Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 4 października 2024 00:34
Reklama KD Market

Imponująca wystawa

Od drzwi przywitał mnie głęboki, prawie archaiczny śpiew wiolonczeli. To Paweł Pospieszalski zaczął już przymiarkę do solowego występu na wielu instrumentach w czasie współpracy artystycznej z Lidią Wylangowską. Obraz i muzyka, muzyka i malarstwo, zarówno jedno i drugie nieco monumentalne, pochłaniające widza i słuchacza. Imponujące.


 


Wystawa nie byłaby możliwa, gdyby nie wcześniejsza "współpraca" małżeństwa "Wylangów". Tak jak za każdym mężczyzną sukcesu stoi mądra kobieta, tak w tym wypadku za sukcesami artystycznymi Lidii stoi jej mąż Krzysztof. Cała oprawa "techniczna" ogromnych obrazów, ich wersja reprinterska, ustawianie, zawieszanie i cała tzw. "męska" robota to zasługa Krzysztofa.


 


 


Ale nie tylko. Jak zwierzyła się artystka, chęć do tworzenia, radość z uprawianej sztuki i  wiara w to, co robi, również płynie z udanego partnerstwa.


 


Malarstwo Lidii Wylangowskiej odbieram jako kontynuację zarówno secesji, jak i art deco. Tak pomiędzy pracami Tamary de Łempickiej i Gustava Klimta. Oczywiście uwspółcześnionymi. Dlaczego? Ponieważ sztuka Wylangowskiej to sztuka dekoracji. Duże formaty obrazów kojarzą się z muralami, a nie z tradycyjnym portretem. Ich faktura to olej lub akryl nakładany szpachlą, pędzlem lub maluśkim pędzelkiem przy detalach. A wszystko to na drewnie albo sklejce, które same w sobie mają specyficzną fakturę.


 


Ten rodzaj  malarstwa, wzbogacony przez odważne użycie koloru (od jaskrawych barw do nieskazitelnej bieli), przemówi do każdego. Gdyż każdy widzi inaczej, jeden ma umiejętność wyłapywania szczegółu, inny widzi przewagę koloru, a jeszcze inny zachwyci się uchwyceniem ruchu lub mimiki. Obojętnie jak spojrzymy na obrazy Lidii, wszystko w nich jest i wszystkie wywołują emocje widza.


 


Na wernisażu "Collaboration" w Klubie Omega w ubiegłą sobotę wrażeń i emocji nie brakowało. Atmosferę podtrzymywał 3-godzinny koncert multiinstrumentalisty, muzyka wszechstronnie wykształconego klasycznie, ale eksperymentującego w różnych stylach, Pawła Pospieszalskiego. Akompaniując sobie na pianinie, gitarze, keyboardzie i wspomnianej wiolonczeli, czarował uczestników wystawy swoimi oryginalnymi kompozycjami, od czasu do czasu przeplatając je przebojami z repertuaru Eltona Johna, Stevie Wondera i innych muzycznych idoli.


 


Bardzo udana to była "Kolaboracja", która oby trwała wśród rozlicznych polsko-chicagowskich artystów, przynosząc nowe, nieskalane skojarzeniami, znaczenie tego słowa. A obrazy Lidii będą upiększały Omega Club do niedzieli 18 marca, ale obejrzeć je można tylko za uprzednim umówieniem się z realizatorką tego projektu, Martą Zawadzką.


 


Tekst i zdjęcia:


Bożena Jankowska


 


Podziel się
Oceń

Reklama
ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama