Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 10 października 2024 19:24
Reklama KD Market

Piłkarska LM - klęska Legii, zabójcza końcówka Realu



Od wysokiej porażki rozpoczęła Legia Warszawa pierwszy od 21 lat występ w fazie grupowej piłkarskiej Ligi Mistrzów. Mistrz Polski uległ u siebie Borussii Dortmund 0:6. W drugim meczu grupy F broniący trofeum Real Madryt pokonał Sporting Lizbona 2:1.

Borussia, w barwach której cały mecz rozegrał Łukasz Piszczek, różnicę klas pomiędzy obydwoma zespołami wykazała w ciągu niewiele ponad kwadransa. Już w siódmej minucie gola zdobył Mario Goetze, w 15. na 2:0 podwyższył Grek Sokratis Papastathopoulos, a 120 sekund później trzecią bramkę strzelił Hiszpan Marc Bartra.

Sześć minut po przerwie bramkarza Arkadiusza Malarza pokonał Portugalczyk Raphael Guerreiro, kwadrans przed końcem spotkania na listę strzelców wpisał się Gonzalo Castro, który na boisku pojawił się chwilę wcześniej, a wynik ustalił w 86. minucie Gabończyk Pierre-Emerick Aubameyang. Legia przez cały mecz nie stworzyła żadnej dogodnej okazji podbramkowej i praktycznie nie nawiązała walki z wicemistrzem Niemiec.

To najwyższa porażka polskiego uczestnika Champions League w historii. Dotychczas niechlubny rekord należał do... Legii, która przegrała z Rosenborgiem Trondheim 0:4. To także najwyższe w historii zwycięstwo BVB w europejskich pucharach.

Tuż przed meczem na trybunie wschodniej kibice Legii odpalili race. To samo zrobili w swoim sektorze fani niemieckiej drużyny. Jedna z rac wylądowała na boisku. Około 10 minut przed końcem pierwszej połowy obok sektora gości doszło do incydentu z udziałem miejscowych kibiców i ochrona użyła gazu pieprzowego.

W drugim meczu tej grupy Real Madryt, triumfator poprzedniej edycji LM, pokonał u siebie Sporting Lizbona 2:1, choć gole zdobył dopiero w końcówce. Najpierw dla gości trafił tuż po przerwie Brazylijczyk Bruno Cesar, a wyrównanie "Królewskim" zapewnił w 89. minucie Portugalczyk Cristiano Ronaldo, który w Sportingu rozpoczynał seniorską karierę. W piątej doliczonej minucie trzy punkty gospodarzom dała bramka Alvaro Moraty.

Był to 94. gol Ronaldo w Champions League. Drugie miejsce w klasyfikacji wszech czasów zajmuje Argentyńczyk Lionel Messi z Barcelony, który po wtorkowym hat-tricku z Celtikiem Glasgow (7:0) ma 86 trafień.

Zwycięstwa w środę odniosły także inne (obok BVB) zagraniczne kluby, które mają w kadrach polskich piłkarzy: Leicester City, AS Monaco i Olympique Lyon.

"Lisy" z Leicester, sensacyjny mistrz Anglii, który debiutuje w Lidze Mistrzów, pokonał na wyjeździe Club Brugge 3:0 w grupie G. Marcin Wasilewski był rezerwowym, a Bartosz Kapustka nie znalazł się w kadrze meczowej. Dwie bramki zdobył najlepszy piłkarz Premier League minionego sezonu Algierczyk Riyad Mahrez, a raz do siatki trafił Marc Albrighton. W drugim spotkaniu tej grupy FC Porto niespodziewanie zremisowało u siebie z FC Kopenhaga 1:1. Goście kończyli spotkanie w dziesiątkę.

W grupie E zespół AS Monaco wygrał na Wembley z Tottenhamem Hotspur 2:1, a w ekipie gości cały mecz rozegrał Kamil Glik. Na trybunach zasiadło ponad 85 tysięcy kibiców. Rywale tych zespołów podzielili się punktami w Leverkusen, gdzie Bayer zremisował z CSKA Moskwa 2:2, choć prowadził już 2:0.

Olympique Lyon, w barwach którego całe spotkanie rozegrał Maciej Rybus, został liderem grupy H dzięki zwycięstwu nad Dinamem Zagrzeb 3:0. Niespodziewanie punkty stracił Juventus Turyn - w meczu na stadionie "Starej Damy" z Sevillą bramki nie padły.

W środę rozegrane zostało też jedno spotkanie grupy C, w którym Manchester City pokonał Borussię Moenchengladbach 3:0, a hat-trickiem popisał się Argentyńczyk Sergio Aguero. Pierwotnie mecz miał się odbyć we wtorek, ale został przełożony ze względu na gwałtowną ulewę. "The Citizens" zajmują drugie miejsce w tabeli, za Barceloną.

We wtorek z dobrej strony pokazali się Arkadiusz Milik i Robert Lewandowski. Pierwszy zdobył dwa gole w wygranym przez Napoli 2:1 meczu z Dynamem Kijów, a drugi trafił raz w starciu Bayernu Monachium z debiutującym w LM FK Rostów (5:0).

Po meczu Legia Warszawa – Borussia Dortmund powiedzieli:

Besnik Hasi (trener Legii Warszawa): "To była katastrofa. Ale taka jest rzeczywistość gry na wysokim poziomie. Wiedzieliśmy, że bardzo ważne będzie pierwsze 20 minut. Mówiliśmy o tym przed meczem, ale po raz kolejny coś sobie mówimy, a potem co innego dzieje się na boisku. Szybko straciliśmy bramkę. Kolejne dwa gole rywale zdobyli w bardzo łatwy sposób. Nasi obrońcy nie stanęli na wysokości zadania. Bez Michała Pazdana obrona zaprezentowała się bardzo źle. W porównaniu z graczami Borussii nie było różnicy w warunkach fizycznych, ale rywale byli górą przy stałych fragmentach gry. Kogo innego mogłem wystawić na lewej obronie? Czekamy na niedzielny mecz ligowy z Zagłębiem Lubin i to nie był czas, aby ryzykować. W drugiej połowie postawiliśmy sobie za cel nie stracić bramki, a może strzelić. Jednak nie udało się to, mimo że zespół Borussii nie wywierał już większej presji. Nie jest przyjemnie przegrać 0:6, ale to oddaje nasz poziom. Musimy patrzeć realistycznie".

Thomas Tuchel (trener Borussii Dortmund): "Jeśli coś wygląda, że było osiągnięte łatwo, to może oznaczać, że kryje się za tym sporo pracy. Problemem Legii było to, że zagraliśmy bardzo dobrze przez pierwsze 20 minut. Byliśmy szybcy i skuteczni. Szybko zdobyte bramki pozwalają na większą pewność siebie. Nie mam pojęcia, czy to my byliśmy tak mocni, czy Legia tak słaba. Jesteśmy sami dla siebie miarą. Dopiero zamierzamy się przekonać o swojej sile. Nie ma co ukrywać, że byliśmy zdecydowanie lepsi i mieliśmy wiele sytuacji bramkowych. Jednak ciężko na to zapracowaliśmy".

Roman Buerki (bramkarz Borussii Dortmund): "Przyjechaliśmy tu po trzy punktu i najważniejsze dla nas jest, że się udało. Wymiar zwycięstwa jest mniej istotny, bo wiedzieliśmy, że jeśli chcemy wygrać grupę w Lidze Mistrzów, musimy pokonać Legię. Teraz czekają nas całkowicie inne mecze. U siebie zagramy z Realem Madryt i trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że to będzie trudniejsze zadanie. Indywidualne umiejętności poszczególnych graczy są jednak znacznie większe, dlatego musimy się trochę inaczej nastawić do tego spotkania".

Julian Weigl (pomocnik Borussii Dortmund): "Zawsze tak wysokie zwycięstwa bardzo dobrze smakują. Wydaje mi się, że świetnie wykonaliśmy nasze zadanie. Mieliśmy mnóstwo okazji i rezultat mógł być jeszcze wyższy, ale chyba trudno wyobrazić sobie lepszy początek tych rozgrywek. Nie chcę mówić, że Legia to słaby przeciwnik, ale widać było, że rywale zostawiali nam bardzo dużo pola. Oni bazowali na kontrach, ale nie byliśmy przez ani moment zagrożeni. Bardzo szybko okazało się, że ten mecz będzie dla nas zwycięski".

