Działalność Polskiego Klubu Fotograficznego przy Art Gallery Kafe zaowocowała kolejną wystawą, wprawdzie krótkotrwałą, ale bardzo wartą obejrzenia.
W ubiegły piątek fotografowie i amatorzy fotografii, a także bywalcy AGK zjechali się do Wood Dale na wernisaż wystawy Bonifacego Małolepszego, zatytułowanej 30 lat, 30 portretów.
Na trzech ścianach kawiarni zawisły wybrane z przepastnego archiwum artysty – stare i nowe, zawsze czarno-białe, wykonane w Chicago wizerunki polskich i polonijnych artystów. Kilka z nich pochodzi z dwóch pamiętnych chicagowskich wystaw – "Polacy 2002" i "Polacy 2003".
Tytułowe trzydzieści lat okazało się zaokrągleniem w dół; najstarsza z pokazanych fotografii, podpisana i datowana przez Marylę Rodowicz, przedstawia ją podczas koncertu, który odbył się w 1980 roku, a więc trzydzieści dwa lata temu.
Oglądanie wystawy jest i ciekawe, i nostalgiczne. Są na niej portrety osób wciąż czynnych w polonijnym życiu kulturalnym, ale i tych artystów, którzy odeszli – czy to w Polsce, czy w Chicago.
Szkoda, że nie pokazała się na wernisażu większość tych spośród portretowanych osób, które tu mieszkają i są skądinąd często widywane.
Jednak piątkowy wieczór i tak miał sympatyczną, ciepłą atmosferę, którą podsyciły opowieści bohatera spotkania, znanego przecież z gawędziarskich talentów. Odpowiadał więc na pytania, snując wspomnienia o historii niektórych fotografii, ale i o swojej karierze, która – jak powiedział – rozpoczęła się… przypadkiem. Bonifacy był autorem dowcipów rysunkowych i karykatur. Kiedy zobaczył w piśmie swój rysunek, podpisany cudzym nazwiskiem, postanowił dokumentować swoje prace fotograficznie. I kiedy zaczął, porzucił rysowanie, bo fotografia okazała się znacznie ciekawsza.
Wystawę w AGK można oglądać, niestety, tylko do 31 marca. Trzeba się śpieszyć.
Tekst i zdjęcie:
Krystyna Cygielska