Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 12 października 2024 07:22
Reklama KD Market

Uhonorowany Andrzej Gołota. Przywołanie wspomnień i powrót do przeszłości



Świąteczne przyjęcie „Dziennika Związkowego” oraz Radiostacji WPNA 1490, na którym Małgorzata Kot została ogłoszona Człowiekiem Roku, było również okazją do uhonorowania Andrzeja Gołoty. Za sukcesy sportowe i rozsławienie imienia Polski poza granicami kraju. Było też momentem przywołania wspomnień i powrotu do przeszłości.

Lata siedemdziesiąte ubiegłego stulecia. Wojciech Fibak z zupełnie nieznanego tenisisty staje się czołową postacią światowych kortów. Wprowadza w Polsce modę na tenis. Każda miejscowość chciała mieć kort, a każdy dom rakietę tenisową. Miesięcznik „Tennis Magazine”, choć niezmiernie trudno dostępny, stał się tak popularny jak nieodżałowany tygodnik „Sportowiec”. Wszyscy, którzy stawiali pierwsze kroki na korcie, chcieli iść w ślady Fibaka. Marzyli, by tak jak on zostać sławnym, bogatym, wygrywać turnieje, grać w wielkich szlemach i być pogromcą Jimmy’ego Connorsa, Bjorna Borga, Guillermo Vilasa, czy Ilie Nastase. Jednak drugiego Fibaka nie mamy do tej pory. Nikt nie poszedł w jego ślady. Nikomu się to nie udało.



Dwadzieścia lat później Andrzej Gołota, medalista olimpijski i mistrzostw Europy, czterokrotny mistrz Polski, przylatuje do Stanów Zjednoczonych i podobnie jak Fibak zaczyna robić karierę zawodową. Po czterech latach dostaje szansę walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Nie udało mu się wprawdzie zdobyć pasa, z różnych przyczyn. Niekiedy zależnych od siebie, niekiedy od sędziów, którzy dwukrotnie nie widzieli tego, co widzieli wszyscy, i w biały dzień okradli go z tytułów. Jednak dzięki tym pojedynkom zdobywa sympatię kibiców, również tych w Polsce, którzy czekając aż do świtu, dopingowali go na odległość, byli razem z nim, bo chcieli, by czuł ich obecność.



Stał się inspiracją dla tych, którzy zapisując się do bokserskich szkółek, chcieli być takimi jak on. Marzyli o walkach w legendarnych halach bokserskich Nowego Jorku, Atlantic City, Las Vegas. Marzyli o sławie, pieniądzach, walkach o pas w królewskiej wadze, jaką jest waga ciężka. Nikt tych marzeń nie zrealizował. Bo nikt nie miał takiej bokserskiej charyzmy i takich umiejętności. Nikt nie rozbudzał takich namiętności i nie pobudzał wyobraźni, tak jak to robił Gołota. Bo on jest jeden, jest jedyny i, jak do tej pory, nie do powtórzenia. Dlatego w sobotni wieczór cieszyliśmy się, że był razem z nami i że mogliśmy go uhonorować i za to, co zrobił, podziękować.

Dariusz Cisowski

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama