Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 11 października 2024 03:30
Reklama KD Market

Odroczony awans Cubs. Giants pozostają w grze



W trzecim meczu play-off baseballiści San Francisco Giants pokonali Chicago Cubs 6:5. Po thrillerze trzymającym w napięciu do ostatniej piłki, pełnym zmienności akcji, nastrojów i nadziei, zmniejszyli oni stan rywalizacji do 1:2. Czwarty mecz, ponownie w San Francisco, zostanie rozegrany dzisiaj o godz. 19.40.

Spotkanie trwało pięć godzin i cztery minuty i było dla Cubs w play-off najdłuższe w historii i zaledwie o 29 minut krótsze od dwóch rozegranych w miniony weekend na Wrigley Field razem wziętych.

Zaczęło się znakomicie dla Cubs. W drugiej odsłonie miotacz Jake Arrieta wyczuł intencje Madisona Bumgarnera i wyrzucił piłkę na trybuny, a że Addison Russel i Javier Baez wcześniej obstawili dwie bazy, goście objęli prowadzenie 3:0.

Giants jednak nie mieli zamiaru rezygnować. W trzeciej odsłonie zdobyli inauguracyjny punkt, w piątej kontaktowy, a w ósmej dał znać o sobie Conor Gillaspie. „Złapał” Aroldisa Chapmana, mimo że ten rzucił piłkę z szybkością 102 mil na godzinę, dzięki czemu Brandon Bolt i Buster Posey zdobyli dwa punkty, a chwilę później po udanym odbiciu Brandona Crawforda sam punktował, dając gospodarzom prowadzenie 5:3. W tym momencie wydawało się, że losy meczu są już rozstrzygnięte. Nic z tych rzeczy. W następnej odsłonie, która była ostatnią w regulaminowym czasie, Kris Bryant popisał się uderzeniem wyrzucającym piłkę poza boisko, a że jedna baza była już zajęta przez Dextera Fowlera, Cubs wyrównali straty, prolongując nadzieje na zwycięstwo dające im awans do finału National League. Trwała ona aż do trzynastej odsłony, w której Joe Panik odbił piłkę w głąb pola, umożliwiając Crawfordowi zdobycie szóstego, zwycięskiego punktu.

Giants, którzy w ostatnich sześciu latach wygrali Serię Światową trzy razy, wciąż pozostają w grze i pewnie liczą na to, że powtórzą wyczyn z finału z 2010 roku. Przegrali wtedy z Boston Red Sox na własnym stadionie dwa pierwsze mecze, by później w Bostonie wygrać trzy z rzędu. Muszą oni jednak pamiętać, że grają z Cubs, którzy mieli znakomity sezon i również o tym, że dzisiaj miotaczem będzie John Lackey, a gdyby mu się nie powiodło i doszłoby do piątego meczu, to stery przejmuje Joh Lester, który na Wrigley Field bardzo rzadko oddaje przeciwnikom inicjatywę.

Dariusz Cisowski

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama