Przebywająca na Kos matka zamordowanej 27-letniej Polki kompletnie się załamała, kiedy policja zidentyfikowała jej córkę - powiedziała PAP Anna Rapesi, tłumaczka od 30 lat mieszkająca na wyspie.
Jak podkreśliła, matce zamordowanej Polki nie pokazano ciała córki. „Byłam przy tym, kiedy poinformowano ją, że przy córce znaleziono pierścionek, który pani Natalia wcześniej opisała” – dodała tłumaczka.
„Pani Natalia wówczas się kompletnie załamała. Wydaje mi się, że do samego końca miała nadzieję, że to nie ciało jej dziecka” – powiedziała Anna Rapesi.
Zadzwoniono do niej z greckiej prokuratury z prośbą o zapewnienie tłumaczenia zeznań partnera Anastazji. „To nie było oczywiście przesłuchanie w roli podejrzanego, ale zwyczajne zeznania związane ze śledztwem” – podkreśliła.
Partner był cały czas w towarzystwie matki Anastazji. Później, podczas pobierania próbek DNA na policji w Kos, Anna Rapesi odgrywała rolę tłumaczki matki ofiary.
„Była w straszliwym stanie psychicznym, podobnie zresztą jak partner Anastazji” – dodała Rapesi.
Zachowanie Greków podczas czynności było ostrożne i pełne współczucia – podkreśliła tłumaczka. „W restauracji, do której zawieźliśmy ich na obiad, kelnerka aż się popłakała” – dodała.
Z Kos Marcin Furdyna (PAP)