Rada Miasta Chicago zatwierdziła prawie 30-procentową podwyżkę podatków od wody i kanalizacji. Uzyskane tą drogą przychody zostaną przeznaczone na uzupełnienie deficytów w funduszach emerytalnych pracowników miejskiej administracji. Podwyżka wchodzi w życie w 2017 roku.
Za nowymi przepisami głosowało 40 radnych, 10 sprzeciwiło się. Opłaty za wodę i kanalizację będą zwiększane stopniowo. Właściciele domów zapłacą przeciętnie o 53 dol. więcej w 2017 roku, 115 dol. rok później, 180 w 2019 i wreszcie w 2020 roku podwyżka wyniesie ponad 220 dolarów. W 2020 roku i w każdym następnym do kasy miasta powinno wpływać 239 mln dolarów.
Aktualnie chicagowianie płacą 3,81 dol. za każde tysiąc galonów zużytej wody. Podwyżka przewidywana na przyszły rok wynosi 59 centów, a do 2020 r. opłaty wzrosłyby o 2,51 dol. za każde tysiąc galonów.
Zgodnie z nowymi przepisami do rachunków doliczana będzie co miesiąc 25-centowa kara, jeśli nie zostaną one uregulowane w ciągu 24 dni od ich wystawienia.
O wprowadzenie podwyżki opłat za wodę i ścieki zabiegał burmistrz Rahm Emanuel. Jak uzasadniał, miasto musi znaleźć nowe źródła dochodu − generujące około 250 mln dol. rocznie − na zobowiązania emerytalne, które są chronicznie niedofinansowane.
Emanuel wykluczył kolejną podwyżkę podatków od nieruchomości, ponieważ niedawno wzrosły one na ogólną kwotę 588 mln dol. z przeznaczeniem na uzupełnienie funduszy emerytalnych policjantów i strażaków. Zaś w przyszłym roku statystyczny właściciel domu zapłaci dodatkowe 250 dol., by uzupełnić niedobory w funduszach emerytalnych nauczycieli.
Deficyty we wszystkich czterech systemach emerytalnych − straży, policji, nauczycieli i pracowników administracji miasta − wynoszą aż 34 mld dolarów. Z tego powodu w maju zeszłego roku firma ratingowa Moody’s Investors Service obniżyła wiarygodność kredytową Chicago do poziomu śmieciowego. W skali całego kraju gorszą od Chicago ocenę miało tylko Detroit.
(ao)
Reklama