Walmart, największy prywatny pracodawca w USA, obiecał podwyżki amerykańskim pracownikom. Na wzrost pensji może liczyć 40 proc. pracowników, a stawki godzinowe mają wynosić minimalnie 9 dolarów – o 1,75 dol. więcej niż wynosi krajowa płaca minimalna. Natomiast od lutego 2016 r. wszyscy obecni pracownicy mają zarabiać co najmniej 10 dol. za godzinę.
Decyzja zapadła między innymi pod presją jednodniowych strajków, które od dwóch lat organizuje koalicja pracowników OUR Walmart wspierana przez związki zawodowe i domagająca się podwyżek płac do 15 dol. za godzinę oraz regularnych godzin pracy.
Dyrektor generalny Walmartu Doug McMillon tłumaczył, że sytuacja gospodarcza i zmieniające się nawyki klientów zmusiły firmę do zwiększenia wydajności, ale w tym roku jednym z priorytetów będzie inwestycja w pracowników.
Walmart obiecał, że będzie planował grafiki pracowników z odpowiednim wyprzedzeniem, a także że będzie oferował zatrudnionym szkolenia dające szanse na awans. Wyższe płace przewiduje się także dla osób na stanowiskach kierowniczych.
Tsedeye Gebreselassie z National Employment Law Project przyznaje, że działacze na rzecz praw pracowniczych odnieśli zwycięstwo, ale też zwraca uwagę, że pracownik na pełnym etacie zarabiający 10 dol. za godzinę nadal będzie otrzymywał tylko 20 tys. dol. rocznie, czyli poniżej progu ubóstwa w USA.
Co więcej, zajmujący się kwestami pracowniczymi profesor Steven Ashby z Uniwersytetu Illinois zauważa, że Walmart i tak zmuszony byłby zwiększyć płace w wyniku zmian w prawie. Kilka stanów i jeszcze więcej miast w USA przegłosowało podniesienie płacy minimalnej w wyborach w ubiegłym roku.
Ewa Malcher
