Ludzie ze świata sportu, polityki, showbiznesu nie mogą uwierzyć w nagłą śmierć koszykarskiej gwiazdy Kobego Bryanta. Amerykanin zginął w niedzielę w katastrofie helikoptera. "Proszę nieeeee. Druzgocące wiadomości. Brak słów. RIP Legendo" - napisał na Twitterze Marcin Gortat.
W mediach społecznościowych pojawiła się niezliczona ilość komentarzy. Lider reprezentacji Polski koszykarzy Mateusz Ponitka umieścił na Twitterze emotikonę o smutnej minie i napis: "#24". To właśnie z tym numerem Bryant grał w Los Angeles Lakers. Przez 20 lat Amerykanin był wierny tej drużynie i jest jednym z najlepszych zawodników w historii ligi.
"To tragiczna wieść, bardzo smutna. To był facet, który był legendarnym koszykarzem, był twarzą koszykówki na całym świecie. Był kimś, na kogo wszyscy w Ameryce patrzyli przez pryzmat jego fantastycznej kariery w NBA. To wielka tragedia, bo Kobe miał 41 lat, wspaniałą rodzinę, całe życie przed sobą. Dlatego wszyscy są w szoku. Ja także. Wszyscy moi znajomi związani z koszykówką, wszyscy, którzy byli wielkimi kibicami Bryanta, piszą do mnie, dzwonią... To jest pierwsza reakcja: olbrzymi szok" - powiedział portalowi PolsatSport.pl trener kadry biało-czerwonych Mike Taylor.
16 marca ub. roku w Pekinie podczas ceremonii podziału na grupy uczestników ubiegłorocznych mistrzostw świata w Chinach Bryant wylosował dla Polski grupę z Wenezuelą, Chinami i Wybrzeżem Kości Słoniowej.
"Po prostu nie wiemy, co w tym momencie napisać. Jak każdy, kto kocha koszykówkę. Wracaliśmy do domu szczęśliwi z wygranej. Teraz jesteśmy zdruzgotani. Straciliśmy jednego z najwybitniejszych sportowców wszechczasów. Spoczywaj w pokoju..." - można przeczytać na oficjalnym Twitterze WKS Śląsk Wrocław.
"Nie wiem nawet od czego mam teraz zacząć. W koszykówkę gram dzięki Tobie Kobe! Oglądałem finały NBA w 2010 roku i widziałem w nich Ciebie. Nigdy wcześniej nie śledziłem koszykówki i to był punkt zwrotny w całym moim życiu. Chciałem być jak Kobe. To jest teraz cholernie smutne. RIP Legendo" - napisał kameruński zawodnik Philadelphia 76ers Joel Embiid.
Także były koszykarz NBA, kontrowersyjny Dennis Rodman skomentował: "Jestem zdruzgotany, gdy usłyszałem o śmierci mojego przyjaciela Kobe Bryanta. Modlę się teraz za jego żonę Vanessę, dzieci i całą rodzinę Los Angeles Lakers".
"O nie! Co za tragedia! Jeden z najbardziej wybitnych sportowców mojego życia. To absolutnie tragiczne" - ocenił Gary Lineker, legenda angielskiego futbolu.
"Proszę nie. Boże, proszę nie. To nie może być prawda" - pisał na Twitterze koszykarz Cleveland Cavaliers Kevin Love. A niegrający już Argentyńczyk Manu Ginobili skomentował jedynie: "Zdruzgotany".
Były reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej, wieloletni piłkarz Chelsea Londyn Didier Drogba umieścił na Twitterze kilka złamanych serc i dodał: "Nieeeeeeeeeeeeeeee".
Zdjęcie z Kobe Bryantem z igrzysk olimpijskich w Pekinie opublikował trener VERVA Warszawa Orlen Paliwa Andrea Anastasi. Włoch skomentował też: "Nie mam słów".
Brazylijski piłkarz Neymar, który dowiedział się o śmierci Bryanta w przerwie meczu Lille - PSG, zadedykował mu dwie strzelone bramki. W październiku 2017 roku gwiazdor Lakers, także miłośnik futbolu od czasu gdy w młodości mieszkał z rodzicami we Włoszech, oglądał piłkarzy Paris Saint Germain na treningu i zawarł znajomość m.in. ze słynnym napastnikiem.
"Większość ludzi będzie pamiętała Kobego jako wybitnego koszykarza, który inspirował całą generację zawodników. Ale ja będę go wspominał jako człowieka, który był kimś znacznie więcej niż tylko sportowcem" - powiedział w umieszczonym w sieci krótkim wideo legenda Los Angeles Lakers Kareem Abdul-Jabbar.
Także Pau Gasol nie kryje swojego szoku. "Jestem zdruzgotany. Mój wielki bracie. Nie mogę. Nie mogę w to uwierzyć" - napisał hiszpański koszykarz.
Do katastrofy doszło w niedzielę 40 mil od Los Angeles. Bryant był pięciokrotnym mistrzem ligi NBA z Los Angeles Lakers (2000-2002, 2009-2010). Występował w tej drużynie przez 20 sezonów (1996-2016) i jest obecnie czwartym na liście najskuteczniejszych w historii zawodników NBA (33 643 pkt).
Klub Los Angeles Lakers zastrzegł dwa numery koszulek, z którymi występował w lidze (8 i 24). Bryant był pierwszym koszykarzem w historii NBA z dwoma zastrzeżonymi numerami.
(PAP)
Reklama