"Cieszę się, że ciężka praca przyniosła owoce" - tak Wojciech Fortuna, mistrz olimpijski z Sapporo z 1972 roku, skomentował zwycięstwo Kamila Stocha i drugie miejsce Macieja Kota w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w Lillehammer.
Stoch po raz pierwszy od niemal dwóch lat wygrał indywidualny konkurs PŚ, dla Kota to pierwsze w karierze pucharowe podium.
- To im się w pełni należało. Pracowali bardzo ciężko i sukces po prostu musiał przyjść. Kamil powrócił na piedestał, a Maciek - co z przyjemnością obserwuję - depcze mu po piętach - nie krył radości Fortuna.
Bardzo cieszy go postawa wszystkich startujących w konkursach PŚ Polaków. - U każdego widać poprawę techniki. Co warte podkreślenia, nasi skaczą najlepiej i najrówniej ze wszystkich na tzw. tylnym wietrze. Potrafią go wykorzystać, a to proszę mi wierzyć, niełatwe zadanie - dodał.
Zapytany czy nie obawiał się, że ból w kolanie, który pojawił się u Stocha po oddaniu zwycięskiego skoku podczas piątkowych kwalifikacji utrudni zawodnikowi z Zębu start w obu norweskich konkursach stwierdził, że absolutnie nie.
- Po pierwsze mamy fachową ekipę, która na pewno by nie pozwoliła na start kontuzjowanemu zawodnikowi, a po drugie każdy prawdziwy sportowiec po usłyszeniu, że to nic poważnego - zaciska zęby i robi swoje. Jeżeli chce się osiągnąć sukces w tym zawodzie, to po prostu trzeba przyzwyczaić się do bólu - zauważył były skoczek.
Zapytany o kolejne pucharowe konkursy powiedział, że po raz pierwszy od wielu lat nie odważy się typować czołówki tego sezonu.
- Dawniej można było mniej więcej przewidzieć, kto utrzyma się w dziesiątce, a nawet kto będzie w pierwszej trójce. W tym sezonie moim zdaniem takich pewniaków nie ma. Mam nadzieję, że Polacy z konkursu na konkurs będą coraz lepsi i to oni tę pierwszą dziesiątkę, a nawet i podium zdominują - podsumował Fortuna.
(PAP)
Reklama