Premier Wielkiej Brytanii Liz Truss złożyła we wtorek na ręce króla Karola III rezygnację z funkcji, którą pełniła zaledwie przez siedem tygodni - krócej niż jakikolwiek brytyjski premier w historii.
"Wielce Szanowna poseł Elizabeth Truss dziś rano miała audiencję u Króla i złożyła rezygnację z roli premiera i pierwszego lorda skarbu, którą Jego Wysokość łaskawie przyjął" - napisano w krótkim komunikacie Pałacu Buckingham.
Tuż po tym monarcha przyjmie na audiencji następcę Truss w roli lidera rządzącej Partii Konserwatywnej i premiera, Rishiego Sunaka.
We wtorek rano Truss po raz ostatni przewodniczyła posiedzeniu rządu, podczas którego podziękowała ministrom za wsparcie i podkreśliła, że mimo krótkiego okresu sprawowania władzy rząd odniósł pewne znaczące sukcesy, jak zamrożenie cen energii oraz obniżenie składek na ubezpieczenie społeczne. Następie wygłosiła pożegnalne przemówienie na Downing Street, gdzie również mówiła o tych osiągnięciach, a także wyraziła przekonanie, że Wielka Brytania musi mieć odwagę, by podejmować śmiałe decyzje - w tym obniżać podatki.
Truss ogłosiła rezygnację w miniony czwartek, gdy stało się jasne, że nie jest w stanie realizować swojego programu gospodarczego i rośnie liczba posłów z jej własnej partii, którzy chcieli jej odwołania. Ogłoszony przez jej ministra finansów Kwasi Kwartenga program szeroko zakrojonych cięć podatkowych został fatalnie przyjęty przez rynki finansowe, bo miał zostać sfinansowany przez zwiększenie zadłużenia kraju, a także przez opinię publiczną, bo w czasach kryzysu związanego ze wzrostem kosztów utrzymania na cięciach najwięcej zyskać mieli najlepiej zarabiający. Sytuacji nie uratowało odwołanie Kwartenga, a jego następca Jeremy Hunt wycofał niemal wszystkie ogłoszone przez jego poprzednika decyzje.
Do tej pory najkrócej rządzącym brytyjskim premierem był George Canning, który w 1827 r. zmarł w 119. dniu sprawowania urzędu.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)