Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 4 października 2024 04:24
Reklama KD Market

Wokalistka, tancerka, aktorka. Rozmowa z Nataszą Urbańską


Kilka dni przed koncertem w Chicago rozmawiam z Nataszą Urbańską – wokalistką, tancerką, aktorką – gwiazdą koncertów "Hity Buffo", które obejrzymy w sobotę i niedzielę 21 i 22 kwietnia w Copernicus Center.


 


Miły, ciepły głos w słuchawce: Tak, to ja – przepraszam, proszę chwileczkę zaczekać… Załóż sweterek, idź z babcią… mamusia tylko chwilkę porozmawia i zaraz przyjdzie… przepraszam, właśnie wybierałyśmy się na spacer, ale już możemy rozmawiać.


 


Natasza Urbańska. Jej zdjęcia stale goszczą na okładkach najpoczytniejszych, prestiżowych pism, jej życie i kariera stanowią cel dociekań i komentarzy. Zachwyca rozlicznymi talentami: wokalnym, tanecznym, aktorskim. Czy jest możliwe, aby w dzisiejszym świecie show biznesu można było tak po prostu zabłysnąć i błyszczeć jak gwiazda, pozostać piękną, naturalną, rozwijać karierę bez uwikłania w skandale i romanse. Ba! Założyć rodzinę, być kochającą żoną i mamą nie rezygnując z ciężkiej, codziennej pracy w studio, w sali prób, przed kamerami, na scenie.


 


Pani Natasza śmieje się, a potem odpowiada poważnie: "Sztuka nie zna kompromisów, ale gdy naprawdę kocha się to, co się robi – wszystko jest możliwe".


 


Niedawno miliony ludzi na całym świecie ze wzruszeniem i łzami w oczach oglądało "Bitwę Warszawską" i losy Oli – młodej dziewczyny, artystki kabaretowej, której życie wplotło się w dzieje wojny, jak losy tysięcy polskich dziewcząt. Ta postać spowodowała, że Natasza Urbańska zyskała ogromną rzeszę wielbicieli i sympatyków obojga płci w wielu krajach, wszędzie tam, gdzie mieszkają Polacy. Czy udział w tym filmie, poza tym, że jest to historyczna – pierwsza polska produkcja trójwymiarowa, był dla pani ważny?




– Do końca – do pierwszych zdjęć – nie wierzyłam, że to prawda. Cudownie wspominam współpracę z reżyserem Jerzym Hoffmanem, z aktorami. Przez plan przewinęła się cała plejada wspaniałych polskich aktorów, których kocham i podziwiam, z oscarowym operatorem Sławomirem Idziakiem, całą ekipą filmu. Jestem szczęśliwa i bardzo dumna, że miałam zaszczyt uczestniczyć w tej produkcji.




Pani artystyczny dom to Teatr Studio Buffo. Jaka była pani droga doBuffo?




– Gdy dowiedziałam się o poszukiwaniach wykonawców do Metra – pierwszego polskiego musicalu, natychmiast się zgłosiłam jako tancerka. Przeszłam przez wszystkie etapy. Kiedy już szczęśliwa stałam obok innych wybranych, podszedł Janusz Józefowicz i spytał: "Ile ty masz lat, dziewczynko?".


 


"Trzynaście" – odparłam. – "Wróć, jak będziesz trochę starsza!" – usłyszałam w odpowiedzi. To było straszne przeżycie! Obraziłam się śmiertelnie na Józefowicza i przez kilka lat nie chciałam nawet słyszeć o Metrze. Ale mój kochany tato czuł, że gdzieś w środku ciągnie mnie w tamtą stronę. Przekonał mnie, abym spróbowała jeszcze raz. Miałam 17 lat. No i udało się. Zostałam tancerką w Buffo.


 


Czy fakt, że to był właśnie ten teatr, ma szczególne znaczenie dla pani kariery?




– Buffo jest teatrem niezwykłym z wielu względów. Przede wszystkim z powodu osobowości artystycznych, jakimi są dwaj Janusze: Józefowicz i Stokłosa, którzy stworzyli ten teatr i kierują nim. To są najlepsi specjaliści od musicalu; nie ma lepszych w Polsce. Być tutaj to dla artysty wielka szansa i wielkie wyzwanie. Pracujemy z nimi na co dzień. Oni nie tylko dokonują wszystkich wyborów artystycznych, ale są niezwykle wyczuleni na poziom każdego spektaklu, nie tylko premierowego, ale każdego. Niektóre pozycje repertuarowe gramy od kilkunastu lat. To wymaga ogromnego wysiłku od aktora, śpiewaka, tancerza – wyjść po raz któryś i wykonać swoje zadanie na świeżo, z całym zaangażowaniem, z całą pasją, za każdym razem tak samo albo jeszcze lepiej niż na premierze. Janusz Józefowicz jest bardzo wymagający, ale my rozumiemy, że tak trzeba. Kto tego nie akceptuje – musi odejść. Próby są stale – do nowych przedstawień i do starych. Stale pojawiają się nowe wersje; te spektakle żyją. Kocham ten zawód, realizuję się w nim i ciągle mam jakieś nowe pomysły do tego, co robię, dlatego bardzo mi ten styl odpowiada. Bezustanny rozwój, praca, dyscyplina, współpraca w zespole, współodpowiedzialność na scenie – tego uczy Buffo. Poprzeczka postawiona jest bardzo wysoko i nie ma możliwości, żeby nie podołać.


 


Buffo ma już ponad 20 lat, ale cechą charakterystyczną tej sceny pozostaje młodość.




– Janusz Józefowicz mówi, że musical szczególnie potrzebuje młodzieńczej energii, pasji, całkowitego zaangażowania na scenie i poza nią, dlatego stawia na młodzież. Żaden inny teatr w Polsce nie stwarza takiej szansy. Oczywiście wielu z nas jest w Buffo od lat – ja od siedemnastu, niektórzy od początku – od 20 lat, ale te same reguły obowiązują wszystkich.


 


To nie oznacza, że nie uznajemy autorytetów –wielkich, sławnych artystów. Przeciwnie, współpracujemy na stałe z czołówką polskich aktorów, wokalistów jazzowych, rockowych, śpiewaków operowych, tancerzy baletu klasycznego, sławnych muzyków. Są zaprzyjaźnieni od lat artystycznie i często prywatnie. Gościnne występy gwiazd to piękna tradycja naszej sceny.


 


Moda na musical, którą Janusz Józefowicz zasiał w Polsce, spowodowała, że powstało wiele teatrów muzycznych. Czy propozycje Buffo różnią się dzisiaj od innych?




– Zdecydowanie! Buffo jest jedynym w Polsce teatrem muzycznym, który ma własną twórczość. Inne sceny muzyczne sięgają po zachodni, amerykański repertuar – odtwarzają, kopiują na licencji musicale stworzone w innej kulturze. Józefowicz i Stokłosa tworzą polski musical – inny w klimatach, niepowtarzalny, nowy. Nie rezygnując z wszystkich elementów charakterystycznych dla gatunku, używają ich we własny, oryginalny, niepowtarzalny sposób.


 


W Buffo powstają utwory oryginalne: kompozycje Janusza Stokłosy – piękne i niepowtarzalne, choreografie i scenografie Janusza Józefowicza – często pionierskie nie tylko w skali kraju. Jestem dumna, że mogę być Polą Negri, a nie Miss Sajgon. Nie wyobrażam sobie pracy w innym teatrze i mam nadzieję pozostać tu jeszcze długo.


 


Cieszę się, że publiczność w Chicago będzie miała sznsę na żywo podziwiać panią, Janusza Józefowicza, Janusza Stokłosę i cały 40-osobowy zespół Teatru Studio Buffo.


Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia w Chicago!


Rozmawiała:


Barbara Bilszta



Podziel się
Oceń

Reklama
ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama