Pożary w Kanadzie znów przybierają na sile, a władze Quebecu ostrzegają, że mogą potrwać całe lato. Pogarsza się sytuacja w prowincji Alberta, gdzie nakazano kolejne ewakuacje. W całym kraju jest 426 aktywnych pożarów - podaje w niedzielę francuski dziennik "Ouest France".
Miasto Edson w Albercie jest ewakuowane po raz drugi od maja. W pewnych miejscach w Albercie ogień jest tak potężny, że zastępy strażaków musiały się wycofać - przekazała francuska telewizja BFMTV
Zagrożonych ewakuacją jest wiele innych miejsc, w tym w Quebecu, gdzie ewakuowano już ponad 13 tys. osób. Minister bezpieczeństwa publicznego prowincji François Bonnardel oznajmił w sobotę, że sytuacja na północnym zachodzie jest nadal bardzo trudna. "Po raz pierwszy w historii Quebecu musi my walczyć z tyloma pożarami (...). Walka z nimi potrwa naszym zdaniem całe lato" - dodał Bonnardel.
Pożary lasów rozprzestrzeniły się w piątek w zachodniej prowincji Kanady - Kolumbii Brytyjskiej, podczas gdy wciąż nie udało się ugasić ognia trawiącego lasy w położonym na wschodzie Kanady Quebecu.
Według Kanadyjskiego Międzyagencyjnego Centrum Pożarów Lasów (CIFFC) w tym roku doszło już do 2372 pożarów, które spopieliły 4,3 miliony hektarów; około 15 razy więcej niż wynosiła średnia roczna w ciągu ostatniej dekady. Chociaż pożary są częstym zjawiskiem w Kanadzie, nietypowe jest to, że obecnie występują one jednocześnie na wschodzie i zachodzie, co ogranicza możliwości straży pożarnej i podsyca obawy o konsekwencje zmian klimatycznych.(PAP)