Alfredo Vasquez-Hernandez to pierwszy skazany w USA członek kartelu Sinaloa stojący tak wysoko w hierarchii organizacji. Sędzia federalny wyznaczył mu wyrok 22 lat pozbawienia wolności.
– Jesteśmy zmęczeni handlem narkotykami, który szkodzi temu miastu i temu krajowi – tłumaczył sędzia Ruben Castillo. – Musimy w końcu dać światu jasny przekaz.
Vasquez-Hernandez według oskarżycieli nadzorował kwestie logistyczne w kartelu – import setek ton narkotyków łodziami motorowymi, samolotami odrzutowymi, a nawet łodziami podwodnymi – i był zaufanym zastępcą oraz długoletnim przyjacielem Joaquina „El Chapo” Guzmana, zatrzymanego barona narkotykowego stojącego na czele Sinaloa.
Mężczyzna, oskarżony wraz z Guzmanem w najbardziej znaczącym procesie dotyczącym narkotyków w historii Chicago, przyznał się w kwietniu do jednego zarzutu udziału w dystrybucji narkotyków do przemytu 276 kg kokainy pociągiem z Meksyku do Chicago.
Obrońca Vasquez-Hernandeza, Paul Brayman, twierdzi, że udział skazanego w dostarczeniu narkotyków został wyolbrzymiony przez dwóch braci Pedro i Margarito Floresów, którzy to zorganizowali przemyt kokainy w czasie, gdy mieli pracować dla Drug Enforcement Administration (DEA), agencji rządowej walczącej z narkotykami, za co prawdopodobnie zgarnęli miliony dolarów. Jednak im grozi mniejsza kara ze względu na współpracę z agencją – od 10 do 16 lat pozbawienia wolności. Ich wyrok ma zostać ogłoszony w przyszłym miesiącu.
Brayman próbował przekonać sędziego argumentami, że Vasquez-Hernandez nie epatował bogactwem, jeździł 10-letnim samochodem i mieszkał tylko w jednym domu. Przynajmniej żadnego majątku zgromadzonego przez 59-latka nie odnaleziono.
Vasquez-Hernandez musi odbyć przynajmniej 85 proc. kary, czyli spędzi w więzieniu co najmniej 19 lat. Przy ogłaszaniu wyroku przepraszał i prosił o przebaczenie, biorąc na siebie odpowiedzialność za to, co zrobił.
(as)
fot.TryJimmy/pixabay.com
Reklama