W nocy z czwartego na piątego czerwca 1968 roku senator Robert F. Kennedy – goszczący w Los Angeles jako kandydat Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich – przemawiał do wolontariuszy. W hotelu Ambassador panował ścisk i było sporo zamieszania. Po skończeniu przemówienia wieńczącego jego zwycięską kampanię w prawyborach w Kalifornii, RFK opuścił salę. Nie poszedł jednak zwykłą trasą przez recepcję, lecz skierował się do hotelowej kuchni. Nagle padły strzały. Trzy kule ugodziły Roberta Kennedy’ego...
Zemsta Palestyńczyka
Strzałów padło jednak więcej, bo w sumie aż trzynaście. Senatora w stanie krytycznym odwieziono natychmiast do szpitala. Lekarzom udało się nawet przywrócić akcję serca, jednak rano następnego dnia podano komunikat o śmierci Roberta Kennedy’ego. Zamachowca ujęto zaraz po oddaniu przez niego strzałów. Był nim urodzony w 1944 r. w Jerozolimie Palestyńczyk z jordańskim obywatelstwem – Sirhan Sirhan.
Wydawało się, że kulisy tej zbrodni będą proste do ustalenia. Samotny zamachowiec strzelał do swojej ofiary z bliskiego dystansu i na oczach licznych świadków. Został aresztowany na miejscu zbrodni i znaleziono przy nim opróżniony rewolwer. Sirhan twierdził, że zastrzelił senatora w pierwszą rocznicę wybuchu wojny sześciodniowej na Bliskim Wschodzie. Działał rzekomo w akcie zemsty za poparcie, jakiego Bobby Kennedy udzielił rządowi izraelskiemu.
W styczniu 1969 roku Sirhan Sirhan został uznany winnym zabójstwa i skazany na karę śmierci. Kiedy jednak w 1972 roku zniesiono w Kalifornii najwyższy wymiar kary, zamieniono mu wyrok na dożywotnie więzienie. Pomimo siedemnastu kolejnych apelacji, kierowanych w latach późniejszych przez adwokatów Palestyńczyka do różnych komisji, nie zmieniono już w żaden sposób wyroku. W roku 2022 gubernator Kalifornii Gavin Newsom odrzucił jego prośbę o ułaskawienie.
Fałszywy zabójca?
Dwójka adwokatów Sirhana Sirhana, William Pepper i Laurie Dusek, walczyła przez lata o to, by Palestyńczyk został zwolniony z więzienia. Ich argumentacja była dość zaskakująca. Prawnicy twierdzili, że Sirhan Sirhan nie tylko nie strzelał do Kennedy’ego, lecz został przez kogoś „zaprogramowany”. Ich zdaniem miał pojawić się na miejscu tych zdarzeń tylko po to, by odwrócić uwagę od prawdziwego zamachowca.
W 2012 roku Pepper i Dusek złożyli w sądzie federalnym wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. W dokumencie tym stwierdzali, iż wykluczają także możliwość, by zabójcą senatora był prywatny ochroniarz Thane Eugene Cesar, który w czasie strzelaniny znajdował się tuż za Robertem Kennedym i miał przy sobie broń. Tymczasem przez wiele lat zwolennicy różnych teorii spiskowych utrzymywali, że to właśnie Cesar oddał do senatora dwa strzały z bliskiej odległości, podczas gdy Sirhan Sirhan strzelał po ścianach.
Kiedy w hotelowej kuchni rozległy się pierwsze strzały, Cesar wyjął swój rewolwer, ale – jak sam potem zeznał – nie oddał ani jednego strzału. Jego broń nigdy nie została zbadana przez prowadzących śledztwo, a zatem nie wiadomo, czy mówił on prawdę.
Tajemniczy spisek
Pepper i Dusek twierdzili, że Cesar rzeczywiście nie strzelał, ale mógł być uczestnikiem spisku, w wyniku którego Robert Kennedy został zamordowany. W liście wysłanym w 2012 r. do stacji CNN Pepper utrzymywał, że jest w posiadaniu materiału dowodowego, którego nie może wyjawić, a który potwierdza niewinność Sirhana Sirhana. Jego zdaniem informacje te mogły uzasadnia zwolnienie skazanego.
Cesar wielokrotnie zaprzeczał, by miał cokolwiek wspólnego z zamachem na Roberta Kennedy’ego. Ponieważ plotki na temat rzekomego spisku nie dawały mu spokoju, wyjechał nawet na jakiś czas ze Stanów Zjednoczonych i osiedlił się na Filipinach.
Pepper i Dusek argumentowali, iż w czasie procesu Sirhana Sirhana doszło do poważnych nieprawidłowości. W sądzie zaprezentowano rzekomo „zastępcze kule”, a nie te, które w istocie ugodziły senatora Roberta Kennedy’ego.
Kamala Harris, ówczesna prokurator generalna Kalifornii (dziś wiceprezydent USA), stwierdziła jednak, że wniosek złożony w 2012 roku przez prawników w sądzie był bezzasadny. Jej zdaniem podstawą procesu Sirhana Sirhana nie były analizy balistyczne, lecz to, iż został on zatrzymany w chwili, gdy w obecności licznych świadków strzelał do Roberta Kennedy’ego.
Nagranie Pruszynskiego
Sam moment zamachu na Roberta Kennedy’ego nie został utrwalony na żadnym zapisie wideo ani też w postaci zdjęć. Jednak istnieje jeden zapis dźwiękowy. Reporter Stanislaw Pruszynski znajdował się w odległości ok. 12 metrów od miejsca, w którym rozległy się strzały. Miał przy sobie magnetofon kasetowy i nie wiedział, że zapomniał wyłączyć w nim mikrofon. Tym samym odgłosy strzelaniny zostały utrwalone na taśmie, ale nagranie to zostało odnalezione dopiero w roku 2004 przez reporterów telewizji CNN.
Zapis na kasecie magnetofonowej został skrupulatnie przeanalizowany przez uznanego eksperta, Philipa van Praaga. Zdaniem Peppera z analiz tych wynika jednoznacznie, iż strzelano z dwóch różnych rewolwerów. Sirhan Sirhan oddał w sumie osiem strzałów, bo tyle miał kul w swojej broni, a ktoś inny – następne pięć. Ponadto analiza van Praaga zdawała się wykazywać, że ktoś oddał pięć dodatkowych strzałów z zupełnie innego kierunku niż Sirhan Sirhan oraz z bliższej odległości. Zdaniem Peppera w tym kontekście nieodparcie nasuwa się wniosek, że do Roberta Kennedy’ego strzelała jakaś inna osoba.
Nagranie Pruszynskiego jest jedynym zapisem, na którym utrwalone zostały odgłosy strzałów. Nigdy nie znaleziono żadnych innych materiałów tego rodzaju. Pepper i Dusek argumentowali, że nagranie potwierdza, iż żadna z kul wystrzelonych przez Sirhana nie ugodziła Kennedy’ego. Niektóre trafiły w ścianę, a dwie zraniły niegroźnie inne osoby. Zwracali też uwagę na fakt, że świadkowie, nawet ci, którzy w czasie procesu zeznawali na korzyść prokuratury, są zgodni co do tego, że Sirhan Sirhan znajdował się w odległości mniej więcej 2 metrów od Kennedy’ego i strzelał w jego kierunku w linii niemal idealnie poziomej. Tymczasem rany odniesione przez senatora zdają się sugerować, że został on ugodzony przez kule wystrzelone pod znacznym kątem, od dołu, przez kogoś znajdującego się tuż za politykiem.
Kozioł ofiarny?
Istnieje jeszcze inny problem z teorią, że to Sirhan Sirhan śmiertelnie ranił senatora Kennedy’ego. Po oddaniu dwóch pierwszych strzałów Palestyńczyk wdał się w szamotaninę z ludźmi, którzy próbowali go obezwładnić, a zatem kolejne strzały padły dość przypadkowo i zapewne były mało precyzyjne. Następnie przez całe lata trwały spory o to, ile w sumie padło strzałów. Od czasu odnalezienia nagrania Pruszynskiego wiadomo już na pewno, że było ich trzynaście. Zagadką pozostaje tylko tożsamość drugiego strzelającego.
Po aresztowaniu w 1968 roku Sirhan Sirhan był oczywiście wielokrotnie przesłuchiwany. Twierdził wtedy uporczywie, że nic z całego wydarzenia nie pamięta. Jego adwokaci wyjaśniali ten fakt posługując się dość zaskakującą argumentacją. Twierdzili mianowicie, iż Palestyńczyk został przez kogoś poddany praniu mózgu i wysłany do hotelu Ambassador w celu zamaskowania prawdziwego sprawcy zamachu.
W 2008 roku prawnicy zatrudnili profesora Harvardu Daniela Browna, specjalizującego się w badaniach nad ludzką pamięcią, któremu pozwolono na ponowne przesłuchanie skazanego. W czasie tych przesłuchań, które w sumie trwały 60 godzin, Sirhan Sirhan po raz pierwszy przyznał, że kiedy strzelał do Kennedy’ego, był absolutnie przekonany o tym, iż znajduje się na strzelnicy i strzela do okrągłych tarcz. A do hotelu miał zostać rzekomo zwabiony przez jakąś tajemniczą kobietę ubraną w suknię w grochy. Sirhan Sirhan potwierdził również, że słyszał odgłosy innych strzałów a nawet widział przed sobą towarzyszące tym wystrzałom błyski.
Adwokaci Sirhana Sirhana uznali na tej podstawie, że ich klient nie zabił Roberta Kennedy’ego ani nawet go nie zranił, a był jedynie dobrze zaprogramowanym kozłem ofiarnym. W złożonym w sądzie wniosku twierdzili, że rzekoma motywacja, którą zdaniem oskarżycieli miał się kierować skazany, „nie ma większego sensu”, ponieważ opiera się na czystych spekulacjach, a te nigdy nie zostały potwierdzone.
Teorie spiskowe
Tezy przedstawione przez Peppera i Dusek nie były pierwszą próbą alternatywnego wyjaśnienia okoliczności śmierci Roberta Kennedy’ego. W roku 2006, a więc już po odnalezieniu nagrania Pruszynskiego, brytyjska telewizja nadała film dokumentalny, z którego wynikało, iż zamach był dziełem trzech agentów CIA. Funkcjonariusze ci rzekomo byli obecni w czasie, gdy padały strzały do senatora, choć nie mieli żadnych powodów, by znajdować się wówczas w hotelu Ambassador. Tym bardziej że z dokumentów wynikało, iż oficjalnie przebywali wtedy w Azji.
Brytyjski dokument zawierał tezę, że agentami tymi byli ludzie, którzy w 1963 roku uczestniczyli w nieudanej próbie inwazji na Kubę. Shane O’Sullivan z BBC dotarł do wypowiedzi jednego z tych agentów, w której przyznaje się on do obecności w miejscach obydwu zamachów na braci Kennedych. Jednak adwokaci Sirhana Sirhana odrzucili tę teorię, uważając ją za „bardzo mało prawdopodobną” i nie popartą żadnymi rzetelnymi dowodami.
W tym samym roku w kinach pojawił się film Emilio Esteveza pt. „Bobby”, który opowiada o ostatnich godzinach życia kandydata na prezydenta. Jednak dzieło to zostało przyjęte niezbyt przychylnie. Film nie wnosi w zasadzie niczego nowego, jeśli chodzi o wyjaśnienie okoliczności, w jakich Robert Kennedy został zamordowany.
Największa zagadka
Ponieważ teza o dwóch osobach strzelających do prezydenckiego kandydata wydaje się mieć dość solidne podstawy, nasuwa się pytanie: kto oprócz Sirhana Sirhana mógłby chcieć zgładzić Roberta Kennedy’ego? Faktem jest, że RFK miał niemało wrogów. Można było do nich zaliczyć Jimmy’ego Hoffę, szefa związku zawodowego transportowców, którego Robert Kennedy, jako członek senackiej komisji i prokurator generalny USA, podejrzewał o związki z mafią. Kennedy doprowadził w 1964 roku do wsadzenia Hoffy za kratki, a ten rzekomo poprzysiągł zemstę.
Na liście wrogów można też było umieścić zwolenników segregacji rasowej. Robert Kennedy gorąco popierał działania Martina Luthera Kinga i doprowadził do podpisania przez prezydenta Johnsona w 1964 roku ustawy o równouprawnieniu rasowym, co dla wielu mieszkańców południa kraju było nie do przyjęcia. Wreszcie zagorzałym przeciwnikiem senatora był także sam prezydent Lyndon B. Johnson, ponieważ RFK bezpardonowo krytykował jego działania w obliczu wojny w Wietnamie. Zwolennicy prezydenta Johnsona z Partii Demokratycznej zarzucali nawet senatorowi Kennedy’emu, że chce doprowadzić do rozłamu ich ugrupowania.
Wrogów było zresztą znacznie więcej, ale nikt nie wie, czy ich nienawiść do Roberta Kennedy’ego była na tyle silna, by mogła doprowadzić do zorganizowania spisku. Faktem jest, że RFK zginął tuż po zwycięstwie w prawyborach w Kalifornii i wszystko wskazywało na to, że uzyska nominację prezydencką swojej partii. Oceniano też, że miałby duże szanse na sukces w starciu z kandydatem republikanów. W hotelu Ambassador zgładzono więc być może przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Jedną z największych zagadek dotyczących tego pamiętnego zamachu jest to, że Robert F. Kennedy został zastrzelony w hotelowej kuchni, gdzie w ogóle go miało nie być. Kiedy i w jaki sposób o tak dziwnej trasie wyjścia z hotelu Ambassador dowiedzieli się zatem zamachowcy?
Andrzej Malak