Broniący Pucharu Stanleya hokeiści Chicago Blackhawks od wygranej u siebie 3:1 rozpoczęli walkę z Los Angeles Kings w finale Konferencji Zachodniej ligi NHL. Kolejny mecz - w środę również w "Wietrznym Mieście".
Rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw.
Wynik spotkania gospodarze otworzyli w 15. minucie. Wykorzystali grę w przewadze, a na listę strzelców wpisał się Brandon Saad.
W drugiej tercji to "Królowie" byli stroną przeważającą. Oddali w niej aż 17 celnych strzałów, a Blackhawks zaledwie sześć. Mimo takiej dysproporcji obie ekipy zdobyły po jednym golu. W bramce "Czarnych Jastrzębi" świetnie spisywał się Corey Crawford, który skapitulował tylko po uderzeniu Tylera Toffoliego w 25. minucie.
Siedem minut później gospodarze ponownie prowadzili. Tym razem Jonathana Quicka pokonał Duncan Keith. W ostatniej części gry zwycięstwo Chicago przypieczętował Jonathan Toews.
Obie drużyny w finale Konferencji Zachodniej grały ze sobą także przed rokiem. Blackhawks wygrali wówczas 4-1.
Na Wschodzie rywalizują ekipy Montreal Canadiens i New York Rangers. Pierwsze spotkanie, rozegrane w Kanadzie, wygrali nowojorczycy 7:2. (PAP)