szczęśliwcy, którzy skompletują 30 piłek wezmą udział w losowaniu nagrody głównej: biletów VIP na finał gry pojedynczej mężczyzn i kobiet, sesji zdjęciowej na korcie i oficjalnej odzieży US Open.

Jeszcze bardziej godnym uwagi jest fakt, że po raz 14. gospodarze US Open wzięli sobie za cel przyjazną środowisku ekologiczność całego przedsięwzięcia. USTA zapłaci za zasadzenie w Kalifornii (na terenach po pożarach z 2020) tylu drzew, ilu zawodników weźmie udział w tegorocznym turnieju. Inną inicjatywą będzie sfinansowanie instalacji kuchennych piecyków w Darfur w Sudanie, gdzie powietrze - w związku z nieekologicznymi systemami - jest bardzo zanieczyszczone, co oczywiście wpływa nie tylko na środowisko, ale i zdrowie mieszkańców.

Oszacowano, że łącznie zawodnicy, pracownicy i kibice, którzy będą uczestniczyć w US Open, przebędą 10 milionów mil za pomocą samolotu, samochodu lub metra, co będzie się wiązało ze sporą emisją dwutlenku węgla. Stąd też zobowiązanie w Darfurze - prognozuje się, że instalacja takiego jednego ekologicznego piecyka oszczędza w sumie 4.5 tCo2e, co jest równoznaczne z trzykrotnym lotem jednej osoby na trasie Londyn - Nowy Jork, ma wszystko zbilansować poprzez zredukowanie dokładnie takiej samej ilości emisji dwutlenku węgla.

Jeśli dołożymy do tego także takie ciekawostki jak to, że zaprojektowane przez Ralpha Laurena koszulki osób podających piłki wyprodukowane będą z utylizowanego plastiku, lub to, że sponsorzy i partnerzy zobowiązują się do wszelakiego recyklingu (np. Wilson przeznaczy na ten cel około 35 mil naciągu z używanych podczas US Open rakiet, utylizowane będą także pokrywki od puszek od piłek, olej używany do smażenia w kuchni, a także około 70 ton odpadków żywnościowych), to daje obraz naprawdę imponującej skali całego wydarzenia. US Open to nie tylko wielki tenis, pieniądze i show, ale i przedsięwzięcie godne naśladowania.

W głównej drabince singla zaprezentuje się czworo Polaków - Iga Świątek, Magda Linette, Hubert Hurkacz i Kamil Majchrzak.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama