Ewa Malcher
David Savini z telewizji CBS przeprowadził reporterskie śledztwo, które wykazało, że fałszywe prawa jazdy sprzedawane są na terenie całego kraju, a ich posiadacze stanowią źródło problemów dla innych kierowców.
Samochód Dona Helmsa został uderzony przez pojazd prowadzony przez Fabiolę Ramirez-Sanchez, która wylegitymowała się tzw. międzynarodowym prawem jazdy (IDL). Poszkodowany mężczyzna ustalił później, że Ramirez-Sanchez nie posiadała żadnego ubezpieczenia od wypadku, a wysokość spowodowanych przez nią szkód szacowana jest na ponad 3 tys. dolarów.
Dwójka reporterów CBS ustaliła, że od 2007 r. sprawczyni wypadku była aresztowana czterokrotnie za brak ważnego dokumentu uprawniającego do prowadzenia samochodu. Na pytania Saviniego w tej sprawie odpowiada: „Nie wiem o czym mowa”.
Biuro sekretarza stanowego Illinois oficjalnie potwierdza, że Ramirez-Sanchez nigdy nie wydano stanowego prawa jazdy. Helms zaś był świadkiem, że kobieta pokazała policjantom międzynarodowe prawo jazdy.
− Dokumenty IDL są nie są rzeczywistym dokumentem uprawniającym do prowadzenia samochodu, lecz zwykłą fałszywką, a mimo to są sprzedawane przez internet w całym kraju. Przypuszczalnie ludzie zdają sobie sprawę, że takie prawa jazdy są nieważne, jednak w konfrontacji z policją chcą mieć jakikolwiek dokument do identyfikacji − twierdzi Steve Baker z Federal Trade Commission.
Reklamy jakie znaleźć można w internecie uznają proces zdobycia IDL za niezwykle prosty. Wystarczy przesłać swoje zdjęcie i podać numer karty kredytowej. Odpowiedni, choć nieważny dokument, wkrótce nadejdzie pocztą.
FTC rozesłała 19 listów ostrzegawczych do firm sprzedających w internecie IDL.
FTC przypomina jednocześnie, że zmotoryzowani mogą legalnie uzyskać dokument International Driving Permit, jednak do tego muszą posiadać stanowe prawo jazdy. (ak)
