Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 12 października 2024 07:27
Reklama KD Market

Turniej ATP w Cincinnati - awans Hurkacza, porażka Linette

Hubert Hurkacz awansował do drugiej rundy turnieju ATP w Cincinnati. We wtorek rozstawiony z numerem dziewiątym Polak pokonał Hiszpana Alejandro Davidovicha Fokinę 6:1, 6:7 (3-7), 6:1. Nie powiodło się natomiast Magdzie Linette, która przegrała z rozstawioną z numerem 12 rumuńską tenisistką Simoną Halep 4:6, 6:3, 1:6.

Hurkacz w drabince Western & Southern Open został rozstawiony z numerem 9. Do Cincinnati przyjechał prosto z Toronto, gdzie odpadł w ćwierćfinale po świetnej grze z późniejszym triumfatorem Daniiłem Miedwiediewem. Polak w całym meczu wygrał więcej piłek i pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. "Zadowolony z tego spotkania był także mój trener Craig Boyton, choć podkreślał, że w kilku sytuacjach mogłem się lepiej zachować. To spotkanie dało mu jednak sporo materiału do analizy, co ma zaprocentować w przyszłości" - podkreślił Hurkacz.

Wtorkowy mecz z 34. na listach ATP Davidovichem Fokiną rozpoczął się kilka minut po zaplanowanej godzinie z uwagi na padający w stanie Ohio deszcz. Potem kapryśna aura jeszcze raz dała się we znaki obu tenisistom, bo na kilkadziesiąt minut przerwała ich rywalizację w końcówce drugiego seta. "Pogoda? Nie mam na nią wpływu. Uważam, że dobrze zareagowałem na opóźnienie zarówno na początku, jak i po przerwie. Byłem skoncentrowany i gotowy do gry" - wyjaśnił polski tenisista.

I faktycznie Polak wszedł w to starcie jak huragan. W pierwszym secie dwa razy przełamał Hiszpana i wygrał go zdecydowanie 6:1. Dobrze funkcjonował przede wszystkim jego serwis, bo Hurkacz posłał pięć asów. "To, że w zakończyłem mecz z piętnastoma asami na koncie cieszy, ale szczerze mówiąc to moje podanie mogło być jeszcze lepsze. Procentowo nie wyglądało to najlepiej" - przyznał.

W drugim secie wydawało się, że Hurkacz znów będzie kontrolował sytuację, bo przełamał Hiszpana już w trzecim gemie. Ale ten walczył do końca i najpierw odrobił straty, a potem okazał się lepszy w tie-breaku. Dla Hurkacza był to już czwarty przegrany w ten sposób set na przestrzeni ostatniego tygodnia. W Toronto oddał jednego seta Gruzinowi Basilashviliemu i dwa Miedwiediewowi. "To zwykły przypadek, nie doszukujmy się tutaj żadnych regularności. Po prostu tych kilka ostatnich tie-breaków nie poszło po mojej myśli. Mam nadzieję, że kolejne rozstrzygnę na swoją korzyść" - powiedział wrocławianin.

Trzeci set to znów dominacja polskiego tenisisty, który rozbił rywala 6:1, dzięki czemu wygrał cały mecz. "Cieszę się ze zwycięstwa nad Alejandro, bo nie jestem wielkim fanem grania przeciwko niemu. Jego styl gry nie do końca mi leżał. Aż do dzisia." - zakończył Hurkacz, który w drugiej rundzie zmierzy się 34-letnim Brytyjczykiem Andy Murray'em.

Linette po raz drugi z rzędu nie awansowała do drugiej rundy turnieju Western & Southern Open w Cincinnati, który ma rangę Masters 1000. Rok temu poznanianka odpadła po porażce z Wierą Zwonariewą z Rosji, a teraz lepsza była Halep.

Spotkanie było zacięte i mogło się podobać. Polka wyszła na kort z animuszem i pełna energii. Pierwszego seta otworzyła od straty podania, ale w szóstym gemie przełamała Halep. Końcówka należała jednak do rutynowanej i utytułowanej przeciwniczki. "Szkoda mi było tego pierwszego gema, bo zaczęłam za wolno i chwilkę mi zajęło, zanim złapałam rytm. Potem wróciłam i miałam szanse, ale nie udało się ich wykorzystać" - podsumowała 29-letnia tenisistka.

W drugim secie doszło do aż dwóch przerw w grze. Najpierw Halep poprosiła o konsultacje z lekarzem, który obandażował jej prawe udo, a potem nad kortem przeszła sporych rozmiarów ulewa. Ale nie wpłynęło to w żaden sposób na postawę Linette, która grała widowiskowo i - co najważniejsze - zwycięsko. "Ten set ucieszył zarówno mnie, jak i mojego trenera Dawida Celta. Ciężko się do czegoś tu było przyczepić, czułam, że przejmuję w tym meczu kontrolę" - wyznała Linette.

Decydujący set to ambitna walka Polki, ale znów o porażce zadecydowały niewykorzystane piłki. Do tego doszedł serwis Halep, która w tym fragmencie spotkania posłała aż sześć asów. "Łatwiej się serwuje przy stanie 4:0, bo nie ma presji i ręka jest luźniejsza. Boli mnie ten mecz, bo czułam, że byłam blisko, że gram wystarczająco dobrze. Nie udało mi się domknąć pierwszego i trzeciego gema, gdzie miałam kilka szans na przełamanie. Teraz musimy z trenerem zastanowić się, czy można było zrobić jeszcze coś inaczej" - powiedziała Polka.

Od drugiej rundy do rywalizacji przystąpi rozstawiona z numerem szóstym Iga Świątek. Polka zmierzy się z Tunezyjką Ons Jabeur lub Estonką Anett Kontaveit.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama