Głośny huk w pobliżu Białego Domu, wywołany przez pożar samochodu, z którego sprzedawane jest na ulicy jedzenie, postawił w sobotę Secret Service w stan najwyższego pogotowia. Zarządzono blokadę, przez pewien czas dziennikarze nie mogli opuścić Białego Domu.
Alert w następnie niewyjaśnionego początkowo huku został ogłoszony tuż przed planowanym wylotem prezydenta Baracka Obamy wraz z rodziną na pokładzie śmigłowca z południowego trawnika Białego Domu do bazy lotniczej Andrews. Ostatecznie prezydencka rodzina około godziny później wyjechała z Białego Domu w kolumnie samochodów, a nie śmigłowcem, i weszła na pokład prezydenckiego Air Force One.
Obama wraz z żoną Michelle i córkami udaje się do Selmy w stanie Alabama w związku z 50. rocznicą marszu ruchu w obronie praw obywatelskich czarnoskórych.
Dziennikarze, którzy zebrali się przed planowanym odlotem Obamy, zostali cofnięci ze względów bezpieczeństwa do sali prasowej Białego Domu. "Agenci Secret Service zgromadzili dziennikarzy w sali prasowej i zamknęli drzwi na klucz" - relacjonował dziennikarz z ekipy prasowej Białego Domu David McCumber. (PAP)
Reklama