Dwoje agentów FBI zginęło na Florydzie w trakcie wtorkowego nalotu na dom podejrzanego o "brutalne przestępstwa przeciw dzieciom". W strzelaninie rannych zostało też co najmniej trzech innych funkcjonariuszy.
Według oświadczenia FBI do zajścia doszło w Sunrise w powiecie Broward na Florydzie. Mężczyzna zabarykadował się w swoim domu, do którego agenci przybyli z nakazem przeszukania "w sprawie dotyczącej brutalnych przestępstw przeciw dzieciom". Podejrzany również nie żyje.
Jak poinformował dyrektor FBI Christopher Wray, na miejscu zginęła 43-letnia agentka specjalna Laura Schwartzenberger i 36-letni Daniel Alfin. Oboje od lat ścigali sprawców przestępstw związanych z pornografią dziecięcą.
"Trzech innych agentów zostało postrzelonych. Dwóch odniosło obrażenia wymagające opieki szpitalnej, ale obaj są teraz w stabilnym stanie. Trzeci nie wymagał hospitalizacji" – przekazał Wray.
Dyrektor FBI chwalił Alfina i Schwartzenberger za heroizm na służbie: "Zawsze będziemy ich czcić za poświęcenie życia i na zawsze będziemy im wdzięczni za odwagę".
Kondolencje bliskim zastrzelonych agentów złożył prezydent USA Joe Biden. "Każda rodzina żyje w lęku przed możliwością otrzymania takiej wiadomości. Boli mnie serce z powodu straty tych rodzin" – wyznał.
We wtorkowym nalocie uczestniczył "zespół funkcjonariuszy organów ścigania", którzy wykonywali nakaz przeszukania uzyskany od sądu federalnego - podało biuro terenowe FBI w Miami.
Policja w Sunrise ostrzegła mieszkańców o obecności zmasowanych sił funkcjonariuszy w okolicy i wezwała do pozostania w domach. W kompleksie apartamentów zgromadzono mobilne centrum dowodzenia FBI oraz dziesiątki patroli policyjnych i pojazdów taktycznych z wielu agencji.
Stowarzyszenie Agentów FBI wyjaśniło, że kiedy doszło do strzelaniny, funkcjonariusze przeprowadzali nakaz przeszukania "w celu przejęcia dowodów w związku z podejrzeniem o posiadanie dziecięcej pornografii". "Ci agenci pracowali, aby chronić najsłabszych w naszym społeczeństwie" - powiedział prezes stowarzyszenia Brian O'Hare. Zadeklarował wsparcie dla rodzin zabitych agentów.
Dziennik "New York Times" podał, że podejrzany w sprawie został znaleziony martwy. Gazeta przytoczyła wypowiedź funkcjonariusza organów ścigania, według którego wyglądało na to, że mężczyzna popełnił samobójstwo, zanim agenci zdołali go aresztować.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)