Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 19 listopada 2024 04:39
Reklama KD Market

Warszawski sąd skazał czworo lekarzy ws. śmierci 3-letniego Jasia



Na kary roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata skazał we wtorek warszawski sąd czworo lekarzy w sprawie 3-letniego Jasia, który w 2008 r. zmarł na sepsę. Sąd wskazał na ich "niefrasobliwość, nonszalancję i grube niedbalstwo". Wyrok jest nieprawomocny.

O nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziecka w sumie oskarżonych było sześcioro lekarzy - dwoje sąd uniewinnił.

Zimą 2008 r. 3-letni wówczas Jaś zaraził się ospą wietrzną od swojego brata; po chorobie doszło do powikłań. Chłopcem zajmowali się lekarze ze szpitali przy ulicy Niekłańskiej i Litewskiej w Warszawie - w sumie sześcioro. W czasie procesu prokuratura podkreślała, że lekarze popełnili istotne błędy medyczne, a chłopiec, którego stan pogarszał się z godziny na godzinę, był odsyłany z jednej placówki do drugiej.

Prokuratura domagała się dla oskarżonych lekarzy rocznego ograniczenia wolności (prac społecznych - PAP), zakazu wykonywania zawodu i grzywien oraz przeproszenia rodziców - ponieważ w czasie procesu nie wyrazili skruchy. Sąd Rejonowy Warszawa- Śródmieście skazał czworo lekarzy: Magdalenę J.-C., Michała Z., Agnieszkę O.-P. i Pawła Ł. na rok pozbawienie wolności w zawieszeniu na trzy lata, będą też musieli zapłacić po 5 tys. zł grzywny.

"Nie ma kary, która byłaby w tej sytuacji sprawiedliwa. Ta kara, którą sąd wymierzył, jest w górnych granicach ustawowego zagrożenia" - mówiła sędzia Małgorzata Drewin. Dodała, że zawieszenie na trzy lata wynika z faktu, że skazani lekarze nie byli do tej pory karani; zaznaczyła, że kara została wzmocniona grzywną.

Odwołanie od wyroku zapowiadają rodzice chłopca i ich pełnomocniczka mecenas Elżbieta Orżewska. Apelacja ma dotyczyć zarówno uniewinnienia dwójki lekarzy, jak i tego, że sąd nie orzekł zakazu wykonywania zawodu - w stosunku do całej szóstki.

Uzasadnienie wtorkowego wyroku trwało ponad dwie godziny. Sędzia Drewin podkreślała w nim "niefrasobliwość, nonszalancję i grube niedbalstwo lekarzy". Odnosząc się do konkretnych przykładów z przebiegu diagnozowania chłopca, zwracała uwagę na błędy, które popełniali, oraz na fakt, że nie potrafili podejmować samodzielnych decyzji ani łączyć wynikających - np. z przeprowadzonych badań - faktów medycznych.

Zaznaczyła m.in., że 3-letni Jaś nie był dzieckiem zaniedbanym, jego rodzice nie chodzili po znachorach, a - jak mówiła - korzystali z opieki lekarzy. Odnosząc się do poszczególnych skazanych podkreślała, że lekarze broniąc się, próbowali obciążać rodziców chłopca i ich postawę. "Co rusz sąd natykał się na takie kwiatki polegające na nieumiejętności przyznania się oskarżonych do popełnionego błędu" - powiedziała.

"To nie na pacjencie spoczywa obowiązek zdawania sobie sprawy z sytuacji, z zagrożenia życia; to na lekarzu - jako na gwarancie - spoczywa ten obowiązek zdawania sobie sprawy z powagi sytuacji" - mówiła sędzia. Jako przykład podawała wyjaśnienia lekarzy, którzy np. mówili, że dziecko nie powinno znaleźć się na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, tylko powinno być zawiezione do przychodni.

"W zderzeniu z przysięgą Hipokratesa te słowa powodują, że trzeba zastanowić się nad tym, jak dalece piękno zawodu medyka zostało zmienione na jakieś nędzne, drobne formalne miedziaki" - mówiła sędzia.

Jak podkreślała, w całej sprawie uderzający jest też "bezduch" służby zdrowia i nadmierne poleganie na specjalizacji. Według sędzi powodem tego było m.in. to, że lekarze, zamiast podjąć samodzielną decyzję o podaniu antybiotyku - co zdaniem biegłych mogło, ale nie musiało, uratować życia chłopca - wydłużali ścieżkę diagnostyczną i odsyłali chłopca na kolejne konsultacje, z jednego do drugiego szpitala. Nie oceniali też prawidłowo stanu dziecka - mimo złych wyników badań uznawali, że skoro wygląda "dobrze", nie może być "aż tak źle".

"Nie było umiejętności prostego łączenia faktów. Lekarzy nie usprawiedliwia żaden wzgląd na inne jednostki chorobowe; na tym polega istota bycia gwarantem, że wiedza specjalistyczna, którą posiadają lekarze, pozwala im na podjęcie adekwatnych działań; odwrócenie albo i też niepogorszenia stanu" - mówiła sędzia.

Sędzia podawała też przykłady sprzecznych interpretacji dokonywanych przez lekarzy. Jeden ze skazanych (ze szpitala na Niekłańskiej) skierował rodziców do innego szpitala - na ul. Litewską, zastrzegając, że sprawa jest pilna, więc muszą jechać własnym autem. Z kolei lekarka, która ich przyjęła w szpitalu na Litewskiej - powołując się na fakt, że przyjechali własnym autem, uznała, że stan chłopca nie może być aż tak zły, skoro nie skorzystano z karetki.

Sędzia podkreśliła równocześnie, że żadnemu z oskarżonych nie został postawiony zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. "Nie oskarżeni wywołali stan zagrożenia dla życia; oskarżeni jedynie, albo aż, nie podjęli właściwych działań, by to niebezpieczeństwo zmniejszyć lub odwrócić" - powiedziała.

Dodała, że zdaniem biegłych do śmierci mogło dojść nawet wtedy, gdyby leczenie było prawidłowe, ale działanie lekarzy mogło zmniejszyć niebezpieczeństwo. "Ta zasada rozstrzygana jest na korzyść oskarżonych" - mówiła, dodając, że stąd zarzut nieumyślonego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Równocześnie sąd uznał, że nie ma podstaw do orzeczenia zakazu wykonywania zawodu w przypadku całej czwórki lekarzy. Jak uzasadniała sędzia Drewin, zakaz taki ma prewencyjny charakter. "Po jednostkowym zachowaniu lekarzy nie można mniemać, że wykonywanie zawodu lekarza przez oskarżonych zagraża życiu i zdrowiu pacjentów" - powiedziała.

Sędzia kilkukrotnie podkreślała też, że jej rolą nie jest ocena sumienia lekarzy. "Nie o to chodzi w zawodzie lekarzy, by byli empatyczni, ale by byli skuteczni. Czego tu zabrakło? Może cierpliwości, by pokonać wewnętrzne słabości" - mówiła sędzia. Dodała, że "w każdym zawodzie zdarzają się takie momenty, kiedy człowiek jest potwornie znużony i przed tym, by się poddać, broni człowieka wzgląd na piękno wykonywanego zawodu". "Pięknem wykonywanego zawodu jest człowiek. Każdy każdemu służy, nie ma tak, że człowiek jest samowystarczalny. Bez pacjenta nie ma medycy, bez człowieka nie ma medycyny. Kogóż miałby leczyć lekarz?" - mówiła.

Odnosząc się do dwójki uniewinnionych lekarzy (m.in. lekarza, który przyjechał do chłopca na domową wizytę - PAP), sędzia podkreślała, że podjęte przez nich działania były prawidłowe i nie wpływały na całą sprawę.

Mama chłopca Anna Kęsicka nie kryła rozczarowania wyrokiem. "Jaś nie żyje prawie siedem lat. My się będziemy odwoływać, bo sytuacja, w której sąd bez żadnych wątpliwości stwierdza winę lekarzy, mówi o ich niedouczeniu, niedokształceniu, a jednocześnie nie odbiera im prawa do wykonywania zawodu, jest skandaliczna i absolutnie nieetyczna" - mówiła.

Jak dodała, wyrok nie jest satysfakcjonujący. "To są kary, które dostają w tym kraju osoby za posiadania jointa. Wystarczy poczytać na forach. Ci ludzie, korzystając z tego, że nosili białe fartuchy i byli uprawnieni do udzielania pomocy naszemu dziecku, potraktowali je jak paczkę" - dodała.

Mecenas Orżewska zapowiedziała, że apelacja obejmie też kwestie uniewinnienia dwójki lekarzy. Zarówno ona jak mama chłopca podkreślały, że zdaniem biegłych wina całej szóstki "była jednoznaczna".(PAP)

 

Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama