Personel armii brytyjskiej po raz pierwszy przetestował wiązkę laserową zdolną do niszczenia celów z niezwykłą precyzją. Żołnierze przeprowadzili test nowej broni, firmy Raytheon, z pojazdu wojskowego, a eksperymentalnym celem był dron. Stanowi to wyraźny sygnał, że walka z dronami staje się coraz większym priorytetem dla zachodnich sił zbrojnych…
Eksperymentalna broń
Nowy rodzaj lasera, którego zadaniem jest niszczenie dronów, został wystrzelony z będącego na wyposażeniu armii brytyjskiej pojazdu opancerzonego Wolfhound w bazie Porton Down w Wiltshire. W czasie tego testu 15-kilowatowy laser zniszczył cele oddalone o ponad kilometr. Warto podkreślić, że przy każdym strzale z eksperymentalnej broni zużywa się minimalne ilości energii, co oznacza, że każda taka salwa kosztuje mniej więcej 50 centów. Eksperci wojskowi twierdzą, że laser tego rodzaju byłby znacznie tańszym sposobem na prowadzenie wojny niż używanie rakiet i kul.
Szczegóły dotyczące prób nowej broni laserowej pojawiły się mniej więcej w tym samym czasie, gdy brytyjski sekretarz obrony John Healey ogłosił zakup w ciągu następnej dekady szeregu nowych, coraz bardziej wyrafinowanych rakiet brytyjsko-francuskiej firmy zbrojeniowej MBDA. Umowa z MBDA, producentem rakiety Storm Shadow, wykorzystywanej przez Ukrainę, ma zapewnić szybsze i tańsze dostawy zaawansowanej broni do tego objętego wojną kraju.
Teoretycznie próby nowej broni laserowej mogą mieć duże znaczenie dla Ukrainy w jej walce z rosyjskim agresorem. Jednak wieści o teście nadeszły zaledwie tydzień po tym, jak premier Keir Starmer odrzucił prośbę prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego o możliwość stosowania rakiet Storm Shadow do rażenia celów na terytorium Rosji. Zełenski zwrócił się do brytyjskiego premiera, by ten zniósł ograniczenia dotyczące możliwości wykorzystywania przez Ukrainę rakiet dalekiego zasięgu podarowanych przez Wielką Brytanię. Apel ukraińskiego przywódcy nie przyniósł jednak rezultatu.
Storm Shadow to francusko-brytyjski pocisk manewrujący dalekiego zasięgu, wystrzeliwany z powietrza. Jest oparty na opracowanym we Francji pocisku manewrującym Apache. Głowica waży około 1300 kilogramów, ma maksymalną średnicę 48 centymetrów i rozpiętość skrzydeł rzędu trzech metrów. Ukraińskie siły zbrojne mają tę na swoim wyposażeniu broń, ale jej stosowanie jest kosztowne i skomplikowane. W tym kontekście brytyjski eksperyment z nową bronią laserową jest potencjalnie niezwykle interesujący dla Ukrainy, która codziennie zmaga się z atakami rosyjskich dronów.
DragonFire to brytyjska broń wykorzystująca ukierunkowaną energię laserową. Po raz pierwszy została zaprezentowana publicznie w 2017 roku podczas konferencji Defence and Security Equipment International (DSEI) w Londynie i jest opracowywana przez UK DragonFire. Oczekuje się, że wersja w pełni przetestowana wejdzie do użytku w 2027 roku na pokładach okrętów Royal Navy, w pojazdach opancerzonych armii brytyjskiej i samolotach myśliwskich RAF-u. Ale nie jest wykluczone, że broń ta znajdzie wcześniejsze zastosowanie w wojnie Ukrainy z Rosją.
Laserem w monetę
Produkcja nowej broni laserowej jest wynikiem kontraktów o wartości 100 milionów funtów z różnymi firmami, między innymi MBDA UK, QinetiQ, Leonardo, GKN, Arke, BAE Systems i Marshall Land Systems. Pierwsze próby miały się rozpocząć w 2018 roku, a rok później miała nastąpić publiczna demonstracja broni, jednak pandemia Covid-19 i problemy techniczne spowodowały opóźnienia. Ostatecznie w 2022 roku odbyły się pierwsze, niepubliczne testy w Szkocji.
Próby te potwierdziły zdolność DragonFire do śledzenia celów powietrznych i morskich z wyjątkowo dużą dokładnością. Następnie w listopadzie 2022 roku przeprowadzono próby, podczas których broń atakowała cele za pomocą lasera o dużej mocy. DragonFire „walczył” z celem powietrznym podczas ćwiczeń w Szkocji w styczniu 2024 roku. Przedstawiciele brytyjskiego ministerstwa obrony stwierdzili: „Zasięg DragonFire jest tajny, ale jest to broń celownicza i może trafić w każdy widoczny cel. Wymagana precyzja odpowiada trafieniu w monetę z odległości kilometra”.
DragonFire wykorzystuje pionierską w Wielkiej Brytanii technologię łączenia wiązek laserowych o dużej mocy. Jest to możliwe częściowo dzięki zastosowaniu dziesiątków włókien szklanych, choć pełna specyfikacja techniczna pozostaje tajna. Laser i powiązane z nim systemy celownicze, w tym kamera elektrooptyczna i drugi laser o niższej mocy do obrazowania i śledzenia, są zamontowane na specjalnej wieży. Według doniesień laser ma moc 50 kW i jest przeznaczony do obrony celów lądowych i morskich przed zagrożeniami takimi jak rakiety, drony i pociski moździerzowe.
Jeszcze do niedawna tego typu możliwości rażenia przeciwnika na polu walki były domeną filmów z gatunku science fiction. Jednak postępy technologiczne ostatnich lat spowodowały, że jest to nowa rzeczywistość militarna. Podobne systemy są rzekomo konstruowane w Rosji i w Chinach, ale żadne szczegóły na ten temat nie są znane.
Jeśli chodzi o brytyjskie testy, najbardziej zdumiewające jest to, iż DragonFire to broń, której produkcja jest wprawdzie kosztowna, ale jej rozmieszczenie i zastosowanie nie wymaga żadnych poważnych nakładów finansowych. Ponadto sprzęt tego rodzaju jest rozmiarowo bardzo niewielki, a zatem można go z powodzeniem zakamuflować lub ukryć. Dlatego właśnie ukraińskie siły zbrojne są niezwykle zainteresowane możliwością zastosowania tej broni w walce z Rosją.
Znawcy rzeczy są zdania, że nie może to nastąpić przed rokiem 2025, ale z drugiej strony pomyślny test przeprowadzony w Wielkiej Brytanii sugeruje, iż praktyczne zastosowanie tego rodzaju uzbrojenia nie jest już kwestią lat, a nawet miesięcy. Możliwe jest użycie tej broni w najbliższym czasie, choć jeśli do tego dojdzie, z pewnością nie będziemy początkowo o tym wiedzieć.
Krzysztof M. Kucharski