Grupa sprzedawców ulicznych i ich zwolenników urządziła wiec w sali parafialnej kościoła w Rogers Park apelując do władz Chicago o zezwolenie na bezpośrednią sprzedaż żywności z ulicznych wózków.
Wiec był ostatnim z serii spotkań organizowanych przez Street Vendors Justice Coalition, organizacji określającej siebie jako "ruch prowadzący działalność na rzecz uchylenia najbardziej rygorystycznych w kraju przepisów, które zabraniają w Chicago obwoźnego handlu żywnością".
Uliczny sprzedawca, 24-letni Joseóph Randol zjawił się na spotkaniu w St. Jerome Catholic Church, by dowiedzieć się, dlaczego jego biznesowego planu sprzedaży bułek z ulicznego wózka w Chicago zrealizować się nie da.
− Chicago ma najbardziej restrykcyjne przepisy regulujące handel uliczny ze wszystkich miast amerykańskich − twierdzi Elizabeth Kregor, dyrektor Institute for Justice Clinic on Enterpreneurship przy University of Chicago. Kregor ujawnia, iż przedstawiciele Instytutu odbyli już wstępne konsultacje w władzami miasta w kwestii legalizacji sprzedaży niektórych rodzajów żywności z ulicznych straganów. Wyraża jednocześnie nadzieję, że odpowiednia uchwała zostanie przegłosowana przez Radę Miejską jeszcze w tym roku.
Wprawdzie w 2012 r. Rada Miejska zgodziła się na sprzedaż żywności z samochodów i ciężarówek, jednak nie wyraziła zgody na handel z pchanych ręczniewózków . Obecnie można z nich sprzedawać tylko ograniczony rodzaj artykułów, w tym indywidualnie pakowane zamrożone desery i niekrojone warzywa i owoce.
− Wciąż nie wolno na ulicy sprzedawać tamales, jogurtu czy kopytek− twierdzi Kregor. − To nie do przyjęcia, że aby móc sprzedawać żywność na ulicy trzeba sobie kupić ciężarówkę.
Rzecznik miejskiego Departamentu Zdrowia Bill McCaffrey w mailowym oświadczeniu zapewnia, że "priorytetem miasta jest troska o zdrowie publiczne i dbałość, by żywność była sprzedawana w sposób bezpieczny".
Innym argumentem za legalizacją handlu obwoźnego jest fakt, że wielu takich sprzedawców pochodzi ze społeczności imigranckich. − Te ręcznie pchane wózki wielu imigrantom dają możliwość ekonomicznego startu w Ameryce, a ich klientom szansę spróbowania potraw z całego świata − argumentuje Kregor. (ak)
Reklama