Niebawem do Polski przybędzie z dwudniową wizytą prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama. Zapewne w programie znajdzie się także zwiedzanie Warszawy. Niestety, gospodarze nie będą mogli się pochwalić ważnym akcentem dokumentującym tradycyjne więzi przyjaźni polsko-amerykańskiej, jakim był Pomnik Wdzięczności Ameryce dłuta Xawerego Dunikowskiego. Wystawił go w 1922 roku w sercu stolicy naród polski, przy Skwerze Hoovera, specjalnie tak nazwanym dla uhonorowania jednego z najbardziej dla nas zasłużonych Amerykanów.
Polski dowód wdzięczności Ameryce rozleciał się w 1930 roku i do dziś nie ma w Polsce siły, aby go odtworzyć. Apelowali o to m.in. Jan Karski i Jan Nowak-Jeziorański. Groch o ścianę. Znaleziono natomiast sposoby na ulokowanie w Warszawie… kopii paryskiego pomnika Charlesa De Gaulle’a i kopii waszyngtońskiego pomnika Tadeusza Kościuszki. Sprawa jest kuriozalna.
Towarzystwo Jana Karskiego dobrze znane z wielu działań upamiętniających swego patrona, m.in. poprzez Nagrody Orła, rozpoczęło w 2009 roku akcję mającą na celu zakończenie skandalu związanego z przywracaniem tego monumentu. Dotąd bez powodzenia.
– Podczas któregoś ze spotkań z Janem Karskim, profesor wiele opowiadał mi o Herbercie Hooverze – wspomina prezes Towarzystwa Jana Karskiego, senator V kadencji Kazimierz Pawełek. – Uważał go za największego przyjaciela, jakiego Polska miała w elitach amerykańskich, a już na pewno w Białym Domu. Wspominał zaangażowanie Hoovera w odzyskanie niepodległości Polski, a potem jego heroiczna akcję pomocy dla naszego kraju, przede wszystkim dla milionów cierpiących z głodu i epidemii polskich dzieci. Nic dziwnego, że o Hooverze uczono w szkołach piosenek, otrzymał honorowe obywatelstwo Rzeczypospolitej i skwer swego imienia, na którym wystawiono Ameryce pomnik. Podczas swych podróży do Polski, Jan Karski kilkakrotnie apelował o przywrócenie tego monumentu.
Autorem Pomnika Wdzięczności Ameryce był 47-letni wówczas Xawery Dunikowski, który powrócił z Francji i objął profesurę w krakowskiej ASP. Była to kobieca alegoria Ameryki trzymająca na ramionach dwójkę dzieci, co miało być z kolei nawiązaniem do akcji Hoovera. Odsłonięciu pomnika towarzyszyły tłumy warszawian, które zapełniły Krakowskie Przedmieście. To z niego wyodrębniono Skwer Hoovera, który stał się wkrótce ulubionym miejscem spacerowym.
Niestety monument wykonany był z byle jakiego materiału. Nie dość że z piaskowca, to jeszcze słabego gatunku. Dunikowski chciał sprowadzać włoski marmur, ale presja czasu i polityki okazały się silniejsze niż efekt artystyczny. Pomnikowej Ameryce szybko wietrzała kamienna uroda kobieca. Przemieniała się w bezkształtne monstrum. Warszawa zaczęła stroić sobie żarty z pomnika i „wdzięczności” jaka miał wyrażać. W 1930 roku, by nie potęgować wrażenia kompromitacji, rozebrano go pozostawiając jedynie fontannę, na środku której stał.
Pomnik miał zostać odtworzony i wrócić na swoje miejsce. Jednak żaden z planowanych terminów (m.in. 1932, 35, 38) nie został dotrzymany. Przebywający w Warszawie w 1946 roku Herbert Hoover mógł jedynie pooglądać sobie miejsce po pomniku i sfotografować się w jego miejscu.
– Mamy tę fotografię w naszych archiwaliach – mówi dyrektor Zbiorów Europejskich Instytutu Hoovera dr. Maciej Siekierski – Ilekroć ją oglądam czuje wstyd, że Polska nie potrafiła zdobyć się na przywrócenie pomnika. Rozumiem, że za PRL-u to było niemożliwe politycznie, ale przecież od 1989 roku jest podobno nowa Polska pozostająca w strategicznym sojuszu z Ameryką…
Dyrektor Siekierski w 1992 roku, w 7o. rocznicę odsłonięcia pomnika i nadania imienia Skwerowi Hoovera, doprowadził do ustawienia w tym miejscu pamiątkowego kamienia ze stosowną inskrypcją. Miejsce to odwiedzał podczas swych pobytów w Warszawie także Jan Karski. W 2004 roku kwiaty składał tu, w towarzystwie ambasadora USA Victora Ashe’a, prezydencki wnuk Herbert Hoover III. Wyraził wtedy nadzieję, że może dożyje czasu, gdy pomnik, który mógł podziwiać jego wielki dziadek, i któremu przywrócenie monumentu władze polskie parokrotnie obiecywały, zostanie odtworzony. Niestety nie dożył. Zmarł w lutym ubiegłego roku w wieku 82 lat.
Dr. Siekierski dodaje: „Jana Karskiego łączyła z Herbertem Hooverem specjalna więź. Nie tylko podziwiał bohaterskiego emisariusza Polski Podziemnej, ale po wojnie powierzył mu specjalne zadanie. Z upoważnienia Hoovera, Karski jeździł po świecie i przejmował dla Instytutu archiwa placówek dyplomatycznych krajów europejskich, które zostały wtrącone w sowiecką dominację. Były to przede wszystkim zasoby ambasad i konsulatów polskich, ale także czechosłowackich, litewskich, łotewskich, estońskich itd. Karski ratował historię, która mogła w tamtym czasie przetrwać tylko w takiej placówce jak Instytut Hoovera, założony przez jego fundatora w 1919 roku, a który jest dziś największą prywatną placówką historyczną na świecie.
Nic dziwnego, że Jan Karski upominał się o Pomnik Wdzięczności Ameryce na Skwerze Hoovera w Warszawie. Nie dożył jego ponownego odsłonięcia. Nie dożył też, apelujący o to samo po śmierci Karskiego, inny prominentny przedstawiciel emigracji niepodległościowej Jan Nowak-Jeziorański.
Towarzystwo Jana Karskiego postanowiło działać. Do ówczesnych marszałków Sejmu i Senatu RP Bronisława Komorowskiego i Bogdana Borusewicza został skierowany apel, aby w końcu położyć kres kompromitacji pomnikowej.
Powołany został także Społeczny Komitet Odbudowy Pomnika na czele z wicemarszałkiem Sejmu Stefanem Niesiołowskim i honorowym patronatem legendarnego amerykańskiego generała polskiego pochodzenia Edwarda Równego. Komitet zaapelował do prezydent Warszawy o podjęcie kroków w celu odtworzenia monumentu.
Po paru miesiącach, Hanna Gronkiewicz-Waltz odpowiedziała, że nie widzi takiej możliwości w związku z „dużym nasyceniem tej okolicy innymi pomnikami”. Ma na myśli figurę Matki Boskiej Passawskiej i pomnik Adama Mickiewicza. Tyle tylko, że stoją one tam od XVII i XIX wieku i z Pomnikiem Wdzięczności, kiedy tam był, komponowały się dobrze. Pani prezydent dodaje, że może kiedyś taki pomnik powstanie, ale z dala od centrum, na przykład w… Parku Skaryszewskim i po rozpisaniu… nowego konkursu na zupełnie nowy monument „o nowym kształcie i nasycony nowymi treściami”.
Poproszony przez nas o komentarz Longin Komołowski, prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” mówi:
– Idei odtworzenia Pomnika Wdzięczności, który stał notabene na skwerze przed gmachem, gdzie dziś mieści się siedziba Stowarzyszenia Wspólnota Polska można jedynie przyklasnąć z entuzjazmem. Także z poczuciem pewnego zażenowania, że piękna idea podziękowania Stanom Zjednoczonym za to co uczyniły dla przywrócenia niepodległości Polski w 1918 roku oraz pomocy w trudnych latach dwudziestych, która znalazła wyraz w pomniku, nie została odtworzona. Wielką postacią był także sam organizator pomocy dla Polski, późniejszy prezydent Stanów Zjednoczonych, Herbert Hoover, honorowy obywatel Rzeczypospolitej i postać w niej kultowa. Tu nie ma o czym debatować tylko zmierzać szybko do naprawienia sytuacji, jak chwały nam nie przynosi. Ma to znacznie także dla Polonii amerykańskiej, wielokrotnie śpieszącej ojczyźnie z pomocą w chwilach potrzeby i wyzwań historycznych.
Rzecznicy odbudowy pomnika nie zamierzają składać broni i chcą sprawą zainteresować osobiście prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Trudno się dziwić. Nieobecność tego pomnika nie znajduje jakiegokolwiek uzasadnienia, a dla wizerunku polskiej wdzięczności okazywanej Ameryce swoim jest po prostu rujnująca. Chyba, że uznamy udział Stanów Zjednoczonych w odzyskaniu niepodległości w 1918 roku za marginalny, a akcję Herberta Hoovera pomocy Polsce wkrótce potem za błahą. A te właśnie akty przyjaźni o solidarności i przyjaźni z Ameryki z Polską pomnik upamiętniał. Są natomiast w stolicy pomniki eksponujące wdzięczność Armii Czerwonej za to co dla nas zrobiła w 1945 roku.
Podczas gdy w Warszawie są ustawiane w świetnych lokalizacjach kopie zagranicznych pomników De Gaulle’a i Kościuszki, od lat panuje niemoc w odtworzeniu rodzimego pomnika znakomitego polskiego rzeźbiarza Xaverego Dunikowskiego poświęconego amerykańskiemu dziełu przywracania Polski na mapę Europy.
Kierując do Stanów Zjednoczonych liczne oczekiwania, choćby w sprawie tarczy antyrakietowej i obecności amerykańskich wojsk w Polsce czy zniesienia wiz, warto być może uważnie spojrzeć we własne lustro.
Waldemar Piasecki, Nowy Jork
Zobacz materiał Polskiej Kroniki Filmowej z wizyty Herberta Hoovera w Warszawie w 1946 roku:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=1gi_nZ2k9Wk&feature=player_embedded[/youtube]