Dwie łodzie przemytnicze rozbiły się w sobotę wieczorem w pobliżu Black's Beach w San Diego; zginęło co najmniej osiem osób, pasażerowie jednej z łodzi najprawdopodobniej dotarli na brzeg, ale ich los nie jest znany - poinformowało "San Diego Union-Tribune" na podstawie informacji z lokalnej policji.
Łódź przemytnicza z ośmioma lub dziesięcioma migrantami wywróciła się u wybrzeża Black’s Beach w rejonie Torrey Pines w sobotę późnym wieczorem, osiem z nich zmarło; druga łódź z ośmioma osobami dotarła do brzegu, ich los nie jest znany - podała policja.
Ratownicy dowiedzieli się o incydencie, gdy kobieta z łodzi, która dopłynęła, zadzwoniła pod numer alarmowy 911 około godz. 11.30 pm czasu lokalnego i powiedziała, że druga łódź się wywróciła i ludzie są w wodzie. Według policji w San Diego, kobieta powiedziała dyspozytorowi, że przypłynęła łodzią do Stanów Zjednoczonych z Meksyku, jej zdaniem na obydwu łodziach było 15 osób.
Dyspozytor użył współrzędnych GPS z telefonu komórkowego kobiety, aby wskazać lokalizację incydentu.
Stanowi i miejscy ratownicy, strażacy, policja San Diego, a także funkcjonariusze Służby Celnej, Straży Przybrzeżnej Stanów Zjednoczonych i policji UCSD wyruszyli na plażę, ale gęsta mgła i przypływy utrudniały poszukiwania, relacjonuje "San Diego Union-Tribune".
„Po kilkuset metrach ratownicy na plaży dotarli do suchego piasku, a następnie znaleźli martwe ciała i dwie przewrócone łodzie rozrzucone na obszarze około 400 metrów” – czytamy w oświadczeniu Departamentu Ratownictwa w San Diego. „Znaleziono także kilka kamizelek ratunkowych i beczek z paliwem”.
Ratownicy znaleźli siedem ciał, a ósme zostało odkryte przez załogę helikoptera. Jak poinformowały władze, zwłoki zostały wyciągnięte z wody i przekazane Okręgowemu Urzędowi Medycyny Sądowej w celu ustalenia tożsamości.
Gęsta mgła utrudniała poszukiwania przez noc, ale helikoptery straży przybrzeżnej i ratownictwa przeciwpożarowego San Diego oraz kuter straży przybrzeżnej przeczesują obszar w poszukiwaniu pozostałych ofiar - informuje "San Diego Union-Tribune".
Rzecznik Straży Granicznej powiedział gazecie, że nie ma informacji o incydencie i dodał, że nie wie o nikim zatrzymanym na miejscu zdarzenia.(PAP)