W kondukcie z trumną zmarłej królowej Elżbiety II, który przeszedł w środę przez Londyn, poszło 500 brytyjskich żołnierzy. Przemarsz ćwiczono od czterech dni. Konie, które wzięły udział w ceremonii uczono, by nie reagowały na płacz żałobników, hałasy i rzucane na nie flagi i kwiaty.
Przez ostatnie cztery dni wojskowi nieustannie ćwiczyli przemarsz, wielu z nich prawie nie spało - napisał dziennik "The Guardian". Kondukt przeszedł z Pałacu Buckingham do Pałacu Westminsterskiego. Za lawetą armatnią z trumną królowej szli król Karol III i inni członkowie rodziny królewskiej.
Pochód przeszedł powolnym, żałobnym tempem, bębniarze wybijali rytm 75 uderzeniami na minutę.
Tak wolne tempo będzie szczególnym wyzwaniem dla koni, których naturalny krok jest nieco szybszy niż ludzki i to takie tempo jest zazwyczaj utrzymywane podczas naszych parad - wyjaśnia sierżant Tom Jenks, który jechał na koniu ciągnącym lawetę z trumną.
Do konduktu wybrano konie o czarnym umaszczeniu i spokojnym temperamencie. Zwierzęta dodatkowo ćwiczono, imitując warunki, na które będą narażone podczas przemarszu, czyli hałasy i tłumy płaczących, rzucających w orszak kwiaty i flagi żałobników.
Żołnierze równolegle przygotowują się do jeszcze większej parady podczas poniedziałkowego pogrzebu królowej. W tym orszaku ma wziąć udział 4500 wojskowych i będzie to największe tego typu parada w naszych czasach - zaznacza "The Guardian".(PAP)