Ocena i pamięć potomnych o wielu postaciach historycznych jest determinowana przez jedno lub garść ważnych wydarzeń, zwłaszcza jeśli jest to wydarzenie oceniane negatywnie.
W takiej sytuacji często poprzednie lub późniejsze dokonania idą w cień, bowiem pamięta się tylko o tym jednym, nieszczęsnym wydarzeniu. Jedną z takich osób, która powszechnie kojarzy się raczej negatywnie, jest Herbert Clark Hoover. Za jego prezydentury rozpoczął się Wielki Kryzys – i mimo podejmowanych prób nie udało mu się tego kryzysu zażegnać. Z jego nazwiskiem kojarzą się raczej dramaty, które dotknęły miliony Amerykanów i ich przedsiębiorstw w tym okresie oraz zdjęcia bezrobotnych, koczujących w slumsach, niż przede wszystkim pomoc, jaką dzięki niemu uzyskało młode państwo polskie – czego wyrazem było nazwanie, jeszcze za życia, skwery jego imieniem i ufundowanie pamiątkowego obelisku.
Pierwszy kontakt Hoovera z kulturą polską nie był szczególnie fortunny – w latach 90. XIX w., w czasach studenckich, organizował koncerty – jednym z zaproszonych muzyków był Ignacy Jan Paderewski. Niestety, władze uczelni ogłosiły w dniu planowanego koncertu święto – Hooverowi udało się błyskawicznie zorganizować przeniesienie koncertu do innego miasta, niemniej jednak nie udało się zapewnić spodziewanej liczby publiczności. W efekcie Paderewski musiał zadowolić się jedynie połową umówionego honorarium, co i tak pochłonęło całość przychodów z koncertu. Rozstanie niefortunnego organizatora i muzyka przebiegło jednak w miłej, wręcz żartobliwej atmosferze.
Hoover miał szczęście w życiu zawodowym – był inżynierem geologiem, dzięki czemu stał się bogatym człowiekiem. Był zatrudniony jako specjalista w poszukiwaniu złota i innych cennych kopalin – i znajdował je, a także opracowywał i wdrażał technologie wydobywania ich. Pracował zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Australii i Chinach (gdzie przez miesiąc kierował budową barykad w oblężonym przez bokserów Ticncinie.
Pierwszy raz zawitał na polskie ziemie w 1913 r., ale dopiero wybuch I wojny światowej spowodował jego większe zaangażowanie w sprawy polskie. Ponieważ był nie tylko świetnie prosperującym i zbijającym fortunę inżynierem, ale również kwakrem, postanowił – wobec toczącej się w Europie wojny – zająć się działalnością charytatywną. Pomógł ewakuować z ogarniętej pożogą wojenną Europy 120,000 Amerykanów – zorganizował półtysięczną grupę ochotników, zajmujących się dystrybucją ubrań, żywności, biletów na parowce i innych artykułów pierwszej potrzeby.
Później stanął na czele zorganizowanego przez siebie Komitetu Pomocy Belgii – organizacji powołanej dla niesienia pomocy niewinnym ofiarom wojny w Belgii. Komitet ten stał się prywatną, ale niezależną organizacją, dysponującą własnymi statkami, kolejami i olbrzymim budżetem. Ponad czterdzieści razy Hoover podróżował z Londynu do Berlina, rozmawiając z władzami cesarskich Niemiec na temat zgody na pomoc transportu żywności dla głodującej ludności cywilnej. W 1915 r. uzyskał zgodę niemieckiego rządu na dostawy żywności dla ludności polskiej. Niestety, z powodu przeszkód, stawianych zarówno przez niemiecką biurokrację, jak i przez Anglików, dostawy te nie docierały do Polski.
Gdy Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny w 1917 r., Hoover uzyskał od prezydenta Wilsona nominację na administratora programu pomocy żywnościowej. Był pomysłodawcą rezygnacji w różne dni tygodnia ze spożywania konkretnych produktów żywnościowych, aby przekazać je żołnierzom, były to bezmięsne poniedziałki, bezpszeniczne środy. Dzięki temu udało się na tyle zmniejszyć konsumpcję w kraju, że nie było konieczności racjonowania żywności.
Po I wojnie światowej powrócił do Europy i założył oraz stanął na czele Amerykańskiej Administracji Pomocy – organizacji, której celem była pomoc głodującym osobom w środkowej Europie. Pomoc ta, mimo sprzeciwu wielu polityków, obejmowała również Niemcy i bolszewicką Rosję. Na zarzuty, że w ten sposób pomaga bolszewikom, Hoover odparł, że gdy 20 milionów osób głoduje, to niezależnie od ich poglądów politycznych, należy ich nakarmić. W Polsce z pomocy Administracji (w formie wydawania darmowych posiłków) w szczytowym okresie korzystało ponad 1,300.000 dzieci.
W dn. 3 stycznia 1919 r. Najwyższa Rada Wojenna – wojskowy organ Ententy – powołała Najwyższą Radę Dostaw i Pomocy, na której czele stanął Hoover. Następnego dnia do Warszawy przybyła delegacja Amerykanów w celu ustalenia zasad amerykańskiej pomocy żywnościowej. Konstatacje uczestników tej misji były jednoznaczne – sytuacja w Polsce była krytyczna i jeśli rząd miał mieć możliwość przeciwstawienia się bolszewikom, konieczne były amerykańskie dostawy. Już 17 lutego 1919 roku do Gdańska wpłynęły pierwsze trzy statki z mąką. Nie obywało się bez problemów – Gdańsk nie był polskim miastem i Niemcy stwarzali różne problemy. Niemniej jednak pomoc zaczęła płynąć – a potrzeba było praktycznie wszystkiego.
Młode państwo polskie, o wciąż nieustalonych granicach (niejasny był status Śląska, Wielkopolski, kresów wschodnich, Prus Wschodnich, Gdańska), którego zasoby były bezlitośnie grabione przez wszystkie wojujące strony, nie miało praktycznie nic – ubrań po to, by robotnicy mogli pracować, a dzieci się uczyć, lekarstw, żywności, butów, lokomotyw, wagonów. A do tego musiało prowadzić wojnę z Rosją Radziecką, wojnę, w której stawką były losy całej Europy – i co gorsza, w której klęska była katastrofą, ale i zbytnie zwycięstwo mogłoby doprowadzić do załamania bolszewików i odzyskania władzy przez białych, którzy wciąż widzieli Polskę jako część Wielkiej Rosji.
Hoover w Polsce
-