Liczba uczniów w 300 chicagowskich szkołach publicznych spadła o około 14 tys. co oznacza, że placówki te utracą około 45 mln dol. w funduszach z kasy stanu. To kolejny problem kuratorium oświaty publicznej, które zmaga się z potężnymi deficytami budżetowymi i spadającymi notowaniami kredytowymi, a także groźbą strajku nauczycieli.
Dziesiątego dnia nauki w nowym roku szkolnym zarejestrowanych było w placówkach w całym Chicago 378 481 uczniów − o około 14 tys. mniej niż w zeszłym roku. Jak informuje gazeta “Chicago Tribune”, bliższe analizy liczbowe wskazują na postępujący trend spadkowy w systemie oświatowym, w którym jeszcze dwa lata temu populacja uczniów wynosiła więcej niż 400 tysięcy.
Kuratorium (Chicago Public Schools, CPS) szacuje, że najnowsze cięcia w funduszach spowodują zwolnienia około 300 pracowników, w tym nauczycieli i personelu pomocniczego. CPS obawia się, że brak środków finansowych uniemożliwi zapewnienie uczniom edukacji na najbardziej podstawowym poziomie.
Rokrocznie, zgodnie z procedurami budżetowymi szkolnictwa, przed rozpoczęciem roku stawiane są prognozy finansowe dla każdej szkoły, które następnie są korygowane po sprawdzeniu frekwencji uczniów dziesiątego dnia nauki.
Dodatkowo chicagowska oświata publiczna zmaga się z groźbą strajku nauczycieli i spadającymi notowaniami kredytowymi. Agencja ratingowa Moody’s obniżyła ocenę kredytową CPS z dotychczasowych B2 do B3, a więc tylko jeden stopień dzieli CPS od słabej noty C. Osłabienie wiarygodności kredytowej jest równoznaczne z wyższymi stopami procentowymi przy zaciąganiu pożyczek.
W tym tygodniu związek zawodowy nauczycieli (Chicago Teachers Union, CTU) ma podać datę strajku. Około 95 proc. członków związku głosowało za strajkiem, jeśli CPS nie podpisze z CTU nowego kontraktu pracowniczego. Pedagodzy pracują bez kontraktu już ponad półtora roku.
(ao)
Reklama