16 marca 1968 roku, podczas poszukiwań bojowników Vietcongu, oddział żołnierzy amerykańskich dokonał masakry kilkuset mieszkańców położonej w Wietnamie Południowym wioski My Lai. Szacuje się, że liczba ofiar – w większości kobiet, starców i dzieci – wynosiła od 347 do 504. Oprócz zabójstw żołnierze dopuścili się aktów okaleczania i gwałtu, a najmłodsza potwierdzona ofiara miała dziesięć lat. Podczas masakry w My Lai zabito więcej cywilów niż w jakiejkolwiek innej operacji przeprowadzonej przez armię USA w XX wieku...
Brutalny konflikt
Odpowiedzialna za ten akt okrucieństwa, do którego doszło bez żadnej prowokacji ze strony cywilnych Wietnamczyków, była kompania Charlie, dowodzona przez kapitana Ernesta Medinę i porucznika Williama Calleya. Pomimo późniejszych twierdzeń, że Calley wykonywał tylko rozkazy, zeznania żołnierzy biorących udział w tych zabójstwach dowiodły, że porucznik aktywnie zachęcał podwładnych do strzelania do tubylców i sam strzelał do nieuzbrojonych cywilów, w tym dzieci. Okrucieństwa zakończyły się dopiero z chwilą, gdy amerykańska załoga helikoptera pod dowództwem oficera Hugh Thompsona interweniowała i zagroziła zastrzeleniem każdego, kto będzie kontynuował przemoc.
Szczegóły operacji w My Lai początkowo nie były znane a armia starała się zatuszować okrucieństwa. Udawało się to do czasu, gdy jeden z żołnierzy, Ronald Ridenhour, poinformował o masakrze. Późniejszy raport amerykańskiego dziennikarza Seymoura Hersha wzbudził publiczne oburzenie i spowodował postawienie przed sądem wojskowym garstki uczestników, w tym Calleya. Zdjęcia i relacje z miejsca zdarzenia, takie jak te zrobione przez fotografa wojennego Ronalda L. Haebera, wstrząsnęły światem.
Pod koniec lat 60. wojna w Wietnamie osiągnęła swoje apogeum. Amerykańskie wojska walczyły przeciwko siłom Vietcongu oraz Wietnamowi Północnemu, starając się powstrzymać rozprzestrzenianie się komunizmu w Azji Południowo-Wschodniej. Konflikt ten był niezwykle brutalny, a liczba ofiar rosła z każdym dniem. Amerykańscy żołnierze byli często narażeni na zasadzki ze strony wietnamskich partyzantów, co prowadziło do frustracji i desperacji w ich szeregach.
Operacja, w ramach której doszło do masakry, miała na celu zniszczenie sił partyzanckich w okolicy wioski My Lai w prowincji Quang Ngai. Żołnierze kompanii Charlie otrzymali rozkaz zaatakowania wioski, gdzie spodziewano się obecności Vietcongu. Jednakże kiedy żołnierze wkroczyli do wioski, nie napotkali żadnego oporu militarnego. Rozpoczęli wówczas systematyczną egzekucję mieszkańców, niszcząc domy, gwałcąc kobiety i nastoletnie dziewczynki oraz zabijając każdego, kto się pojawił. Żołnierze używali broni palnej, granatów i innego sprzętu wojskowego, by zniszczyć wszystko na swojej drodze.
Jedyny winny
William Laws Calley Jr. był jedyną osobą skazaną za udział w masakrze w My Lai a zarazem jedynym oficerem uznanym za winnego. Został skazany za 22 morderstwa i dostał karę dożywotniego więzienia. Jednak już po niespełna tygodniu został przeniesiony do aresztu domowego na skutek interwencji prezydenta Richarda Nixona. Ostatecznie po trzech i pół roku aresztu został całkowicie zwolniony. Proces Calleya rozpoczął się 17 listopada 1970 roku. Prokuratura wojskowa twierdziła, że porucznik rozkazał swoim ludziom celowo mordować nieuzbrojonych wietnamskich cywilów, mimo że jego żołnierze w ogóle nie byli pod ostrzałem wroga.
Niektórzy żołnierze odmawiali składania zeznań w roli świadków, powołując się na piątą poprawkę do konstytucji. Jeden z opornych, szeregowy Paul David Meadlo, któremu przyznano immunitet, został zobowiązany przez sędziego Reida W. Kennedy’ego do złożenia zeznań pod groźbą poniesienia kary za obrazę sądu. Meadlo zeznał, że gdy pilnował około trzydziestu mieszkańców wsi, podszedł do niego Calley i powiedział mu: „Wiesz, co z nimi zrobić”. Meadlo odebrał to jako rozkaz, by ich pilnować. Calley jednak wrócił 10 minut później i wpadł we wściekłość, gdy dowiedział się, że mieszkańcy wsi wciąż żyją. Cofnął się o około 20 stóp, sam otworzył do nich ogień i nakazał Meadlo dołączyć do niego.
Opowieść Meadlo znalazła potwierdzenie w zeznaniach kolejnych żołnierzy. Calley został obarczony winą nie tylko za zainicjowanie masakry, ale także za udział w niej jego podwładnych. Inny świadek, Leonard Gonzalez, opowiedział o znalezieniu siedmiu kobiet – wszystkie były nagie i martwe – zabitych kilkoma pociskami z granatnika M-79. Sam podsądny twierdził, że wykonywał tylko rozkazy swojego bezpośredniego przełożonego, kapitana Ernesta Mediny. Kwestią sporną jest, czy rozkaz ten został rzeczywiście wydany. Medina został oczyszczony ze wszystkich zarzutów.
Po odzyskaniu wolności resztę życia Calley spędził w dużej mierze z dala od blasku fleszy, żeniąc się i zakładając rodzinę. Osiedlił się najpierw w Columbus w stanie Georgia, a następnie w Gainesville na Florydzie. Inni dowódcy, którzy byli zaangażowani w wydarzenia w My Lai, nie ponieśli żadnych poważnych konsekwencji. W przemówieniu z 2009 roku Calley wyraził żal z powodu swojej roli w masakrze, choć nie okazywał żadnej skruchy w latach bezpośrednio po ataku na My Lai. Zmarł 28 kwietnia br. w wieku 80 lat.
Masakra była punktem zwrotnym w wojnie wietnamskiej, wywołując powszechny gniew. Poprzedziła stopniowe i ostatecznie całkowite wycofanie wojsk amerykańskich, co osłabiło pozycję Stanów Zjednoczonych w czasie zimnej wojny. Wydarzenia w My Lai miały też ogromny wpływ na społeczeństwo amerykańskie i sposób postrzegania przez nie wojny w Wietnamie. Stały się one symbolem brutalności wojny oraz jej strasznych skutków, co przyczyniło się do kwestionowania zasadności amerykańskiego zaangażowania w Indochinach.
W kulturze popularnej masakra w My Lai stała się tematem wielu książek, filmów i dokumentów, których autorzy poddawali surowej krytyce wydarzenia z 1968 roku i analizowali ich długoterminowe skutki. Jednym z najbardziej znanych dzieł jest książka „Four Hours in My Lai” autorstwa Michaela Biltona i Kevina Simsa, w której szczegółowo opisana jest sama masakra oraz późniejsze dochodzenie.
Andrzej Heyduk