Piłkarze ręczni Orlen Wisły przegrali na wyjeździe ze Sportingiem CP Lizbona 29:34 (14:17) w meczu pierwszej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Płocczanie, podobnie jak przed rokiem, rozgrywki Ligi Mistrzów rozpoczęli od spotkania z mistrzem Portugalii, wtedy było to FC Porto. Wówczas pojedynek przegrali 23:24. Tak samo było na początek tego sezonu - ulegli Sportingowi w Lizbonie.
Pierwsza połowa jednak była nieudana w wykonaniu płockiej ekipy. Zawodnicy nie mogli złapać swojego rytmu, obijali egipskiego bramkarza Mohameda Aly i pozwalali, by gospodarze wykorzystywali swoje atuty. Nie pomagał im rozpoczynający w bramce spotkanie Islandczyk Victor Hallgrimsson, który w 28. min opuścił parkiet, a zmienił go Mirko Alilovic.
Orlen Wisła raziła niecelnymi rzutami oraz błędami własnymi zawodników. W efekcie tylko do 17. min spotkanie było wyrównane, a na tablicy remis 9:9. Potem gospodarze wykorzystali przestój płockiej drużyny i w 20. min było już 13:9. Na przerwę drużyny schodziły przy stanie 17:14.
Po przerwie wcale nie było lepiej. Sporting zdobył trzy bramki i w 33. min prowadził 20:14. Ale wtedy płocczanie się obudzili i zmniejszyli w 37. min stratę do 17:20. Na tym jednak zryw się zakończył i w 40. min przy wyniku 19:23 trener Xavi Sabate poprosił o czas.
To nic nie dało, Orlen Wisła nadal popełniała błędy, a gospodarze konsekwentnie wykorzystywali złe zgrania i niecelne rzuty płockiej drużyny. W 47. min Sporting ponownie prowadził sześcioma golami 27:21, a w 53. min gospodarze podwyższyli prowadzenie do siedmiu goli - 30:23.
Ostatecznie płocczanie schodzili z parkietu pokonani 34:29 z przeświadczeniem, że jeszcze sporo muszą poprawić, żeby zdobyć pierwsze punkty.
Mecz 2. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów Orlen Wisła zagra 18 września o godz. 18.45 przed własną publicznością z mistrzem Rumunii Dinamem Bukareszt.
(PAP)