Mario Goetze (pomocnik Borussii Dortmund): "Po nieudanym weekendzie w Bundeslidze było ważne, byśmy w meczu Ligi Mistrzów zbudowali pewność siebie. Chyba udało nam się to idealnie, bo udowodniliśmy sobie, że jesteśmy w stanie zdominować spotkanie. To bardzo pozytywne doświadczenie. Taki wynik bardzo dobrze nam zrobi. To, że zdobyłem bramkę nie ma dla mnie znaczenia, bo naprawdę liczy się zwycięstwo drużyny. Po raz pierwszy od dawna byłem tak długo na boisku, chyba będzie trzeba teraz... trzy tygodnie odpocząć. Oczywiście żartuję. Czuję się znowu bardzo dobrze i staram się po prostu robić to, czego ode mnie oczekuje trener".

Pierre-Emerick Aubameyang (napastnik Borussii Dortmund): "Mogliśmy znacznie wyżej wygrać, sam miałem więcej szans. Może to frustrujące, że je zmarnowałem, ale prawda jest taka, że napastnik jest od tego, by tworzyć jak najwięcej podbramkowych sytuacji. Czasami udaje się je zamienić na gola, czasami nie. Najważniejsze jest to, ze moi koledzy trafiali i to dosyć często... ".

Łukasz Piszczek (obrońca Borussii Dortmund): "Przede wszystkim cieszymy się ze zwycięstwa i tego, że w pierwszych 20 minutach udało nam się strzelić trzy bramki. To ustawiło mecz. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że chcemy wygrać także drugą połowę i dlatego nie spuszczaliśmy z tonu i fajnie, że udało się zdobyć kolejne gole. Mamy kilku nowych zawodników w drużynie i potrzebowaliśmy także tego, by trochę pograć piłką. Taki mecz był nam potrzebny, a wysokie zwycięstwo dodało wiary w siebie, także tym chłopakom, którzy do nas niedawno dołączyli. Nic za darmo nie dostaliśmy. Musieliśmy wszystko wywalczyć".

Jakub Czerwiński (obrońca Legii Warszawa): "Spisaliśmy się bardzo mizernie na tle dobrze dysponowanej Borussii i w fatalnych nastrojach schodziliśmy do szatni. Na pewno popełniliśmy mnóstwo błędów, a rywale skrzętnie to wykorzystali. W każdym piłkarskim elemencie Borussia była lepsza, a my nie stanęliśmy na wysokości zadania. Dostaliśmy lekcję pokory. Nie chcę się tłumaczyć, że mamy nową drużynę i dopiero się zgrywamy. Musimy przede wszystkim zakasać rękawy i odrabiać straty w ekstraklasie. To bolesne zderzenie z europejską piłką i mam za sobą fatalny debiut w Lidze Mistrzów. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie".

Aleksandar Prijovic (napastnik Legii Warszawa): "Oczywiście jesteśmy bardzo rozczarowani, ale trzeba pamiętać, że Borussia jest czołowym europejskim klubem. Z pewnością w tym meczu popełniliśmy zbyt wiele błędów. Nie dostosowaliśmy się poziomem do rywala, a po trzeciej bramce straciliśmy wiarę w osiągnięcie korzystnego wyniku. Próbowaliśmy grać piłką, ale tego możemy się uczyć od niemieckiego zespołu".

Bartosz Bereszyński (obrońca Legii Warszawa): "Nie możemy powiedzieć o niczym innym, jak o srogiej lekcji. Nie mogliśmy dopuścić, aby Borussia tak szybko strzeliła nam bramkę, a po 20 minutach przegrywaliśmy 0:3. Dwie bramki straciliśmy po stałych fragmentach gry. Zdawaliśmy sobie sprawę z klasy rywali, ale nie powinniśmy tracić goli ze stałych fragmentów gry. Mamy wielu wysokich zawodników i to dziwne, że tracimy w ten sposób bramki. Po przerwie chcieliśmy jeszcze coś ugrać, ale rywale szybko odebrali nam nadzieję, strzelając czwartą bramkę". (PAP)

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama