Szef Solidarności Piotr Duda zapowiedział pozew przeciwko "Newsweekowi"; we wtorek na konferencji przedstawił "14 kłamstw", którymi - wg niego - miał posłużyć się tygodnik w tekście dot. jego pobytów w uzdrowisku "Bałtyk". Duda nazwał artykuł "stekiem kłamstw i pomówień".
"Newsweek" w artykule "Hotel robotniczy" przedstawił wydruki z pobytu szefa NSZZ "Solidarność" w Kołobrzegu, w luksusowym apartamencie, w uzdrowisku "Bałtyk". Jak podaje tygodnik, noc w uzdrowisku kosztuje tam 1,3 tys. zł. Powołując się na pracowników "Bałtyku", autorzy tekstu napisali, że Duda korzysta z apartamentu za darmo albo płaci 85 zł, czyli tyle, ile za nocleg służbowy. "Bałtykiem" zarządza gdańska spółka Dekom, należąca do NSZZ "Solidarność". Tygodnik przedstawił wydruk z datami pobytów Dudy od czerwca 2012 r. do maja 2015 r.
Na wtorkowej konferencji Duda przedstawił - jak określił - "14 kłamstw +Newsweeka+"; jak powiedział, na świadków chce powołać m.in. b. prezydenta Bronisława Komorowskiego, szefa CBA Pawła Wojtunika, wicepremiera Janusza Piechocińskiego, szefa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego, marszałka Senatu Bogdana Borusewicza.
Zdaniem Dudy fakty, które przedstawił na konferencji i które - jak zaznaczył - udowodni przed sądem, podważają cały materiał "Newsweeka". "Ja tego nawet nie nazwę paszkwilem, co przygotował +Newsweek+ tylko dlatego, aby próbować upokorzyć mnie. Ale mi ust nikt nie zamknie, bo ja wiem, co robiłem, co robię i co będę robił" - powiedział na konferencji. "Ten artykuł jest jednym wielkim stekiem kłamstw i pomówień" - dodał.
"14 kłamstwami" nazwał informacje o jego pobytach w "Bałtyku". Kłamstwem jest - mówił Duda - że był w uzdrowisku od 1 do 28 lutego 2013 r. Jak powiedział, był wtedy na tygodniowej delegacji w Azerbejdżanie, w Baku. Jako dowód Duda chce przedstawić w tej sprawie m.in. bilety lotnicze, a świadkiem będzie m.in. przewodniczący OPZZ Jan Guz. Z kolei od 10 do 17 listopada 2013 r. Duda miał być na urlopie w Gliwicach, co ma potwierdzić karta urlopowa. "Przedstawimy wszystkie wydruki w sądzie" - zaznaczył.
Dodał, że od 2 do 9 grudnia 2013 r. był w innych miastach na sekcji krajowej i konferencji. Na świadków w tej sprawie chce powołać m.in. Jacka Saryusza-Wolskiego, b. unijnego komisarza Laszlo Andora. Od 30 kwietnia do 8 maja 2014 r. - powiedział - był w Gdańsku i m.in. uczestniczył w spotkaniach w sali BHP; z kolei od 3 do 14 listopada - w Poznaniu, Rzeszowie i we Wrześni, gdzie został wmurowany kamień węgielny pod fabrykę volkswagena. "Świadkiem w sądzie będzie pan wicepremier Piechociński" - powiedział Duda. 11 listopada 2014 r. szef NSZZ "Solidarność" był gościem na uroczystościach u prezydenta Komorowskiego; powiedział, że świadkami są m.in. b. prezydent, szef CBA, szef NIK i red. Paweł Wroński z "GW".
Według "Newsweeka" przewodniczący Solidarności był w Sanatorium Uzdrowiskowym Bałtyk 27 razy. "Nie byłem 27 razy, a pięć razy, służbowo, w ciągu ostatnich 6 lat" - zadeklarował Duda.
"+Newsweek+ napisał, że byłem na wczasach, w luksusowych apartamentach, spędzałem tam miesiące! Proszę państwa, fakty: prywatnie byłem jeden raz, 3,5 dnia, i to opłaciłem" - podkreślił Duda.
Przewodniczący Solidarności zaprzeczył także m.in. zarzutom "Newsweeka", iż zarządzająca ośrodkiem w Kołobrzegu spółka Dekom zatrudnia pracowników na "umowach śmieciowych". "Nikt nie jest zatrudniony na +śmieciówce+, wszyscy mają umowy o pracę. Obowiązuje w tej firmie układ zbiorowy pracy. Działa tam organizacja związkowa" - zapewnił.
Jak ocenił, artykuł "Newsweeka" mógł być motywowany nie tylko polityką, ale także prywatnymi interesami jednej z firm. "Spółka Dekom rozwiązała umowę z firmą świadczącą usługi rehabilitacyjno-lecznicze. (...) Ta firma robi złą robotę, dlatego podjęliśmy decyzję, że wypowiadamy; będziemy podpisywać kontrakt z inną firmą, która zostanie wyłoniona w naszym wewnętrznym konkursie. I co się nagle stało? Jesteśmy szantażowani przez tę firmę, idą do mediów różnego rodzaju paszkwile" - mówił.
Na konferencji Duda odniósł się także do - jak to określił - pomówień "Newsweeka" dotyczących alkoholu, jaki miał otrzymywać na koszt hotelu. "W każdym apartamencie (...) zawsze jest barek. A ci, którzy mnie znają i słyszą tę konferencję, to wiedzą, że Piotr Duda wódki nie pije, piwa nie lubi" - mówił.
Jak dodał, Związek sam wnioskował o audyt inspekcji pracy m.in. w Komisji Krajowej i w Regionie Gdańskim. "Takie protokoły z przeprowadzonych kontroli są także w spółce Dekom i w +Bałtyku+" - zapewnił.
„Będziemy żądać od gazety sprostowania, przeprosin i ciężkiego odszkodowania. Trudno na dziś oszacować taką szkodę, najpierw prawnicy muszą nam powiedzieć, jak będzie wyglądał pozew” – powiedział dziennikarzom rzecznik prasowy „Solidarności” Marek Lewandowski.
Obecny w Gdańsku na konferencji prasowej Dudy współautor artykułu w „Newsweeku” Wojciech Cieśla powiedział dziennikarzom, że podtrzymuje jego treść i jest przygotowany na spór sądowy z przewodniczącym "S".
"Jesteśmy gotowi na proces właściwie od momentu, kiedy dowiedzieliśmy się w ubiegłym tygodniu, że Piotr Duda nie będzie odpowiadał na nasze pytania i kiedy po raz pierwszy obrzucił nas obelgami. Teraz na konferencji obrzucił nas po raz trzeci" - powiedział dziennikarz.
Jego zdaniem w wypowiedziach Dudy brakuje merytorycznych argumentów. „Dlaczego? Piotr Duda oparł swój wywód na tym, że istnieje jakieś rzekome 13 czy 14 kłamstw +Newsweeka+, wywodząc je z jednego dokumentu. My w gazecie pokazaliśmy wydruk systemu rezerwacji w hotelu +Bałtyk+ - tam jest rzeczywiście 30 pozycji. To są rezerwacje dokonane na Piotra Dudę, natomiast w tekście my nie piszemy, że był tam 30 razy. My wyraźnie piszemy: wiemy, że 30 razy w hotelu był rezerwowany pokój na jego nazwisko. Zadaliśmy Dudzie to pytanie: kto rezerwował, kto tam wtedy był oraz na jakich zasadach płacił. Dlaczego to jest ważne? Bo pobyt akurat w tym penthousie jest wyjątkowo drogi, tj. 1300 złotych za noc” - tłumaczył Cieśla.
Według dziennikarza "Newsweeka", lider "S" wywodzi nieprawdziwe argumenty z dokumentu umieszczonego w tygodniku. "Korzysta z sytuacji konferencji prasowej, gdzie żaden z dziennikarzy nie ma tekstu przed oczami i nie może go skontrować. Trudno zresztą skontrować Piotra Dudę, bo on coś mówi i wychodzi, i nie odpowiada na pytania, straszy sądem. My jesteśmy gotowi na to, żeby spotkać się z nim w sądzie" - dodał.
"Pieczołowicie zebraliśmy materiał do tego tekstu – mamy oświadczenia ludzi, którzy tam pracują, którzy widzieli Piotra Dudę, którzy przynosili mu stoliki z jedzeniem i alkoholami. To wszystko jest potwierdzone, to są fakty, mamy na to dowody” - dodał Cieśla.
Na pytanie, czy lider „S” kłamie, dziennikarz odpowiedział: „Tak. I to jest bardzo przykre. Kłamie na konferencji prasowej, która idzie na cały kraj. Cały kraj jest teraz przekonany, że +Newsweek+ napisał nieprawdę (...) Od początku manipuluje naszą informacją, tworzy iluzję, pokazuje jakieś zdjęcia ze swoich pobytów w Baku itd., ale one nie mają związku z rzeczywistością. Pracownicy hotelu potwierdzili nam, że kiedy Duda przyjeżdżał do +Bałtyku+ kierownictwo firmy, kazało wyszywać ręczniczki z imieniem psa (Dudy) i przygotować karmę dla niego" - powiedział.
"Cieszę się, że Piotr Duda potwierdził, że istnieje pies Kacperek, że z nim tam przyjeżdżał" - dodał Cieśla.
Szef "S" powiedział, że złożył wnioski do prokuratury o ściganie przestępstwa o pomówienie, a do sądu skieruje sprawę z powództwa cywilnego ws. wypowiedzi Michała Kamińskiego i Pawła Olszewskiego za - jak mówił - sugestie, że był w ZOMO. Poinformował, że zrezygnował z pozwu przeciwko Henrykowi Wujcowi, który przeprosił go za słowa, że Duda był w ZOMO. Szef Solidarności przedstawił książeczkę wojskową, z której wynika, że do wojska został wcielony w kwietniu 1982 r., a wyszedł z armii w październiku 1983 r. "Dlaczego do czerwonych beretów? Bo byłem spadochroniarzem, bo byłem po kursie spadochronowym, który ukończyłem w wrześniu 1980 r. w Krośnie nad Wisłokiem". Jak mówił, członkiem Solidarności jest od 20 września 1980 r., a w grudniu 1981 r. po zamordowaniu robotników kopalni "Wujek" został przyłapany na roznoszeniu czarnych wstążek.(PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.