Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 11 października 2024 17:24
Reklama KD Market

Ekstraklasa piłkarska - świetna passa Lecha. Nieciecza lepsza w derbach Małopolski



W piątkowych meczach ekstraklasy piłkarskiej Lech Poznań wygrał w Lubinie z Zagłębiem 3:0. Było to czwarte kolejne zwycięstwo "Kolejorza". W derbach Małopolski Bruk-Bet Termalika Nieciecza pokonała w Krakowie Cracovię 3:1.

Lech był w piątek zdecydowanie lepszym zespołem od Zagłębia i wygrał w pełni zasłużenie. Goście strzelili trzy gole, ale mogli przynajmniej jeszcze kolejne trzy. Lubinianie nie potrafili do siatki trafić nawet z rzutu karnego i ponieśli trzecią porażkę z rzędu.

Lech zaczął mecz od mocnego pressingu i już po pięciu minutach prowadził. Po strzale Macieja Makuszewskiego Konrad Forenc odbił przed siebie piłkę, do której pierwszy dopadł Paulus Arajuuri i z bliska trafił do siatki.

Gol nie zmienił obrazu gry. Goście nadal przeważali i parli na bramkę, a Zagłębie miało problemy z wyjściem z własnej połowy. Lech przede wszystkim dominował w środku pola, gdzie szybko przejmował piłkę i łatwo przemieszczał się pod bramkę Forenca. Kolejny gol dla zespołu z Poznania wydawał się tylko kwestią czasu. I stało się. W 22. minucie Darko Jevtic dośrodkował w pole karne, nikt nie dotknął piłki i ta wpadła do siatki obok zupełnie zdezorientowanego Forenca.

Dopiero od tego momentu Zagłębie potrafiło dłużej utrzymać się przy piłce i rozegrać atak pozycyjny. Nadal jednak groźniejszy pozostawał Lech i swoją dominację potwierdził trzecim golem. Jevtic doskonale zagrał do wbiegającego w pole karne Dawida Kownackiego, a ten strzałem głową nie dał szans Forencowi.

Jeszcze przed przerwą przyjezdni mogli zdobyć kolejne bramki, bo doskonałe okazje mieli Makuszewski i Kownacki. Lubinianie potrafili jedynie odpowiedzieć niecelnymi strzałami Łukasza Janoszki i Martina Nespora.

Poważniej gospodarze zaatakowali dopiero w drugiej połowie. Podopieczni trenera Piotra Stokowca wyżej podeszli pod rywala, dłużej utrzymywali się przy piłce, ale wynikało to też ze zmiany taktyki Lecha, który prowadząc trzema golami nie dyktował już takiego tempa i wyczekiwał, co zrobi przeciwnik. Mimo to i tak przyjezdni mogli podwyższyć prowadzenie po akcjach Macieja Gajosa i Jevtica, ale za każdym razem świetnie bronił Forenc.

Dla Zagłębia bramki mogli zdobyć Michal Papadopulos, Nespor, Jarosław Kubicki, ale najlepszą okazję miał jednak Krzysztof Janus, kiedy po faulu Jana Bednarka na Adamie Buksie arbiter podyktował rzut karny. Skrzydłowy Zagłębia uderzył mocno z jedenastu metrów, ale Matus Putnocky wyczuł jego intencje i lubinianie nadal przegrywali 0:3.

Zagłębie do końca dążyło, aby zdobyć chociaż honorowego gola, uzyskało w końcówce zdecydowaną przewagę, ale poznanianie dobrze się bronili i nie dali sobie w czwartym meczu z rzędu strzelić bramki.

Piłkarze Cracovii przegrali na własnym stadionie z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza 1:3.

Krakowianie ostatnie zwycięstwo w lidze odnieśli 14 października (1:0 z Wisłą Płock). Potem ponieśli trzy porażki i dwa razy zremisowali. Nic dziwnego, że nieoficjalnie mówi się, że "czarne chmury" zgromadziły się nad głową trenera Cracovii Jacka Zielińskiego. Jednak fani tego zespołu chcą, aby kontynuował swoją pracę. W piątek skandowali "każdy to powie, Jacek ma zostać w Krakowie".

Przed rozpoczęciem spotkania pojawiła się informacja, że kontuzję kolana odniósł napastnik Bruk-Bet Vladislavs Gutkovskis. Jednak jego koledzy wiedzieli, jak umieszczać piłkę w siatce.

Krakowianie mieli inicjatywę cały czas, ale "Słonie" jeśli już atakowały, to groźnie. Pierwszy raz uczyniły to w 8. min. Grzegorz Sandomierski po zagraniu Patrika Misaka skapitulował, ale sędzia orzekł, że był spalony. Jednak dwie minuty później było 0:1. W tym przypadku Misak otrzymał świetne podanie z głębi pola, a mając przed sobą golkipera lekko, technicznie strzelił obok niego.

Kwadrans później Bruk-Bet prowadził 2:0. Dobrze dośrodkował z lewej strony Sitya Guilherme, a źle pilnowany Kornel Osyra zdobył gola.

Ataki „Pasów” przyniosły efekt dopiero w 68. min. Mateusz Szczepaniak dobił strzał innego rezerwowego, Sebastiana Stebleckiego.

Wynik 1:2 utrzymał się niezbyt długo. W 70. min. Damian Dąbrowski stracił piłkę na swojej połowie boiska. Przejął ją Vlastimir Jovanovic. W końcu trafiła ona do Misaka, który ponownie wpisał się na listę strzelców.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama